Xiaomi Watch 2 Pro po roku. Nie jest tak kolorowo
Telepolis.pl
Testy sprzętu 23 STY 2025

Xiaomi Watch 2 Pro po roku. Nie jest tak kolorowo

Rzadko kiedy mamy okazję przetestować jakiś sprzęt przez wiele miesięcy. Inaczej jest w przypadku Xiaomi Watch 2 Pro, który jest moim prywatnym sprzętem, kupionym za własne pieniądze. Po 10 miesiącach moja opinia na jego temat jest… mieszana. W marcu 2024 roku, z okazji urodzin, kupiłem sobie smartwatcha. Wybór padł na Xiaomi Watch 2 Pro, ponieważ oferował on płatności Google, wszystkie potrzebne mi funkcje, a do tego był stosunkowo niedrogi w swojej klasie sprzętów (wtedy zapłaciłem za niego 899 zł). Po mniej więcej miesiącu napisałem opinię, w której chwaliłem zegarek. Wskazałem kilka wad, ale generalnie byłem zadowolony. Teraz przyszedł czas na wydanie opinii po 10 miesiącach użytkowania. Niestety, nie jest już tak kolorowo. Co mnie irytuje? Tak naprawdę to niewiele. Przede wszystkim uważam Xiaomi Watch 2 Pro nadal za całkiem niezły smartwatch. Większość funkcji działa w nim dobrze lub przyzwoicie. Jednak jest kilka kwestii, które po takim czasie strasznie irytują i nie znalazłem jeszcze sposobu, jak sobie z nimi poradzić. Z tego powodu dzisiaj mocna ocena zegarka, chociaż nadal pozytywna, to byłaby jednak trochę niższa. Oczywiście nie zostawię czytelników w takiej niepewności. Zamierzam dokładnie opisać, co i dlaczego mnie w Xiaomi Watch 2 Pro irytuje. A trochę tego jest. Co więcej, jestem przekonany, że to nie tyle problem sprzęty, a wina oprogramowania. Już tłumaczę, o co chodzi. W pierwotnej recenzji narzekałem między innymi na problem z GPS-em. Zegarek nie gubi sygnału, a przynajmniej nie na otwartym terenie, ale za to potrzebuje dłuższej chwili, aby go złapać. Idąc dla przykładu na spacer, muszę postać 2-3 minuty przed klatką, aby rozpocząć trening. Pod tym względem nic się nie zmieniło. W pewnym momencie myślałem, że jedna z aktualizacji trochę poprawiła sytuację, ale były to nadzieje płonne. Nie jest to może wielka wada, ale jednak bywa mocno uciążliwa. Poza tym wystarczy na chwilę wejść do małego, osiedlowego sklepiku, aby zegarek zaczął krzyczeć, że zgubił sygnał. Na tym lista małych, ale denerwujących problemów się nie kończy. Weźmy na przykład tarcze zegarka. Lubię od razu na głównym ekranie mieć kilka podstawowych informacji. Mam tutaj na myśli przede wszystkim liczbę kroków i spalonych kalorii. Wiele, nawet minimalistycznych tarcz oferuje taką możliwość. Szkoda, że co chwilę są problemy z wyświetlaniem poprawnych wartości. Na głównym ekranie widzę, że zrobiłem danego dnia np. 3000 kroków, a gdy wejdę już w dedykowaną aplikację systemową, to nagle widzę 8000 kroków. Wiem, że druga wartość jest poprawna. Natomiast nie wiem, z czego wynika problem, a jest on częsty. Próbowałem ponownie uruchamiać zegarek, nawet resetowałem go do ustawień fabrycznych. Nic nie pomaga. Rozbieżność pojawia się zarówno na tych już wgranych tarczach, jak i zainstalowanych z Google Play. Mało? To nie wszystko. Zegarek co jakiś czas ma też problem z mierzeniem tętna w trakcie treningów. Po odpaleniu danego ćwiczenia nie pokazuje żadnych wartości, co znacząco utrudnia kontrolę. Co ciekawsze, gdy odpalimy systemową aplikację do mierzenia tętna, to ta bez problemu działa. To potwierdza, że jest to problem nie tyle sprzętowy, ile