Garmin Forerunner 970 może nie jest idealny, ale i tak się zakochasz (test)
Testy sprzętu 08:52

Garmin Forerunner 970 może nie jest idealny, ale i tak się zakochasz (test)

Garmin Forerunner 970 od kilku miesięcy znajduje się na moim nadgarstku. Przyszła pora, aby powiedzieć wam, czy jest to zegarek godny zakupu i przede wszystkim warty swojej ceny. Garmin Forerunner 970 zadebiutował w maju tego roku. To jeden z najnowszych zegarków w ofercie amerykańskiego producenta. Jednak czy najlepszy? Używam go już od kilku miesięcy, więc w końcu przyszedł czas, aby wydać werdykt. Nie będzie to zwykła recenzja, w której rozwodzę się nad każdym aspektem urządzenia. Po prostu napiszę, co mi się w nim podoba, a co nie. Często będę się też odnosił do modelu Fenix 8, którego również miałem okazję jakiś czas temu testować. Garmin Forerunner 970 - co mi się podoba To, co w Garminie Forerunner 970 mi się podoba, to przede wszystkim wygląd zegarka w połączeniu z jakością wykonania. Chociaż pod kątem funkcji jest niemal identyczny, jak Fenix 8, to jest jednocześnie dużo mniejszy i ma bardziej klasyczny design. Nie jest tak wielkim klocem na nadgarstku i pasuje niemal na każdą okazję. Na pierwszy rzut oka trudno odróżnić go od zwykłego zegarka, więc można z nim biegać, ale też pójść na wykwintną kolację w koszuli i marynarce. Na uznanie zasługuje też ekran AMOLED. Wiem, że MIP miał swoich zwolenników ze względu na dłuższy czas pracy na baterii, ale moim zdaniem lepsza jakość warta jest tych kilku dni mniej. Wyświetlacz jest dobrze widoczny nawet przy dużym oświetleniu, ma świetny kontrast i żywe kolory. Przy tym zegarek nadal trzyma te 10-14 dni na jednym ładowaniu przy kilkunastu godzinach treningu tygodniowo, ale bez AoD. Garmin obsługuje też płatności zbliżeniowe. Korzysta przy tym z własnego systemu – Garmin Pay. Ten współpracuje zarówno z kartami Visa, jak i Mastercard w takich bankach w Polsce jak: Alior, BNP, Millennium, Pekao, Pocztowy, BSP, Spółdzielcze SGB, Credit Agricole, Noble, ING, Idea, Nest, PKO BP, Santander, Volkswagen, mBank, a także Curve, Zen, Genome, Quicko, Wise oraz Revolut. Działa to naprawdę sprawnie. Czy płacenie zegarkiem jest wygodne? Mam wątpliwości. Sam rzadko z tego korzystam, ale wiem, że dla wielu osób to ważna kwestia. Bardzo podoba mi się też aplikacja Garmin Connect. Nie jest ona idealna i wymaga pewnego przyzwyczajenia, ale gdy przejdziemy już ten etap adaptacji, to sprawdza się bardzo dobrze. Znajduje się w niej mnóstwo informacji na temat naszego zdrowia i postępów sportowych. Wiele rzeczy można też konfigurować pod siebie. Co prawda część rzeczy wymaga dość dużego zagłębienia się w ustawieniach, ale jest to właśnie kwestia przyzwyczajenia. Dodatkowo aplikacja ma świetny aspekt społecznościowy. Możemy zapraszać swoich znajomych, którzy też korzystają z urządzeń Garmina. W ten sposób możemy dzielić się swoimi postępami, ale też rywalizować. Dla niektórych może to być dodatkowa motywacja do ćwiczeń. W tym miejscu warto też wspomnieć o licznych wyzwaniach, np. przejdź 20 km w danym miesiącu. To również działa motywująco, tym bardziej że dostajemy za to specjalne odznaki, które możemy kolekcjonować. Wiem, że to drobiazgi, ale serio działają. Nie od dzisiaj wiadomo, że lubimy elementy grywalizacji. Poza tym Garmin Forerunner 970 tak naprawdę nie powinniśmy nazywać smartwatchem lub inteligentnym zegarkiem, chociaż jak najbardziej wpisuje się w te kategorie. Lepszym określeniem jest zegarek sportowy, bo właśnie na tym urządzenie się skupia. Na sporcie. Mamy tutaj mnóstwo dyscyplin do wyboru, pełno informacji, w tym na temat