Test Garmin Fenix 8 AMOLED 51 mm. Już rozumiem
Testy sprzętu 17:29

Test Garmin Fenix 8 AMOLED 51 mm. Już rozumiem

Czy smartwatch za ponad 4 tys. zł ma sens? Po testach Garmina Fenix 8 AMOLED nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. To świetny zegarek, ale jednocześnie cena mocno uderza w portfel. Naprawdę dobry smartwatch można dzisiaj kupić za niecałe 500 zł, czego doskonały przykładem jest niedawno testowany przeze mnie Amazfit Active 2. Trochę lepsze modele to wydatek rzędu 1200-1500 zł, a te jeszcze lepsze (np. Apple Watch 10 lub Galaxy Watch Ultra) uszczuplą budżet o mniej więcej 2000 zł. Oczywiście są modele droższe, jak np. Apple Watch Ultra 2 w cenie 3999 zł, ale nawet on nie kosztuje tyle, co Garmin Fenix 8 w wersji AMOLED. Za model o rozmiarze 51 mm, a właśnie taki trafił do mnie na testy, trzeba zapłacić ponad 4000 zł. Już w tym momencie pewnie większość osób łapie się za głowę i zadaje sobie pytanie – jak można wydać taką kwotę na inteligentny zegarek? Też zadawałem sobie to pytanie. Jednak od kilku tygodni nie rozstaję się z Garminem i chociaż początki naszej relacji były trudne, a nawet szorstkie, to dzisiaj coraz bardziej rozumiem tych, którzy wydają tyle pieniędzy na tego smartwatcha.  Trudne początki  W swoim życiu testowałem sporo inteligentnych zegarków i opasek. Pomimo tego mój pierwszy kontakt z modelem Garmin Fenix 8 był trudny. Przede wszystkim zaskoczył mnie sposób obsługi zegarka, który pod wieloma względami jest inni niż u konkurencji.  Każdy, kto korzystał z urządzenia Xiaomi, Huawei, Samsunga czy Amazfit mniej więcej wie, jak one działają. Ich obsługa w głównej mierze opiera się na dotykowym ekranie. W Garminie jest trochę inaczej. Nadal mamy tutaj dotykowy ekran, na którym wiele można zrobić, ale jednak dużo większą rolę odgrywają przyciski na bokach obudowy. Tych mamy aż pięć: trzy po lewej stronie i dwa po prawej.  To trochę inne podejście do interfejsu i obsługi zegarka wymagało ode mnie przyzwyczajenia. Nie będę ukrywał, że początkowo mi się to nie podobało. Byłem przekonany, że z Fenixem 8 się nie polubię. Jednak uczciwie muszę przyznać, że już po 2-3 dniach moje zdanie zaczęło się zmieniać. Zacząłem rozumieć, o co w Garminach chodzi i czemu ludzie tak je chwalą i uwielbiają.  Ekran AMOLED, czyli zaleta i wada Testowany przeze mnie Garmin Fenix 8 wyposażony jest w ekran AMOLED. Nie da się jednoznacznie stwierdzić, czy to jego zaleta, czy wada. Wszystko zależy od tego, czego od zegarka oczekujecie. Jeśli wyraźnego obrazu i żywych kolorów, to AMOLED będzie strzałem w dziesiątkę. Ekran prezentuje się naprawdę wyśmienicie. Kolory są żywe, wyświetlacz ma wysoki kontrast i charakteryzuje się świetną widocznością także w bardzo słoneczne dni.  Co w takim razie jest jego wadą? Brak ładowania solarnego. To zarezerwowane jest tylko dla modeli z ekranem MIP. Ten ma zdecydowanie gorszą jakość obrazu, ale nadrabia to znacznie dłuższym czasem pracy na jednym ładowaniu. Dla wielu nie będzie miało to aż tak wielkiego znaczenia, ale rozumiem osoby, które jednak wybrałyby model z panelem MIP. Co prawda nie miałem okazji takiego przetestować, ale sam skłaniałbym się raczej ku ekranowi AMOLED. Powód jest prosty – czas pracy z dala od ładowarki i tak jest bardzo zadowalający, ale o tym za chwilę. Budowa na ekstremalne wędrówki Na testy trafił do mnie zegarek w największej dostępnej wersji, czyli 51 mm. Początkowo miałem co do tego spore obawy. Może nie mam chudego nadgarstka, ale daleko mi też do koksów z siłowni z łapami wielkości mojej głowy. Przy pierwszym kontakcie rzeczywiście uznałem Garmina w tej wersji za zwyczajnie zbyt masywnego. Jednak dni mijały, a ja zacząłem się do tego rozmiaru przyzwyczajać. Kompletnie przestał mi on przeszkadzać i dzisiaj nie uznałbym go za zbyt dużego. Oczywiście nadal nie jest to rozmiar, który będzie dobrze wyglądał na nadgarstku drobniej kobiety czy bardzo szczupłego mężczyzny. Jednak powiedziałbym, że jest dużo bardziej uniwersalny, niż mogłoby się wydawać.  Jeśli chodzi o zastosowane materiały, to nie można mieć do nich żadnych zastrzeżeń. Koperta o średnicy 51 mm jest wykonana z tytanu. Ekran chroniony jest szafirowym szkłem (w testowanej wersji). Z kolei tył wykonany jest z metalu. Natomiast w zestawie znajduje się też silikonowa opaska. Nigdy nie byłem ich fanem, ale muszę przyznać, że do tej zacząłem się przyzwyczajać. Dzięki Garminowi powoli przekonuję się do takich opasek. Smartwatch spełnia amerykańskie normy wojskowe odporności na wstrząsy, temperatury i zarysowania. Cechuje się też wodoodpornością do 10 ATM, ale producent deklaruje nurkowanie do głębokości 40 metrów.  