software’owy. W tym wypadku pomaga twardy reset, czyli przytrzymanie przez kilkanaście sekund dwóch bocznych przycisków. Po ponownym uruchomieniu zegarek już wyświetla tętno w trakcie treningu. Myślicie, że to koniec? Niestety, ale nie. Jest jeszcze problem, z którym do tej pory nie wiem, jak sobie poradzić. Jeśli jest w miarę przyzwoita pogoda, to chodzę na spacer na świeżym powietrzu. Jednak zimą jest to z oczywistych względów utrudnione. Dlatego mam małą bieżnię, która zapewnia mi odpowiedni ruch przy niskich temperaturach na dworze. Xiaomi Watch 2 Pro oczywiście ma tryb bieżni, ale przez brak GPS (w końcu stoimy w miejscu) nie do końca precyzyjnie podaje pokonany dystans. Na szczęście po każdym treningu jest funkcja kalibracji, dzięki której zegarek ma się lepiej uczyć bieżni i coraz lepiej podawać wartości. Wszystko fajnie, tylko na moim modelu ta funkcja nie działa. Po kliknięciu „kalibruj” na ekranie trening jest wznawiany i nic nie da się zrobić. Próbowałem resetów, hard resetów, przywracania ustawień fabrycznych i nic. Nie działa. Znowu nie jest to nic wielkiego, ale to kolejny mały kamyczek do ogródka, który uwiera i obniża ogólną ocenę. Muszę też wspomnieć o pojedynczym, ale jednak przypadku, gdzie w trakcie spaceru zegarek sam się wyłączył, chociaż był naładowany. Dane treningu nie zostały zapisane, a wiadomo, że jak nie ma ich w aplikacji, to znaczy, że trening się nie odbył (to oczywiście żart). Zdarzyło się to przez 10 miesięcy tylko raz, ale z obowiązku muszę o tym wspomnieć. Czy ponownie kupiłbym Xiaomi Watch 2 Pro? Szczerze mówiąc, nie wiem. To generalnie przyzwoity zegarek. Całkiem nieźle wygląda, nie jest przesadnie drogi, a zdecydowana większość funkcji działa bez zarzutu. Jest jednak tych kilka kwestii, które strasznie mnie irytują i sprawiają, że nie mogę do końca cieszyć się zakupionym sprzętem. Gdybym dzisiaj zastanawiał się nad smartwatchem z wiedzą, którą posiadam, to nie wiem, czy zdecydowałbym się ponownie. Wiem też, że problemy nie wynikają z samego systemu WearOS. Dosłownie 2 miesiące później kupiłem żonie w prezencie Galaxy Watch 6 Classic, który również korzysta z oprogramowania Google. Z nim nie ma takich problemów. Wszystkie funkcje działają, sygnał GPS łapie dużo szybciej, też ma płatności, też można na nim instalować aplikacje i też ma kalibrację po korzystaniu z bieżni, z tą różnicą, że na Samsungu ona działa. Z perspektywy czasu uważam, że jest to sprzęt zwyczajnie lepszy. Oczywiście, jest te 200-400 zł droższy, ale uważam, że jest to kwota warta dopłacenia. Po prostu działa dużo lepiej. Nie sprawia tylu problemów, co Xiaomi. Żona jest bardzo zadowolona, ja trochę mniej. Nadal Watch 2 Pro oceniłbym pewnie na 7/10 (na pewno nie dałbym mu wyższej oceny). Czyli to solidny sprzęt, chociaż z kilkoma problemami. Nie mogę też jednoznacznie stwierdzić, że opisane wyżej problemy nie są jednostkowe i zdarzają się tylko w moim egzemplarzu, ale po opiniach w Internecie widzę, że przynajmniej część powtarza się też u innych, więc raczej nie jest to kwestia tylko mojego zegarka. Gdybym miał odpowiedzieć, czy Xiaomi Watch 2 Pro kupiłbym ponownie, to prawdopodobnie odpowiedziałbym, że nie. Wolałbym dopłacić do Samsunga lub urządzenia innego producenta, np. OnePlus Watch 2, którego – zaznaczam - nie miałem okazji testować. 