naszego wytrenowania, spalonych kalorii, Body Battery, VO2Max itp. Nie są one w pełni precyzyjne i nie należy w 100 procentach im ufać, trzeba zdawać sobie z tego sprawę, ale jako pewnego rodzaju wskazówka czy wskaźnik postępu sprawdzają się idealnie. Dodatkowo to nastawienie na sport odzwierciedla się w jeszcze jednym aspekcie – współpracy z zewnętrznymi akcesoriami, np. czujnikami tętna zapinanymi na klatce piersiowej, które oferują dokładniejszy pomiar, licznikami rowerowymi czy inteligentnymi wagami. Garmin Forerunner 970 - co mi się nie podoba Natomiast są też rzeczy, które w Garminie Forerunner 970 mi się nie podobają. Przede wszystkim zauważyłem, że zdarzają mu się błędy w pomiarach. Nie są częste, ale występują. Na przykład w trakcie niezbyt intensywnej rozgrzewki (rozciąganie itp.) potrafi nagle wskazać tętno na poziomie 180 uderzeń na minutę, aby w ciągu 2 sekund przeskoczyć na okolice 110. Zakładam, że może to być kwestia mojego tatuażu, który mam na lewej ręce. Wiadomo, że czujniki w zegarkach miewają problemy z tuszem. Jednak nie mam co do tego 100-procentowej pewności, więc z obowiązku o tym wspominam. Jednak tętno to nie jedyny błąd. Forerunner 970, podobnie jak Fenix 8, średnio radzi sobie z liczeniem powtórzeń w trakcie treningu siłowego. Powiem więcej – częściej liczy je źle niż dobrze. Już pal licho, gdy pokaże 11 zamiast 12. Natomiast zdarza mu się pokazać 4 zamiast 12. Oczywiście sami po każdej serii możemy to poprawić, więc nie jest to ogromna wada. Nie zmienia faktu, że jest to irytujące. Czasami potrafi przy tym samym ćwiczeniu policzyć w jednej serii właśnie 4 powtórzenia zamiast 12, a w kolejnej, przy identycznym ruchu, już idealnie 10 na 10, więc nie wiem, z czego to wynika. Zauważyłem też, że kilka razy źle ocenił sen. To jeden z tych aspektów, z którym nie mam problemów. Sypiam regularnie, mniej więcej o tych samych porach i zawsze między 7-8 godzin. W 90 proc. przypadków zasypiam też bardzo szybko. Jednak Garmin czasami rejestruje, że spałem 6 godzin, a nie 8, jak było w rzeczywistości. Kolejny minus to abonament. Nie trzeba go płacić i nadal macie dostęp do większości funkcji, w tym tych wszystkich najważniejszych. Absolutnie nie jest to obowiązkowy element. Pomimo tego nie podoba mi się, że część funkcji zegarka za kilka tysięcy złotych (ok 3200 zł) jest zamknięty właśnie za abonamentem.  No i wreszcie cena. Nie ma co ukrywać, że Garmin Frerunner 970 to dość drogi sprzęt. Kosztuje 3200 zł, więc nie każdego będzie na niego stać. Czy jest wart tej kwoty? I tak, i nie. Jeśli zależy Wam konkretnie na Garminie (rozumiem, czemu tak może być) to będzie zadowoleni. Natomiast jeśli szukacie dobrego, sportowego zegarka, to są tańsze i bardzo porównywalne alternatywy, np. Amazfit T-Rex 3. Podsumowanie To jaki jest Garmin Forerunner 970? Moim zdaniem świetny. Zalety zdecydowanie przewyższają wady. Zresztą mankamentów nie tylko jest niewiele, ale są też w gruncie rzeczy mało znaczące. Największą wadą jest tak naprawdę wygórowana cena, ale jeśli ktoś decyduje się na Garmina, to jest na to raczej gotowy. Jeśli stać was na taki wydatek, to Forerunner 970 spełni oczekiwania. Jeśli to jednak za drogo, to moim zdaniem świetną, tańszą i bardzo porównywalną alternatywą jest Amazfit T-Rex 3 lub Amazfit T-Rex 3 Pro (którego aktualnie testuję, ale o szczegółach niedługo). [gallery][img]242668[/img][img]242666[/img][img]242669[/img][img]242674[/img][img]242675[/img][img]242670[/img][img]242672[/img][img]242671[/img][img]242673[/img][img]242678[/img][img]242676[/img][img]242667[/img][img]242677[/img][img]242679[/img][/gallery]