To, czym Garmin się wyróżnia na tle innych zegarków, to przyciski. Oczywiście w wielu modelach one występują, ale tutaj mamy ich aż pięć — dwa po prawej stronie i aż trzy po lewej. Co ważne, są to nowe przyciski indukcyjne. Eliminuje to potrzebę tworzenia otworów w obudowie i poprawia szczelność konstrukcji. Jednocześnie mają one wyraźni i wyczuwalny skok, chociaż czasami (naprawdę sporadycznie) musiałem je wcisnąć ponownie, z większą siłą, aby załapały. Jednak generalnie działają całkiem sprawnie. W przypadku Fenixa 8 odgrywają dużo ważniejszą rolę niż w pozostałych smartwatchach, gdzie jednak większość obsługi odbywa się za sprawą dotykowego ekranu (tutaj też jest on obecny).  Trening trochę nierówny Z Garminem na ręku wykonałem kilkadziesiąt treningów, głównie siłowych, na bieżni, krótkich biegów oraz spacerów. Mam kilka związanych z tym przemyśleń. Przede wszystkim zegarek oferuje całe mnóstwo trybów sportowych, w tym nawet tak nietypowe, jak granie (tak, można odpalić zegarek, gdy siedzimy przed konsolą lub komputerem). Oczywiście nie brakuje tych najważniejszych, jak bieganie, chodzenie, pływanie, kardio czy wspominany już trening siłowy.  Zacznijmy od treningu siłowego. Odpalając go możemy na Garminie, za pomocą prawego, dolnego przycisku, uruchamiać kolejne serie. Wtedy smartwatch odlicza nam przerwę, a my możemy uzupełnić liczbę powtórzeń i ciężar. Oczywiście zegarek próbuje sam je wykryć, ale niestety radzi sobie z tym bardzo słabo. Rzadko kiedy rzeczywiście trafia w to, co wykonaliśmy. Mam wrażenie, że jego wskazania są całkowicie losowe. Przy tym samym ćwiczeniu potrafi pokazać zarówno 22 powtórzenia, jak i 4, gdzie w rzeczywistości było ich 10-12. Praktycznie za każdym razem trzeba go korygować. Szkoda.  Druga sprawa to bieżnia. Wiele testowanych przeze mnie zegarków pozwalało na kalibrację już po treningu, aby wpisać poprawny dystans. Niestety, w większości przypadków nic to nie dawało, bo kolejny trening był również błędnie obliczany przez zegarek. Garmin na szczęście tak nie robi. Kilka kalibracji sprawa, że przy kolejnych biegach lub spacerach wskazania zegarka i bieżni są praktycznie identyczne.  Jeśli chodzi o krótkie biegi oraz spacery, to moim jedynym zarzutem jest to, że Garmin Fenix 8 czasami nie do końca poprawnie podaje aktualne tętno. Mam wrażenie, że dosłownie kilka razy wyświetlał mi oko 80-90 uderzeń na minutę, gdzie w rzeczywistości powinien pokazywać 120-130 BPM. Nie zdarzało się to często i jedynie przy spacerach. Podejrzewam, że mogło to wynikać z tatuażu, który mam na lewej ręce. Nie od dzisiaj wiadomo, że mogą one wpływać na niepoprawne wskaźniki smartwatchów. Na szczęście zdarzało się to rzadko i po kilku minutach zegarek się ogarniał.  Muszę też wspomnieć o GPS, który błyskawicznie łapie sygnał i bardzo dobrze śledzi nasze położenie, co później ma precyzyjne odwzorowanie w prezentowanej trasie biegu lub spaceru.  Natomiast po każdym treningu dostajemy bardzo precyzyjne informacje na temat jego skutków i ewentualnej regeneracji. Generalnie Garmin ma coś takiego, jak wskaźnik Body Battery, który informuje między innymi o wypoczęciu i związanej z tym gotowości treningowej. Z praktyki mogę powiedzieć, że wypada to naprawdę dobrze. W dni, gdy czułem się gorzej lub osłabiony, wskaźnik rzeczywiście był niższy niż wtedy, gdy byłem pełen energii. Rano, po w staniu, też jesteśmy informowani o jakości snu, ile punktów Body Battery zregenerowaliśmy, i na jaki trening w danym dniu jesteśmy gotowy. Szczególnie dla początkujących to bardzo przydatne informacje.  Aplikacja jest solidna Do gustu przypadła mi też aplikacja Garmin Connect, która jest prosta, funkcjonalna, a jednocześnie pozwala na spersonalizowanie i wybranie, co dokładnie ma się pojawiać na głównym ekranie. Po każdym treningu dostajemy też jego podsumowanie właśnie w aplikacji. Bardzo fajnie wypadają też funkcje społecznościowe, bo możemy uczestniczyć w różnych wyzwaniach czy też ścigać się ze znajomymi. To dodatkowo motywuje. Sam jednego dnia nie miałem już siły na trening, ale był to ostatni dzień miesiąca, a mi brakowało 5 km do zakończenia wyzwania. Zmobilizowało mnie to, żeby jednak ruszyć cztery litery.  