105
DAMIAN JAROSZEWSKI
1.

Wybrane dla Ciebie

Najnowsze

Najnowsze

Zapomnij o pendrive'ach i kartach pamięci. Patriot ma coś lepszego
Sprzęt 19:08

Zapomnij o pendrive'ach i kartach pamięci. Patriot ma coś lepszego

0
PRZEMYSłAW BANASIAK
1.
Intel rozdaje darmowe gry, ale Polacy są wykluczeni
Promocje 17:47

Intel rozdaje darmowe gry, ale Polacy są wykluczeni

1
PRZEMYSłAW BANASIAK
1.
Cooler Master znowu to zrobił. Elegancki design i cicha praca
Sprzęt 16:38

Cooler Master znowu to zrobił. Elegancki design i cicha praca

2
PRZEMYSłAW BANASIAK
1.
Indie chcą zostać nowym graczem na rynku półprzewodników
Tech 15:37

Indie chcą zostać nowym graczem na rynku półprzewodników

3
PRZEMYSłAW BANASIAK
1.
Play wystawił złote karty SIM zdobione 24-karatowym złotem
Wiadomości 14:37

Play wystawił złote karty SIM zdobione 24-karatowym złotem

10
MIESZKO ZAGAńCZYK
1.
Android 16 już dostępny dla telefonów Google Pixel
Oprogramowanie 14:06

Android 16 już dostępny dla telefonów Google Pixel

3
MIESZKO ZAGAńCZYK
1.
O krok od tragedii. Przewodowa myszka stanęła w płomieniach
Wiadomości 13:47

O krok od tragedii. Przewodowa myszka stanęła w płomieniach

3
PAWEł MARETYCZ
1.
BLIK apeluje do Polaków. Wystarczy zobaczyć raz, a zapadnie w pamięć
Bezpieczeństwo 13:32

BLIK apeluje do Polaków. Wystarczy zobaczyć raz, a zapadnie w pamięć

0
ANNA KOPEć
1.
Wsadź sobie baterię, a ta elektronika wyssie z Ciebie energię
Nauka 13:15

Wsadź sobie baterię, a ta elektronika wyssie z Ciebie energię

10
PAWEł MARETYCZ
1.
Rząd rozdaje 2,5 tys. zł. Za chwilę rusza nabór wniosków
Sprzęt 12:58

Rząd rozdaje 2,5 tys. zł. Za chwilę rusza nabór wniosków

4
DAMIAN JAROSZEWSKI
1.
T-Mobile z nowymi bonusami. Wystarczy odpowiedzieć na pytanie
Wiadomości 12:42

T-Mobile z nowymi bonusami. Wystarczy odpowiedzieć na pytanie

1
MIESZKO ZAGAńCZYK
1.
T-Mobile rozdaje darmowe GB. Oto szczegóły
Wiadomości 12:23

T-Mobile rozdaje darmowe GB. Oto szczegóły

5
MIESZKO ZAGAńCZYK
1.
MediaExpert znowu to zrobiło! Ten sprzęt kupisz o ponad połowę taniej
Sprzęt 12:05

MediaExpert znowu to zrobiło! Ten sprzęt kupisz o ponad połowę taniej

0
PAWEł MARETYCZ
1.
Znaleźli sposób na zarobek. Wystarczył im BLIK
Bezpieczeństwo 11:51

Znaleźli sposób na zarobek. Wystarczył im BLIK

1
ANNA KOPEć
1.
X-Kom nie bierze jeńców. Świetny produkt w zabójczej promocji
Sprzęt 11:35

X-Kom nie bierze jeńców. Świetny produkt w zabójczej promocji

3
PAWEł MARETYCZ
1.
Nowe obowiązki dla pracodawców. Jest projekt ustawy
Fintech 11:20

Nowe obowiązki dla pracodawców. Jest projekt ustawy

0
DAMIAN JAROSZEWSKI
1.
Orange: 5G przyjęło się szybciej niż LTE
Wiadomości 11:06

Orange: 5G przyjęło się szybciej niż LTE

17
MIESZKO ZAGAńCZYK
1.
MediaMarkt szaleje. Smartwatch Samsunga za mniej, niż 500 zł
Sprzęt 10:47

MediaMarkt szaleje. Smartwatch Samsunga za mniej, niż 500 zł

0
PAWEł MARETYCZ
1.
Więcej nowości

Więcej nowości

Powrócił jeden z najchętniej oglądanych seriali. I pozamiatał
Telewizja i VoD 10:07