0
DAMIAN JAROSZEWSKI
1.

Wybrane dla Ciebie

Najnowsze

Najnowsze

Fiskus zarabia miliony na pijakach
Moto 08:13

Fiskus zarabia miliony na pijakach

1
DAMIAN JAROSZEWSKI
1.
Telegram z przydatną nowością. Od razu włączysz
Aplikacje 07:31

Telegram z przydatną nowością. Od razu włączysz

0
DAMIAN JAROSZEWSKI
1.
Atak na pieniądze Polaków. Na celowniku klienci PKO BP
Bezpieczeństwo 06:50

Atak na pieniądze Polaków. Na celowniku klienci PKO BP

1
DAMIAN JAROSZEWSKI
1.
Pojawiło się nowe oszustwo. Wszystko z powodu kryzysu
Sprzęt 16 GRU 2025

Pojawiło się nowe oszustwo. Wszystko z powodu kryzysu

0
PRZEMYSłAW BANASIAK
1.
Kingston ostrzega. Pamięci RAM i SSD będą tylko drożeć
Sprzęt 16 GRU 2025

Kingston ostrzega. Pamięci RAM i SSD będą tylko drożeć

0
PRZEMYSłAW BANASIAK
1.
Testowali szybkość internetu domowego i FTTH. Oto wyniki
Wiadomości 16 GRU 2025

Testowali szybkość internetu domowego i FTTH. Oto wyniki

0
MIESZKO ZAGAńCZYK
1.
Intel wraca na szczyt? Firma zacieśnia współpracę z rządem USA
Tech 16 GRU 2025

Intel wraca na szczyt? Firma zacieśnia współpracę z rządem USA

0
PRZEMYSłAW BANASIAK
1.
Arctic MX-7 debiutuje. CPU i GPU będą jeszcze chłodniejsze
Sprzęt 16 GRU 2025

Arctic MX-7 debiutuje. CPU i GPU będą jeszcze chłodniejsze

0
PRZEMYSłAW BANASIAK
1.
Darmowy Fallout na telewizorach Samsung. Giganci łączą siły
Telewizja i VoD 16 GRU 2025

Darmowy Fallout na telewizorach Samsung. Giganci łączą siły

0
MARIAN SZUTIAK
1.
Prezes Apple zarabia zbyt mało. Powinien dostawać więcej
Tech 16 GRU 2025

Prezes Apple zarabia zbyt mało. Powinien dostawać więcej

2
PRZEMYSłAW BANASIAK
1.
Cyfrowa miotła Dysona za 2000 zł. To się może sprzedać
Sprzęt 16 GRU 2025

Cyfrowa miotła Dysona za 2000 zł. To się może sprzedać

0
MIESZKO ZAGAńCZYK
1.
Tania, miniaturowa konsola dla fanów retro z wysyłka z Polski
Telepolis.pl
Sprzęt 16 GRU 2025

Tania, miniaturowa konsola dla fanów retro z wysyłka z Polski

0
PAWEł MARETYCZ
1.
InPost rozdaje darmowe AI. Sprawdź aplikację, bo warto
Aplikacje 16 GRU 2025

InPost rozdaje darmowe AI. Sprawdź aplikację, bo warto

1
MARIAN SZUTIAK
1.
Dostajesz takie SMS-y? Oszuści tym razem próbują na zielono
Bezpieczeństwo 16 GRU 2025

Dostajesz takie SMS-y? Oszuści tym razem próbują na zielono

0
MIESZKO ZAGAńCZYK
1.
Ten odkurzacz myjący do dywanów i samochodu jest tańszy, niż usługa mycia, a wysyłają go z Polski
Telepolis.pl
Sprzęt 16 GRU 2025

Ten odkurzacz myjący do dywanów i samochodu jest tańszy, niż usługa mycia, a wysyłają go z Polski

0
PAWEł MARETYCZ
1.
ChatGPT przestanie być aplikacją, a stanie się systemem operacyjnym
Oprogramowanie 16 GRU 2025

ChatGPT przestanie być aplikacją, a stanie się systemem operacyjnym

1
PAWEł MARETYCZ
1.
Ten projektor z AliExpress to prawdziwy hit: jest tani, jasny i z wysyłką z Polski
Telepolis.pl
Sprzęt 16 GRU 2025

Ten projektor z AliExpress to prawdziwy hit: jest tani, jasny i z wysyłką z Polski