No ale mam też kilka zarzutów. Po pierwsze, Garmin Connect nie synchronizuje się z Google Fit, a przynajmniej nie bezpośrednio. Da się to rozwiązać za pomocą aplikacji Health Sync, więc nie jest to wielka wada. [gallery][img]227027[/img][img]227020[/img][img]227026[/img][img]227021[/img][img]227028[/img][img]227022[/img][img]227025[/img][img]227024[/img][img]227023[/img][/gallery] Większym problemem jest dla mnie abonament Garmin Connect+. To w praktyce taki paywall, za którym schowane są niektóre funkcje. W przypadku zegarka, który kosztuje około 5 tys. zł, jest to wręcz oburzające, że firma domaga się jeszcze dodatkowego abonamentu, aby móc korzystać z pełni jego możliwości.  A tych jest sporo. To między innymi dodatkowe odznaki i wyzwania, ulepsza funkcja livetrack, ekskluzywne wskazówki treningowe, aktywność na żywo na telefonie, pulpit wydajności, który prezentuje szczegółowe informacje o sprawności fizycznej czy stanie zdrowia, a także sztuczne inteligencja Active Intelligence, która potrafi serwować naprawdę przydatne wskazówki dotyczące treningu i regeneracji.  Bateria trzyma długo Jedni powiedzą, że bateria w Garmin Fenix 8 z ekranem AMOLED jest wadą, bo ta w wersji z wyświetlaczem MIP działa dłużej. Jasne, to jak najbardziej prawda. Rzecz w tym, że nawet ten teoretycznie gorszy model (pod kątem baterii) spokojnie wytrzymuje te 10 dni, przy mniej więcej 10-11 godzinach rejestrowania aktywności fizycznych w ciągu tygodnia, monitorowaniem snu każdej nocy i noszeniem zegarka praktycznie 24 godziny na dobę. Umówmy się, że trudno nazwać ten wynik słabym.  O czym warto jeszcze wspomnieć?  Nie wspomniałem o jeszcze kilku ważnych funkcjach czy elementach Garmina Fenix 8 51 mm AMOLED. To między innymi płatności Garmin Pay, które współpracują z większością polskich banków, w tym PKO, Pekao, ING, BNP, Millennium, Santander czy mBank. To aplikacji można nawet dodać Revoluta oraz Zen.  Nie sposób pominąć też kwestii głośnika i mikrofonu, dzięki czemu za pomocą zegarka można prowadzić rozmowę bez konieczności wyciągania telefonu z kieszeni (połączenie jest wymagane). Działa to dobrze. Ani słabo, ani rewelacyjnie. Po prostu dobrze. Czasami może okazać się przydatne.   Obecność mikrofonu sprawia też, że smartwatchowi możemy wydawać polecenia głosowe. Te działają jako tako. Można za ich pomocą np. odpalić trening czy włączyć stoper, ale przyznam szczerze, że rzadko z tego korzystałem. Wygodniej było mi przeklikać się przez menu, bo uruchomienie mechanizmu i tak wymagało dłuższego przytrzymania jednego z przycisków. Zanim to zrobiłem, zanim załapał, to mijało trochę czasu. Szybciej było po prostu zrobić to ręcznie. Poza tym bardzo często asystent potrafi wyłączyć się po wydaniu mu polecenia.  Podsumowanie  Garmin Fenix 8 51 mm AMOLED to prawdziwy kombajn. Powiem szczerze, że po części zrozumiałem, dlaczego niektóre osoby są chętne wydawać tak duże kwoty na smartwatcha. Pomimo kilku wad sam się w nim zakochałem. To prawdopodobnie najlepszy, a na pewno jeden z najlepszych zegarków sportowych na rynku. Czy najbardziej opłacalny? Absolutnie nie. Oferuje dużo więcej niż np. niedawno testowany przeze mnie Amazfit Active 2, ale kosztuje niemal 10 razy więcej. Trudno taką różnicę w cenie sensownie uargumentować, bo to nie jest tak, że jednocześnie jest 10 razy lepszy. Zresztą sam Garmin ma w swojej ofercie modele, które wydają się rozsądniejszym wyborem, jak np. seria Forerunner.  Garmin Fenix 8 to takie trochę Ferrari, Porsche czy Aston Martin. Po względem ekonomicznym nie ma za bardzo sensu, ale jest na wypasie i po prostu naj. Jeśli wydatek rzędu 5 tys. zł nie zaboli, to śmiało możesz go kupić. Na pewno będziesz zadowolony. Jeśli budżet jest mocno ograniczony, to są lepsze wyboru. Jednej trochę tańsze, a inne dużo tańsze, które też zapewnią odpowiednie monitorowanie snu czy treningu.  [gallery][img]227069[/img][img]227070[/img][img]227055[/img][img]227066[/img][img]undefined[/img][img]227067[/img][img]227071[/img][img]227074[/img][img]227072[/img][img]227056[/img][img]227057[/img][img]227058[/img][img]227062[/img][img]227065[/img][img]227063[/img][img]227061[/img][img]227060[/img][img]227073[/img][img]227064[/img][img]227059[/img][/gallery]