Powrócił jeden z najchętniej oglądanych seriali. I pozamiatał

"Nocny agent " powrócił z nowymi odcinkami na Netflixa. I to w całkiem imponującej formie. Trzeba przyznać, że przykuwa widza do ekranu, zabierając go ponownie w ekscytującą przygodę. Czym zaskoczył drugi sezon? Pewnie większość z nas pamięta, moment kiedy Peter Sutherland odebrał telefon od Rose Larkin i wszystko się wówczas zaczęło. Bohater wplątał się w niebezpieczną intrygę, która sięgała najwyższych szczebli władzy. Czy naprawdę da radę ocalić świat? I tak się zdarzyło, że to właśnie jego losy śledziliśmy z zapartym tchem i z takim zaangażowaniem, że serial stał się jednym z największych niespodziewanych hitów 2023. Tak wielkiego sukcesu pierwszego sezonu nikt się nie spodziewał. A jednak się stało. Na ten moment pierwszy sezon jest siódmym najczęściej oglądanym serialem Netflixa wszech czasów. Drugi sezon miał niełatwe zadanie, bowiem dorównać pierwszemu pod względem intryg i zwrotów akcji to już na samym starcie wysoko zawieszona poprzeczka. Czy oczekiwania widzów zostały spełnione? Już spływają liczne recenzje i można śmiało stwierdzić, że drugi sezon absolutnie nie rozczarowuje. Ukontentowani są nie tylko widzowie, ale także krytycy.  Akcja drugiego sezonu rozgrywa się w Nowym Jorku, a Gabriel Basso w dalszym ciągu świetnie sobie radzi w roli głównego bohatera i jest w stanie przykuć widzów do ekranu na długie godziny. Wydaje się być nieco dojrzalszy niż w pierwszym sezonie. I to jest bardzo na plus, bowiem pokazuje rozwój bohatera, a nie jest jedynie powtórką z rozrywki. Tempo i dynamika to coś, czego z pewnością nie brakuje w produkcji. Niektórzy narzekają jedynie na fabułę, która ich zdaniem jest nieco mniej angażująca. Inni natomiast twierdzą, że jest bardziej zwarta i bardziej eskcytująca. Ale odbiór drugiego sezonu generalnie jest jednak bardzo pozytywny. Serial robi to, co powinien - dostarcza rozrywki, trzyma odpowiednie tempo i napięcie. Ponadto, ciężko w nim dopatrzeć się “syndromu drugiego sezonu”. Jeśli robić kontynuacje, to właśnie takie.  https://www.youtube.com/watch?v=t_0gaMWZfOg