0
PAWEł MARETYCZ
1.
SK Hynix podało konkretną datę końca niedoborów RAM. To będą ciężkie lata
Sprzęt 16 GRU 2025

SK Hynix podało konkretną datę końca niedoborów RAM. To będą ciężkie lata

3
PAWEł MARETYCZ
1.
Więcej nowości
Miniaturowa stacja zasilania, którą zabierzesz nawet do samolotu teraz znacznie taniej
Telepolis.pl
Sprzęt 16 GRU 2025

Miniaturowa stacja zasilania, którą zabierzesz nawet do samolotu teraz znacznie taniej

Stacje zasilania kojarzą nam się raczej z dużymi i ciężkimi urządzeniami. Ta stoi raczej w miejscu, gdzie możemy mówić raczej o czymś z pogranicza stacji, a dużego powerbanku. AFERIY Nano100 to urządzenie, które oferuje akumulator o pojemności 99,2 Wh. I jest to bardzo ważne, ponieważ dla większości linii lotniczych wartością graniczną jest 100 Wh. Sama stacja oferuje natomiast 3 wyjścia: USB-A, gniazdo USB-C o mocy do 45 W, oraz zintegrowany kabel USB-C z mocą do 100 W. Dlaczego więc mówię stacja, a nie powerbank? To proste: producent postawił tu na większy akumulator o niższej gęstości energetycznej. Za to odporniejszy i wytrzymujący znacznie więcej cykli. [SALE-2780] AFERIY Nano100 Mimo to nawet jak na małą stację sprzęt jest wybrakowany. I tak nie znajdziemy tu gniazd AC ani DC 12, czyli popularnego gniazda zapalniczki. Nie ma także złączy ładowania dedykowanych solarom. Pamiętajmy jednak, że to także coś, co mamy móc wnieść do samolotu. W takim wypadku fizyczne rozmiary urządzenia też się liczą.  [SALE-2780] Obecnie AFERIY Nano100 możecie kupić za jedyne 217,78 zł z AliExpress i to w opcji z darmową dostawą. Wysyłka natomiast odbywa się z Polski. Tym samym nie musicie się martwić o długi czas dostawy.

0
PAWEł MARETYCZ
1.

Więcej nowości

Ten serial szpiegowski przykuje cię do ekranu na dobre 8 godzin
Telewizja i VoD 16 GRU 2025

Ten serial szpiegowski przykuje cię do ekranu na dobre 8 godzin

Platforma SkyShowtimes ma nie lada gratkę dla miłośników seriali szpiegowskich. Właśnie zaprezentowała zwiastun, osadzonej w realiach zimnej wojny, produkcji pt. "PONIES". Znane i lubiane twarze w zwiastunie "PONIES" Na zwiastunie, już od pierwszego kadru, uwagę widzów przykuwają dwie sympatyczne aktorki. Znana z "Gry o tron", Emilia Clarke oraz występująca w "Białym Lotosie" Haley Lu Richardson. Akcja serialu przenosi nas do Moskwy w latach 70., a konkretnie do roku 1977. Dwie kobiety, zwane "PONIES" (ang. persons of no interest, co w slangu wywiadu oznacza osoby, które nie są o nic podejrzane) pracują anonimowo w ambasadzie amerykańskiej. Są nieobeznane z językiem wywiadu i świat polityki jest im obcy. Ale do czasu - kiedy ich mężowie w tajemniczych okolicznościach zginęli w katastrofie samolotu w ZSRR, postanawiają nie być bierne, ale natychmiast przystąpić do działania. Zostają agentkami CIA. Agentki do zadań specjalnych Bea (Emilia Clarke) to wykształcona, znająca biegle język rosyjski, córka radzieckich imigrantów, Twila (Haley Lu Richardson) jest z kolei nieustraszoną dziewczyną z małego miasteczka, która nie boi się mówić, tego co myśli. Obie panie razem pracują nad rozwiązaniem zagadki pewnego spisku oraz robią wszystko, aby zbadać przyczynę śmierci swoich małżonków. Premiera "PONIES" została zaplanowana na styczeń 2026 roku. Pierwsze dwa odcinki będą miały premierę 30 stycznia, wyłącznie w SkyShowtime. Na serial składa się osiem odcinków. Każdy z odcinków trwa ok. godziny.  https://www.youtube.com/watch?v=mpfAgbm7moY