20
DAMIAN JAROSZEWSKI
1.

Wybrane dla Ciebie

Najnowsze

Najnowsze

DeepSeek jak Huawei. Chińczycy znowu robią to z przyczajki
Tech 21:59

DeepSeek jak Huawei. Chińczycy znowu robią to z przyczajki

0
PRZEMYSłAW BANASIAK
1.
Natychmiast wywal to z telefonu. Kradnie zdjęcia i pieniądze
Bezpieczeństwo 21:40

Natychmiast wywal to z telefonu. Kradnie zdjęcia i pieniądze

0
MARIAN SZUTIAK
1.
Tak wyglądają nowe zegarki Samsunga. Obejrzyj je z każdej strony
Sprzęt 21:20

Tak wyglądają nowe zegarki Samsunga. Obejrzyj je z każdej strony

0
MARIAN SZUTIAK
1.
Masz sprzęt GIGABYTE? Unikaj tej aktualizacji, bo psuje PC
Oprogramowanie 21:00

Masz sprzęt GIGABYTE? Unikaj tej aktualizacji, bo psuje PC

0
PRZEMYSłAW BANASIAK
1.
Rewolucja u Samsunga, czyli 16 GB dla każdego
Sprzęt 20:40

Rewolucja u Samsunga, czyli 16 GB dla każdego

1
MARIAN SZUTIAK
1.
Naprawili most drukarką 3D. Można już się po nim poruszać
Nauka 20:20

Naprawili most drukarką 3D. Można już się po nim poruszać

0
PRZEMYSłAW BANASIAK
1.
Vivo X200 FE zaprezentowany. To kompaktowy flagowiec z wielką baterią
Sprzęt 19:59

Vivo X200 FE zaprezentowany. To kompaktowy flagowiec z wielką baterią

0
MARIAN SZUTIAK
1.
USA przykręcą śrubę. Produkcja w Chinach będzie utrudniona
Tech 19:38

USA przykręcą śrubę. Produkcja w Chinach będzie utrudniona

2
PRZEMYSłAW BANASIAK
1.
Biedaflip na zdjęciu. Czy zadowoli fanów Samsunga?
Sprzęt 19:19

Biedaflip na zdjęciu. Czy zadowoli fanów Samsunga?