0
ANNA KOPEć
1.

Więcej nowości

Lubisz filmy? Ten projektor pokochasz
Artykuł sponsorowany 21 STY 2025

Lubisz filmy? Ten projektor pokochasz

Mamy grudzień, a to oznacza, że już niedługo wszyscy usiądziemy do uroczystego corocznego seansu Kevina samego w domu, Szklanej pułapki i innych świątecznych klasyków. Warto nadać tej chwili wyjątkową oprawę i zafundować sobie oraz bliskim iście kinowe wrażenia. Do tego potrzeba jednak odpowiedniego sprzętu. Na przykład takiego jak Hisense C1. Każdy kinoman powie Wam z grubsza to samo: telewizory są fajne, ale jeśli zależy Wam na naprawdę kinowych wrażeniach, porządny projektor to rzecz absolutnie nie do zastąpienia. I tu na scenę wkracza nasz dzisiejszy bohater: Hisense C1, czyli wysokiej klasy projektor laserowy Smart 4K, który, przynajmniej w teorii, powinien zaspokoić potrzeby nawet najbardziej wybrednych użytkowników. https://www.youtube.com/watch?v=ftjZc3qG_KU Weźmy na przykład nasz świąteczny seans. Wyobraźcie sobie, że młodego Macaulaya Culkina podziwiacie nie na 50-calowym telewizorze, a na gigantycznym ekranie o przekątnej 300 cali. Oczywiście w rozdzielczości 4K i z fenomenalnym odwzorowaniem kolorów. Albo że tradycyjnego świątecznego „yippie ki-yay” możecie słuchać z rewelacyjnych głośników firmy JBL. Brzmi kusząco? Bo to tylko część atrakcji, które czekają na Was z Hisense C1. Uczta dla oczu Ale po kolei. Tego, że Hisense C1 to sprzęt z górnej półki, można się domyślać już na pierwszy rzut oka. Zamiast białego potworka z sali lekcyjnej dostajemy elegancką skrzynkę o nowoczesnym wzornictwie. Nie przykuwa nadmiernie wzroku, ale zdecydowanie miło na nią popatrzeć. Mówiąc krótko, to taki sprzęt, który bez wstydu można postawić w salonie i będzie doskonale komponował się z każdym wnętrzem. Mimo niewielkich rozmiarów na obudowie udało się zmieścić pokaźny zestaw złączy i elementów sterujących. Znajdziemy tu optyczne wyjście audio, port Ethernet, jack 3,5 mm, dwa złącza USB oraz dwa gniazda HDMI. Podłączymy więc co tylko chcemy – od konsoli i odtwarzacza Blu-Ray aż po zewnętrzne dyski twarde. Ogranicza nas w sumie głównie wyobraźnia. Oprogramowanie kompletne Sęk jednak w tym, że tak naprawdę nic podłączać nie musimy. Już po samym pilocie widać, że Hisense C1 potrafi nieco więcej niż tylko odtwarzać obraz z zewnętrznych źródeł. Za sprawą zainstalowanego na pokładzie systemu operacyjnego VIDAA Smart OS 6.0 mamy tu do czynienia ze sprzętem praktycznie samowystarczalnym, który samodzielnie potrafi zapewnić setki godzin rozrywki na najwyższym poziomie. Dzięki systemowi VIDAA Smart OS w zasadzie na dzień dobry dostajemy dostęp do najpopularniejszych platform streamingowych, w tym Netfliksa, Disney+ czy Prime Video, a od tego roku także MAX i Player. Interfejs jest estetyczny i intuicyjny, a najciekawsze treści znajdziemy bezpośrednio na ekranie głównym, bez konieczności odpalania poszczególnych aplikacji. Dzięki temu Hisense C1 samodzielnie może stanowić domowe centrum rozrywki i sprawdza się w tej roli wyjątkowo dobrze. Wrażenia jak w kinie Sam projektor na pokładzie Hisense C1 może się pochwalić naprawdę rewelacyjnymi parametrami. Wspomniałem już, że mamy tu do czynienia z rozdzielczością 4K, a maksymalna przekątna rzucanego obrazu to nawet 300”. Zakładam, że nie wszyscy chcą oglądać ulubione filmy na ścianie budynku po drugiej stronie ulicy, ale no… fajnie, że jest taka opcja, prawda? 😉 Do uzyskania tak majestatycznego obrazu potrzebujemy niecałych 8 metrów, więc to raczej opcja na seanse w plenerze. Na drugim końcu skali mamy minimalną odległość 1,73 m, co daje obraz o przekątnej 65”. Nie jest może ultrakrótki rzut, tylko projektor o tradycyjnym rzucie, ale zorganizowanie dla małego Hisense’a odpowiedniej przestrzeni generalnie nie powinno być problemem. Tym bardziej, że nie musimy się martwić ewentualną korektą geometrii, bo urządzenie zadba o to samo, w pełni automatycznie. Wystarczy wyjąć sprzęt z pudełka, postawić i na dobrą sprawę od razu możemy cieszyć rewelacyjną jakością obrazu. A jakość obrazu naprawdę robi wrażenie. Mamy tu do czynienia z projektorem laserowym wykorzystującym technologię TriChroma (technologia wykorzystująca potrójny laser RGB, która daje równomierne natężenie światła dla każdego z kolorów). To pozwoliło na uzyskanie kilku rzeczy. Po pierwsze, bardzo wysokiej jasności. Producent chwali się, że sięga ona 1600 lumenów, co w teorii wystarczy, by komfortowo oglądać filmy za dnia, w niezacienionym pomieszczeniu. Wiadomo, nie uzyskamy wtedy może najlepszego efektu, ale jest to ważne, jeśli projektor ma nam całkowicie zastąpić telewizor. Po drugie, dostajemy świetne odwzorowanie kolorów. Producent chwali się pokryciem przestrzeni BT.2020 – czyli szerokiego gamutu wykorzystywanego przez format Ultra HD Blu-Ray – na poziomie 110 procent. Efekt jest zniewalający – warto poszukać materiału, który pozwoli w pełni go wykorzystać. Wreszcie po trzecie, mamy obsługę kilku wersji standardu HDR, w tym HDR10, HLG oraz – przede wszystkim – Dolby Vision. To taka kropka nad „i” dla osób szukających iście kinowych wrażeń. Także wiecie – jakość obrazu robi naprawdę spore wrażenie. A jak jest z dźwiękiem? Tu oczywiście najlepiej byłoby wpiąć Hisense C1 w porządny zestaw kina domowego i cieszyć się wrażeniami jak w najlepszym multipleksie dzięki obsłudze technologii Dolby Atmos. Ale jeśli nie mamy takiej możliwości, sam projektor także daje radę. Na pokładzie znajdziemy wbudowane głośniki firmy JBL, każdy o mocy 10 W. Spokojnie powinny wystarczyć do nagłośnienia salonu, a jak trzeba, to i w plenerze dadzą radę. Zapomnisz o telewizorze Także zbierając to wszystko w całość, jeśli chcecie kinowych wrażeń, nie musicie szukać daleko – Hisense C1sprawdzi się idealnie. Nieważne, czy planujecie świąteczny maraton Kevina, szykujecie się na kolejny sezon Ligi Mistrzów, czy też szukacie idealnego kompana dla swojej nowej konsoli – projektor poradzi sobie w każdym z tych scenariuszy, a jak raz dacie mu szansę, to już nie będziecie chcieli wracać do telewizora. Hisense C1 - dowiedz się więcej

9
ARKADIUSZ BAłA
1.

Popularne pojedynki

Wyszukiwarka