1
ANNA KOPEć
1.

Więcej nowości

Teufel BOOMSTER 4 – test. Brzmi lepiej niż twoje domowe stereo
Telepolis.pl
Testy sprzętu 14 GRU 2025

Teufel BOOMSTER 4 – test. Brzmi lepiej niż twoje domowe stereo

Wygląda klasycznie, nawet trochę nudno, nie jest zbyt poręczny, więc nie zabierzesz go na każdą wycieczkę, ale jak zagra… Mówiąc bez ogródek, opad szczęki gwarantowany. Cena nie jest najniższa, ale w pełni uzasadniona. Teufel BOOMSTER 4 to najnowsze wcielenie serii głośników, dostępnych na rynku już od dekady. Czwórka zadebiutowała w październiku 2025 r. i patrząc na dotychczasową rozwój tej linii, będzie prawdopodobnie dostępna w ofercie producenta przez kolejne 2-3 lata. Nowa edycja wprowadza kilka znaczących usprawnień, choć ogólny charakter urządzenia nie zmienił się od wariantu z 2021 r.  BOOMSTER 4 to głośnik Bluetooth, który z jednej strony ma cechy typowego przenośnego grajka, którego można zabrać na weekendowy wyjazd czy dłuższe wakacje, a z drugiej – ma tak klasyczny i stonowany wygląd, że może stanowić uzupełnienie domowego zestawu audio. Jakiś czas temu szukałem głośnika Bluetooth, który mógłbym zabierać na wyjazdy do domku na wsi, ale między takimi wypadami stałby sobie w domu na szafeczce w sypialni i pogrywał mi do snu albo na powitanie dnia. Teufel BOOMSTER 4 to sprzęt, który idealnie spełnia takie założenia. Wygląda tak bardzo niepozornie, że powinien wpasować się w każde wnętrze, w przeciwieństwie do tak teraz popularnych grających beczułek z oświetleniem LED. Choć ta stylistyka nie od razu zachwyca, z czasem coraz bardziej się ją ceni.  Ile kosztuje Teufel BOOMSTER 4? W ofercie na start głośnik dostępny był w sklepie internetowym Teufel za 1299 zł. Standardowa cena ma wynosić 1549 zł, jednak w połowie grudnia głośnik wciąż jest dostępny za niższą cenę, co więcej producent kusi dodatkowym rabatem w wysokości 200 zł. Można więc zaoszczędzić, ale dostawa z magazynu w Niemczech kosztuje... 64 zł, czyli finalnie będzie to 1163 zł. Inna opcja to zakup na Allegro za 1363 zł z darmową dostawą. Ceny są różne, trzeba polować na te najniższe, bo – nie zdradzę wielkiej tajemnicy – zdecydowanie warto. Teufel BOOMSTER 4: najważniejsze cechy System dźwięku 2.1 o mocy 42 W RMS Trójdrożna konstrukcja z subwooferem 110 mm, dwoma głośnikami wysokotonowymi 20 mm i dwoma średniotonowymi 65 mm​ Pasmo przenoszenia 44-20000 Hz Technologia Dynamore – rozszerzenie sceny stereo i efekt przestrzennego dźwięku​ Bluetooth 5.0 z aptX HD i AAC Radio DAB+ i FM-RDS z wysuwną anteną teleskopową Czas pracy do 23 godzin na baterii 7500 mAh Szybkie ładowanie 45W przez USB-C Wodoszczelność IPX5 Trzy kolory: Night Black, Moon Grey, Mint Green Klasyka w nowych kolorach Klasyczną, czarną wersję kolorystyczną Night Black producent w tej generacji uzupełnił nowymi wariantami – jasnoszarym Moon Grey oraz miętowym Mint Green. Obydwa idealnie odnalazłyby się w sypialni, kuchni czy salonie. Do mnie jednak trafił wariant czarny. Z drugiej strony BOOMSTER 4 będzie dobrym towarzyszem podróży, choć ze względu na spore wymiary i masę (3,75 kg), nie jest to głośnik „plecakowy”, tylko bardziej „samochodowy”. Choć nie ma paska do noszenia na ramieniu, to transport ułatwia solidna rączka. Obudowa głośnika jest odporna na lekkie zachlapanie zgodnie z normą IPX5, więc nie jest to typowy sprzęt terenowy, ale gdy nas złapie deszcz podczas imprezy w ogrodzie, głośnikowi nic się nie stanie.  