0
MIESZKO ZAGAńCZYK
1.
Tak z telefonów korzystają starzy ludzie. Młodzi tego nienawidzą
Sprzęt 18:58

Tak z telefonów korzystają starzy ludzie. Młodzi tego nienawidzą

0
MARIAN SZUTIAK
1.
Empik poszedł po rozum. Ta zmiana jest zdecydowanie na plus
Płatności bezgotówkowe 18:40

Empik poszedł po rozum. Ta zmiana jest zdecydowanie na plus

0
MARIAN SZUTIAK
1.
Hammer Horizon LTE w sprzedaży. To pancerny klasyk z VoLTE
Sprzęt 18:20

Hammer Horizon LTE w sprzedaży. To pancerny klasyk z VoLTE

2
MIESZKO ZAGAńCZYK
1.
Galaxy S27 Ultra bez kultowego elementu? Fani mogą być zawiedzeni
Sprzęt 18:00

Galaxy S27 Ultra bez kultowego elementu? Fani mogą być zawiedzeni

2
MARIAN SZUTIAK
1.
Bezpieczeństwo w Polsce to żart. Kluczowy system ma dziurę
Bezpieczeństwo 17:02

Bezpieczeństwo w Polsce to żart. Kluczowy system ma dziurę

2
PRZEMYSłAW BANASIAK
1.
T-Mobile: ponad 1,5 tony telefonów. Zbierały je nawet przedszkolaki
Wiadomości 16:40

T-Mobile: ponad 1,5 tony telefonów. Zbierały je nawet przedszkolaki

0
MIESZKO ZAGAńCZYK
1.
Pekao S.A. ostrzega. Popularna usługa będzie czasowo zawieszona
Konta 16:19

Pekao S.A. ostrzega. Popularna usługa będzie czasowo zawieszona

0
PAWEł MARETYCZ
1.
Huawei tnie ceny na wakacje. 6 modeli słuchawek taniej
Sprzęt 15:59

Huawei tnie ceny na wakacje. 6 modeli słuchawek taniej

0
MIESZKO ZAGAńCZYK
1.
Lidl postawi nowe maszyny. Staną w większości sklepów
Wiadomości 15:38

Lidl postawi nowe maszyny. Staną w większości sklepów

0
PAWEł MARETYCZ
1.
Więcej nowości
4 powody, dlaczego picie herbaty na pusty żołądek to fatalny pomysł
Nauka 15:16

4 powody, dlaczego picie herbaty na pusty żołądek to fatalny pomysł

Istnieje spora grupa osób, która po wytoczeniu się z łóżka sięga z automatu po filżankę gorącej herbaty. I to przed śniadaniem. Okazuje się, że nie do końca jest to takie zdrowe.  Jeśli ufać ekspertom, to są oni zdania, że herbata pita na pusty żołądek może sprawić, że od rana nie będziemy czuć się zbyt komfortowo. Może spodować zgagę, skurcze, wzdęcia, a nawet falę nudności. Jeśli będziemy pić ją regularnie, możemy spodziewać się bardziej długotrwałych skutków, takich jak zapalenie żołądka oraz wrzody.  Eksperci radzą - warto zatem rozważyć zjedzenie niewielkiej przekąski, aby zminimalizować dyskomfort i cieszyć się zdrowiem jak najdłużej.  Oto cztery główne powody, dlaczego nie powinniśmy pić herbaty na pusty żołądek: 1. Nudności Herbata zawiera taniny (związki polifenolowe, które nadają jej gorzkawy posmak), które są mieczem obosiecznym. Dlatego też u niektórych picie herbaty na pusty żołądek może prowadzić do nudności, albo nawet wymiotów. Wszystko to przez gorzkie polifenole, znajdujące się w herbacie. Lepiej żołądek przygotować i go wcześniej "wyściełać" niewielką ilością jedzenia.   2. Groźba odwodnienia Po długiej nocy snu, nasz  organizm często budzi się z pragnieniem nawodnienia. To całkowicie normalne. Jednak herbata posiada łagodne działanie moczopędne, co może paradoksalnie zaostrzyć odwodnienie. W rezultacie może doprowadzić nas do bólu głowy, skurczy mięśni. Pamiętajmy o rozpoczęciu dnia jednak od szklanki wody. To pomoże nam zachować uczucie świeżości i wypić herbatę z przyjemnością.  3. Bloker wchłaniania składników odżywczych Taniny, zawarte w herbacie mogą zakłócać wchłanianie niezbędnych składników odżywczych, takich jak żelazo i wapń. Warto zatem oddzielić picie herbaty od posiłków lub przekąsek, które zawierają te minerały.  4. Uszkodzenia jamy ustnej To problem często pomijany w wielu publikacjach. Tymczasem, warto zdawać sobie sprawę, że kwaśna natura herbaty w połączeniu z bakteriami naturalnie występującymi w naszej jamie ustnej może powodować erozję szkliwa zębów. Jeśli lubisz słodzić herbatę, to jeszcze może pogorszyć problem. Pamiętaj o odpowiedniej higienie jamy ustnej.  To nie oznacza wcale, że nie powinniśmy pić herbaty. Esperci apelują tylko o to, aby nie robić tego na pusty żołądek. Najważniejsze też dobrać odpowiedni czas - herbatka w połowie poranka, po śniadaniu, jest o niebo lepszym pomysłem niż z samego rana, zaraz po wstaniu z łóżka.   