Teufel BOOMSTER 4 zewnętrznie niczym nie zaskakuje. Skrzynkowy kształt ożywia tylko wspomniana rączka oraz niewielkie logo Teufel w dolnej części przedniego panelu. Przyciski sterowania umieszczone są na górnym panelu, niektóre w lekkich wgłębieniach, a wszystkie zatopione są w gumie. Z jednej strony stanowi to zabezpieczenie przed wodą i zabrudzeniami, bo wystarczy panel tylko przetrzeć, ale z drugiej przyciski są słabo wyczuwalne i raczej nie ma szans, by obsługiwać głośnik całkiem bez patrzenia, tylko na pamięć. Samo włączenie urządzenia stanowi pewne wyzwanie – trzeba przytrzymać przycisk zasilania, ale nie ma żadnej informacji zwrotnej, dopóki głośnik nie wyda sygnału dźwiękowisko, bo nie czuje się tego. Na szczęście z pomocą przychodzi niewielki, ale bardzo praktyczny pilot, dzięki czemu głośnikiem można sterować zdalnie. Szkoda, że BOOMSTER-em 4 nie można sterować przez aplikację. Nie zabrakło tego we w prostszym funkcjonalnie modelu Rockster Cross 2, więc tu by się jeszcze bardziej przydało. Z wartych odnotowania szczegółów obudowy – z tyłu znajdują się dwie dodatkowe, wąskie kratki wylotów, składana antena i przykryta solidną zaślepką wnęka, kryjąca port USB-C do ładowania oraz wejście AUX, pozwalające podłączyć dodatkowy źródło dźwięku.  Dopiero po włączeniu widać kolejne detale – czerwone podświetlenie pod kratką głośników, które pokazuje podstawowe informacje o pracy urządzenia, np. tryby BT, AUX, DAM czy FM, a także głośność podczas zmieniania. Rozwiązanie proste, ale w sumie praktyczne i ciekawe dla oka. Po włączeniu na panelu sterowania widoczne są także małe diody wskazujące na stan pracy głośnika. Co tam siedzi w środku? Teufel BOOMSTER 4 wygląda niepozornie, ale w środku tej skrzyneczki kryje się rozbudowany układ audio stereo 2.1 ze znaną z innych modeli producenta technologią Dynamore. Na konstrukcję składa się trójdrożny układ głośników. Centralnie umieszczony jest zintegrowany subwoofer 110 mm, któremu pomagają dwie pasywne membrany basowe na bokach obudowy. Konfigurację tworzą też dwa głośniki średniotonowe 65 mm, a w górnych rogach ulokowane są dwa wysokotonowe 20 mm. Całość napędza wzmacniacz klasy D, dający moc wyjściową 42 W, a pasmo przenoszenia zestawu mieści się w zakresie 44-20000 Hz. To bogate i dość nietypowe połączenia, jak na głośnik Bluetooth, ale też BOOMSTER 4 nie jest typowym urządzeniem tego typu. Za łączność bezprzewodową odpowiada Bluetooth 5.0. Szkoda, że nie nowszy standard, ale w sumie niewiele to zmienia. Otrzymujemy obsługę kodeków AAC oraz aptX HD – wcześniejszy model zapewniał tylko podstawowy aptX. Można więc podłączyć źródła dźwięku o wysokiej jakości – z telefonów Apple przez AAC, a z Androidów – aptX HD. Choć kodeki w głośnikach Bluetooth nie mają chyba aż tak wielkiego znaczenia, taki zestaw powinien zaspokoić potrzeby najbardziej wymagających słuchaczy.  BOOMSTER 4 wspiera też funkcję Multipoint, czyli równoczesne połączenie dwóch smartfonów. Co więcej, dzięki funkcji Party Link Stereo można bezprzewodowo połączyć dwa urządzenia BOOMSTER 4 jako zestaw stereo, uzyskując jeszcze potężniejsze efekty brzmieniowe. Poza standardową funkcją łączności Teufel BOOMSTER 4 ma jeszcze coś, czego próżno szukać w popularnych na rynku głośnikach Bluetooth – odbiorniki radiowe DAB+ i RDS. Do ich obsługi, czyli wybierania stacji, służy sześć przycisków na pilocie.  Jak to gra? Gdy pierwszy raz włączyłem BOOMSTER-a 4, aż podskoczyłem z wrażenia, że ten przenośny głośnik gra lepiej niż mój stacjonarny zestaw Yamahy. Wkrótce jednak zszedłem na ziemię i już nie byłem aż tak pewien tej przewagi, ale jedno nie budzi wątpliwości – brzmienie jest fantastyczne i niewątpliwie jest to jeden z najlepszych pod względem dźwiękowym, głośników na rynku. Teufel BOOMSTER 4 gra w sposób bardzo zrównoważony, choć wiele zależy też od źródła. Najlepszy efekt uzyskiwałem na przenośnym DAP-ie FiiO, zarówno przez Bluetooth, jak i przez AUX. Ten odtwarzacz ma bardzo wyrównane, pełne pasmo brzmienia, dostarczając zarówno basy, średnicę, jak i soprany.  BOOMSTER 4 fantastycznie to oddawał i nie trzeba było dokonywać żadnych korekt dźwięku ani po stronie głośnika, ani w equalizerze odtwarzacza.  Gdy podłączyłem do niego OnePlus 15 przez Bluetooth dźwięk był nieco zbyt V-kowy, z wyraźnym basem i sopranem, a cofniętym środkiem. Udało się to jednak skorygować w ustawieniach telefonu, za pomocą wewnętrznego equalizera. Co jednak najlepsze – BOOMSTER 4 ma własną regulację basów i sopranów w zakresie -6 do +6, co można przeprowadzić za pomocą pilota. Dzięki temu każdy może idealnie dostosować brzmienie do swoich potrzeb. W optymalnych ustawieniach BOOMSTER 4 zachwyca mocnym, bardzo soczystym basem, ale bez dudnienia i mulenia. Mruczy przyjemnie, buja, niezależnie, czy słuchamy klasyki, popu czy drum and bassu. Średnicy nie brakuje, ale nie dominuje, wyraźnie słychać poszczególne instrumenty, wokale i niuanse utworów. Soprany trzymają się właściwego poziomu, choć potrafią czasami zbyt mocno zasyczeć – to jest jednak zależne od źródła i łatwo to skorygować. Głośnik dobrze brzmi w każdym gatunku muzyki, od spokojnej, nastrojowej z kobiecymi wokalami, przez mocne, gitarowe granie, aż po elektronikę we wszystkich wcieleniach. BOOMSTER 4 jest naprawdę głośny i można go regulować w nowej, 32-stopniowej skali. Ma wystarczającą moc, by nagłośnić nawet większy pokój w mieszkaniu i w razie potrzeby stanie się centrum całkiem wystrzałowej imprezy. Plusem jest też świetna przestrzenność tego modelu, dzięki której może konkurować z osobno rozstawionymi głośnikami systemów stereo. Dla lepszego efektu warto zadbać o dobre umiejscowienie głośnika – we wnęce na półce przestronności trochę brakuje, za ustawiony bez otoczenia ścianek czy innych przedmiotów czaruje.  Radio  Teufel BOOMSTER 4 to też radio DAM+ i FM, co jest świetnym i rzadko spotykanym dodatkiem w głośnikach Bluetooth. Zarówno radio cyfrowe, jak i analogowe brzmią bardzo dobrze, a odbiornik z łatwością wynajduje stacje. W Warszawie nie musiałem nawet wysuwać anteny. Może być złożona lub tylko lekko wysunięta, dzięki czemu głośnik mieści się na półce i nie trzeba szukać zasięgu. W innych miejscach, odległych od nadajników radiowych może być już trudniej, ale ponad 70 cm anteny powinno pomóc. Stacje można łatwo zmieniać pilotem (z automatycznym wyszukiwaniem oraz dodatkowo ręcznym w FM) lub przyciskami na głośniku, dla wygody można też zapisać po 6 stacji, osobno dla DAB+ i FM. Wystarczy tylko dłużej przytrzymać jeden z przycisków na pilocie. Wszystko jest proste, intuicyjne i działa niezawodnie.  Czas pracy i ładowanie Teufel BOOMSTER 4 wyposażony jest w akumulator o pojemności 7500 mAh. Według producenta na jednym ładowaniu głośnik zapewnia do 23 (według strony internetowej) lub 16 (według instrukcji, ale podejrzewam, że to błąd) godzin pracy przy średnim poziomie głośności. Nie miałem warunków, by przeprowadzić test odtwarzania w jednym ciągu, ale w podziale na ośmiogodzinne dni pracy ten lepszy czas okazał się jak najbardziej możliwy. Głośnik pozwalał mi na słuchanie w trakcie redakcyjnych dyżurów przez 2,5 dnia, czyli w sumie około 20 godzin, choć poziom głośności otrzymywałem raczej na