1
ANNA KOPEć
1.

Więcej nowości

Wystarczyło 24h. 8-odcinkowy kryminał ogląda się na jednym oddechu
Telewizja i VoD 11:22

Wystarczyło 24h. 8-odcinkowy kryminał ogląda się na jednym oddechu

Niedawno dodany do oferty Netflixa, a wystarczyło zaledwie 24h, aby znalazł się na miejscu 2. w rankingu filmowym platformy. Wyprzedza go jedynie"Aniela", która okazała się bezkonkurencyjna.  "Nabrzeże" ("The Waterfront") to serial inspirowany prawdziwymi wydarzeniami. Skupia się on na losach rodziny Buckleyów, która to usiłuje za wszelką cenę uratować podupadające imperium rybne w Karolinie Północnej. Aby tego dokonać, członkowie rodziny nie wahają się sięgać po najbardziej radykalne środki.  O czym opowiada serial, który w niespełna 24h po premierze, zawojował Netflixa? Nabrzeże - o czym jest serial? To historia rodziny Buckleyów, która od dziesięcioleci wiodła prym w Karolinie Północnej (konkretnie w Havenport) i rządziła całym rybnym biznesem. Kontrolowała wszystko - od przemysłu rybnego po ekskluzywne restauracje. Jednak imperium zaczęło mocno podupadać po tym, jak nestor rodu - Harlan Buckey (Holt McCallany) podupadł na zdrowiu. Żona Belle (Maria Bello) wraz z synem Cane'm (Jake Weary) próbują postawić imperium na nogi. Okazuje się, że są w stanie posunąć się do bardzo radykalnych kroków, aby utrzymać rodzinny biznes.  Producentem wykonawczym oraz scenarzystą jest Kevin Williamson, którego nazwisko możemy kojarzyć ze scenariuszy do kultowego horroru "Krzyk", "Pamiętników Wampirów" oraz uroczego serialu "Jezioro marzeń".  "Nabrzeże" liczy 8 odcinków i jest dostępny na Netflixie od 19 czerwca 2025. Bardzo szybko wskoczył na drugie miejsce top 10 najczęściej oglądanych seriali na platformie.  https://www.youtube.com/watch?v=rn2BF-b_PDE

0
ANNA KOPEć
1.

Więcej nowości

Nowy kolor i co dalej? Test stacji pogodowej Netatmo
Telepolis.pl
Testy sprzętu 21 CZE 2025