poziomie nieco poniżej średniej. Mankamentem jest to, że przy stanie 20% głośnik zaczyna co jakiś czas pikać, że bateria już się rozładowuje, więc dalsze słuchanie jest praktycznie niemożliwe. Mnie przynajmniej to denerwowało i przerywałem słuchanie, gdyby nie to pewnie osiągnąłbym te 23 godziny. Jest jeszcze jeden niuans. Po wyłączeniu odtwarzania muzyki Teufel BOOMSTER 4 przechodzi w stan uśpienia, ale nie wyłącza się całkowicie. Dzięki temu można go wzbudzić, włączając odtwarzanie na smartfonie czy innym źródle dźwięku. To wygodne, choć może wpływać na czas pracy, skracając go. Producent ma na to tez sposób – bez podłączonego zasilania głośnik po 12 godzinach przechodzi w tryb głębokiego uśpienia i wtedy nie można go włączyć pilotem ani tym bardziej po wznowieniu odtwarzania. Trzeba wykorzystać przycisk na głośniku. Z głośnika można korzystać po podłączeniu ładowarki, ale w takiej konstrukcji aż się prosi o bezpośrednie, osobne zasilanie sieciowe lub ładowanie obejściowe, by chronić żywotność baterii. Niestety, nic takiego nie ma. BOOMSTER 4 obsługuje szybkie ładowanie 45 W przez złącze USB-C. Tu czekały mnie kolejne niespodzianki. W zestawie nie ma ładowarki, więc testowałem głośnik z różnymi kostkami, z bardzo różnymi efektami. Podłączenie do ładowarki OnePlus 80 W czy uniwersalnej Hama 65 W, które sprawnie ładują smartfony, powodowało, że głośnik nie był się w stanie naładować nawet przez całą noc. Trwało to około 15 godzin! Dopiero podłączenie się do ładowarki 65 W Asusa sprawiło, że czas ładowania skrócił się do niecałych 4 godzin, co już jest znacznie lepszym wynikiem. Producent zaleca do tego głośnika stosowanie własnej ładowarki Teufel Power Adapter 60 W USB-C/A PD060E-D1C1AVE i być może z nią uda się naładować baterię szybciej. BOOMSTER 4 jest wart swej ceny BOOMSTER 4 nie jest tanim głośnikiem, co nie dziwi u marki Teufel, która zawsze się wysoko ceni. O ile w przypadku niektórych jej urządzeń nie zawsze mam stuprocentowe przekonanie, że warto, to w tym przypadku nie mam wątpliwości. Jeżeli uda wam się upolować BOOMSTER-a 4 w jakiejś promocji za te około 1200 zł, to będzie sensowny wydatek. Głośnik sprawdzi się przede wszystkim jako domowy, ale przenośny sound system, który na co dzień może stać w sypialni czy gabinecie – wygląda klasycznie, dostojnie, więc wszędzie się wpasuje. Można go też ustawić w kuchni podczas gotowania obiadu, zabrać do garażu, gdy trzeba pogrzebać w samochodzie, a sporadycznie – zabrać ze sobą na weekend za miastem czy dłuższe wakacje. Na w pełni terenowe przygody raczej go nie polecam, bo i wytrzymałość nie ta, i ciężar spory, ale na działkę, do domku letniskowego czy wakacyjną kwaterę będzie jak znalazł. W każdych warunkach BOOMSTER 4 odwdzięczy się świetnym brzmieniem o bardzo równym, ale atrakcyjnym strojeniu. Ma bardzo wyrazisty, pulsujący bas, ale nie dudni, nie brakuje mu czystych sopranów i łączącej wszystko muzykalnej średnicy. Doskonale sprawdza się w każdym gatunku muzyki, dobrze współpracuje z urządzeniami Bluetooth i AUX, a wisienką na torcie jest radio DAM+. Słuchać można cały dzień albo i jeszcze noc, bo długi czas pracy to kolejna zaleta tego modelu. Co się mniej podoba? Większych zarzutów nie mam, chociaż denerwowało mnie pikanie przy stanie naładowania poniżej 20%, co zniechęca do słuchania. Mocno też uprzykrzają życie specyficzne wymogi dotyczące ładowarki – zwykła kostka może nie wystarczyć, nawet gdy ma sporo mocy, bo głośnik będzie się ładował kilkanaście godzin.

12
MIESZKO ZAGAńCZYK
1.

Popularne porównania