Nowy kolor i co dalej? Test stacji pogodowej Netatmo

Inteligentny dom to już nie science fiction tylko integralna część codzienności wielu z nas. By jednak taki dom zbudować, potrzebne są odpowiednie urządzenia. Takie na przykład, jak zaprezentowana niedawno nowa stacja pogodowa Netatmo Original. Stacja pogodowa Netatmo Original 2. generacji to inteligentne urządzenia domowe przeznaczone do monitorowania otoczenia, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Oferują one szereg funkcji, w tym możliwość mierzenia temperatury, wilgotności, jakości powietrza, poziomu hałasu czy ciśnienia atmosferycznego. Stacja dostarcza również danych dotyczących temperatury odczuwalnej, punktu rosy, indeksu UV, nasłonecznienia i poziomu pyłków. Dzięki eleganckiemu wyglądowi i integracji z ekosystemem Home + Control, Netatmo Original ma na celu poprawę naszego codziennego komfortu poprzez dostarczanie precyzyjnych danych środowiskowych i dostosowywanych alertów. A jak to wszystko się sprawdza na co dzień? Tego się dowiesz z poniższej recenzji, do której przeczytania i komentowania zapraszam. Najważniejsze dane techniczne: Aluminiowa obudowa w kolorze piasku, wykończona elementami z białego plastiku, Moduł wewnętrzny: wymiary: 45 × 45 × 155 mm, masa: 174 g, Moduł zewnętrzny: wymiary: 45 x 45 x 105 mm, masa (z bateriami): 128 g, odporność na warunki atmosferyczne, Czujniki i pomiary: częstotliwość: co 5 minut, temperatura w domu: od 0°C do 50°C ± 0,3°C, temperatura na zewnątrz: od -40°C do 65°C ±0,3°C, wilgotność w domu i na zewnątrz: od 0 do 100% ± 3%, ciśnienie atmosferyczne: od 260 do 1160 mbarów ± 1 mbar, poziom CO2 w domu: od 0 do 5000 ppm, poziom hałasu: od 35 dB do 120 dB, Łączność: moduł wewnętrzny – Internet: Wi-Fi 802.11 b/g/n 2,4 GHz, między modułami: radio dalekiego zasięgu (868 MHz), bezpieczeństwo: otwarte/WEP/WPA/WPA2-personal (TKIP i AES), Sterowanie za pomocą aplikacji na systemy Android oraz iOS/iPadOS, wymagany dostęp do Internetu, Zasilanie: moduł wewnętrzny: zewnętrzne przez port microUSB, moduł zewnętrzny: dwie baterie AAA (do 2 lat). W zestawie testowym, oprócz modułu wewnętrznego i zewnętrznego, znalazłem zasilacz sieciowy z kablem microUSB oraz wtyczkami typu A (USA), C (UE, w tym Polska) i G (Wielka Brytania), a także baterie do modułu zewnętrznego oraz zestaw montażowy do powieszenia go na ścianie. To samo, ale w nowym kolorze Jeśli porównamy specyfikację techniczną oraz wygląd nowej stacji pogodowej Netatmo Origin z poprzednią wersją, którą testowałem w 2018 roku i z której (w bardziej rozbudowanej formie) cały czas korzystam, zauważymy, że nic się nie zmieniło poza nowymi kolorami obudowy. Ta wciąż jest wykonana z aluminium i plastiku, a w jej wnętrzu kryją się takie same czujniki. Nowe wersje kolorystyczne, w tym piaskowa, którą otrzymałem do przetestowania, to powiew świeżości do pogodowego ekosystemu Netatmo. Nowości są też w sferze aplikacyjnej, ale o tym napiszę w dalszej części tej recenzji. Po cichu liczę na to, że Netatmo zdecyduje się na wypuszczenie kolejnych wersji kolorystycznych, na przykład niebieskiej. Wszystko kryje się w aplikacji… Do zarządzania stacją pogodową Netatmo Original służy aplikacja mobilna Netatmo oraz jej webowy odpowiednik na stronie home.netatmo.com (dla komputerów). Obie wersje w zasadzie pozwalają na to samo i są równie łatwe w obsłudze. Jednak z uwagi na charakter urządzeń, na które są przeznaczone (inny ekran), są między nimi pewne różnice jeśli chodzi o interfejs. Z poziomu aplikacji Netatmo możemy instalować stację pogodową oraz dodawać lub usuwać moduły. W każdym z tych przypadków jesteśmy prowadzeni „za rękę”, więc każdy powinien sobie z tym poradzić. Mamy tu również podgląd na wyniki wszystkich pomiarów oraz możemy śledzić wyniki historyczne na wykresach. [gallery][img]226451[/img][img]226452[/img][img]226453[/img][img]226454[/img][img]226455[/img][img]226456[/img][img]226457[/img][img]226458[/img][img]226459[/img][/gallery] Aplikacja Netatmo pozwala również sprawdzić jakość powietrza na zewnątrz, pokazując poziom zanieczyszczeń ze strony ozonu, pyłów zawieszonych (pm2,5 oraz pm10) czy szkodliwych tlenków (CO, NO2 i SO2). Nowością są wskaźniki pylenia (trawy, drzewa i zioła), Indeks UV oraz informacje dotyczące nasłonecznienia. W ich przypadku również możemy zobaczyć wartości aktualne, a także przyszłe – na najbliższą dobę w przypadku indeksu UV i nasłonecznienia oraz na 3 dni w przód w przypadku pyłków. [gallery][img]226463[/img][img]226464[/img][img]226465[/img][img]226466[/img][img]226467[/img][img]226468[/img][/gallery] I tu dochodzimy do sporego rozczarowania. Nowości w aplikacji są dostępne wyłącznie wtedy, gdy kupimy nową wersję stacji pogodowej. A ta – przypomnijmy – jest sprzętowo taka sama, jak starsza wersja. Jako taka jest też kompatybilna z tymi samymi akcesoriami, czyli dodatkowymi modułami wewnętrznymi oraz miernikami wiatru i deszczu. Nowa stacja pogodowa ma również te same ograniczenia. Do jednego modułu wewnętrznego możemy podłączyć tylko 3 dodatkowe moduły wewnętrzne, jeden moduł zewnętrzny oraz po jednym wiatromierzu i deszczomierzu. Jeśli ktoś by chciał, tak jak ja, rozbudować system, musi kupić drugi (lub trzeci itd…) moduł wewnętrzny – ten z zewnętrznym zasilaniem, stanowiący dla reszty modułów jednostkę centralną (huba). Mój własny domowy zestaw Netatmo to obecnie dwa moduły wewnętrzne (huby), 6 dodatkowych modułów wewnętrznych, dwa moduły zewnętrzne oraz jeden deszczomierz i jeden wiatromierz. Jeśli chodzi o wskazania czujników wbudowanych w moduły stacji Netatmo Origin, to są one zgodne z tym, co pokazują inne urządzenia pomiarowe (termometr, barometr itp.). … I nie tylko We własnym domu mam mnóstwo inteligentnych sprzętów różnych producentów, które razem tworzą zintegrowany system „smart home”. Do sprawnego zarządzania tym wszystkim używam platformy Home Assistant, która działa lokalnie na moim własnym serwerze. Jednym z elementów mojego inteligentnego domu jest stacja pogodowa Netatmo, z której korzystam nieprzerwanie od 2019 roku, coraz bardziej rozbudowując cały zestaw. Sprzęt ten doskonale współpracuje z Home Assistantem, nie sprawiając żadnych większych problemów. Dzięki temu mogę używać poszczególnych modułów do monitorowania tego, co się dzieje w domu i na zewnątrz, a zebrane informacje wykorzystywać między innymi do: sterowania ogrzewaniem, wentylacją i klimatyzacją w domu, sterowania roletami w oknach, sterowania systemem nawadniania ogrodu, sterowania otwieralnym dachem nad tarasem. Wszystko dzieje się automatycznie, w zależności od potrzeb. Na przykład, gdy w danym pomieszczeniu jest za ciepło, można przykręcić ogrzewanie lub podkręcić klimatyzację. Z kolei gdy pada deszcz, trzeba zamknąć dach nad tarasem i nie ma sensu podlewać ogrodu. Stacja pogodowa współpracuje również z systemami Apple Home, Google Home i Alexą. Dla mnie osobiście ma to jednak drugorzędne znaczenie, choć korzystam z rozwiązań gigantów z Mountain View i Seattle. Genialne wsparcie posprzedażowe Przez kilka lat używania produktów firmy Netatmo mogłem się przekonać, jak genialnie działa wsparcie posprzedażowe ze strony francuskiej firmy. Za przykład niech posłużą problemy, jakie miałem z modułem deszczomierza, kupionym w jej sklepie internetowym. Ten w pewnym momencie przestał działać. Zgłosiłem problem do producenta (moduł był jeszcze na gwarancji), a ten poprosił mnie o udzielenie zgody na dostęp zdalny do modułu, dzięki czemu potwierdził jego awarię. Następnie dostałem od Netatmo kod zniżkowy na nowy deszczomierz, pokrywający w 100% jego cenę. Nowe urządzenie dostałem więc za darmo. Bez zbędnego marudzenia i konieczności udowadniania, że nie jestem „jeleniem”. Ma to miejsce w przypadku wielu innych producentów czy sprzedawców, szczególnie w Polsce. Godny polecenia, ale nie bez wad Stacja pogodowa Netatmo Original 2. generacji to dopracowane urządzenie do monitorowania kluczowych parametrów środowiskowych w domu i na zewnątrz. Wyróżnia się eleganckim, aluminiowym wzornictwem w nowej kolorystyce oraz sprawdzoną, niezawodną konstrukcją. Sercem systemu jest intuicyjna aplikacja, która w czytelny sposób prezentuje wszystkie zebrane dane, od temperatury i wilgotności, po jakość powietrza i ciśnienie. Największą siłą produktu jest jego przynależność do rozbudowanego ekosystemu. Stacja doskonale integruje się z popularnymi platformami inteligentnego domu, takimi jak Home Assistant czy Apple Home, co pozwala na tworzenie zaawansowanych automatyzacji sterujących ogrzewaniem, roletami czy nawadnianiem. Należy pochwalić również wzorowe wsparcie techniczne producenta, które buduje zaufanie do marki na lata. Mimo wielu zalet produkt nie jest wolny od kontrowersji. Największym rozczarowaniem jest fakt, że nowe funkcje w aplikacji, takie jak wskaźnik pylenia czy nasłonecznienia, są zarezerwowane wyłącznie dla posiadaczy nowej generacji stacji. Ta, pod względem sprzętowym, jest identyczna z poprzednią. To sztuczne ograniczenie może zniechęcić obecnych użytkowników systemu Netatmo. Cena urządzenia, wynosząca 739,99 zł, pozycjonuje je na wyższej półce. Jest to spory wydatek, jednak w zamian otrzymujemy sprawdzony, niezawodny i świetnie zintegrowany produkt. Dla osób wchodzących w świat Netatmo atrakcyjnym rozwiązaniem mogą być promocje na start. Zakup stacji w zestawie z dodatkowymi modułami lub akcesoriami pozwala znacznie obniżyć koszt i od razu cieszyć się pełniejszymi możliwościami systemu. Warto jednak zauważyć, że taki sam zestaw w starej wersji kosztuje 649,99 zł. Każdy musi się więc zastanowić, czy za kilka nowych funkcji w aplikacji warto dopłacić 90 zł. Z drugiej strony, nowe kolory kuszą. Ja już mam dwie  [gallery][img]226581[/img][img]226582[/img][img]226583[/img][img]226584[/img][img]226585[/img][img]226586[/img][img]226587[/img][img]226588[/img][img]226589[/img][/gallery]

2
MARIAN SZUTIAK
1.

Popularne porównania