Gen Z ma dość przebodźcowania i sięga po... retrokonsole
Gen Z powoli, ale zdecydowanie, opuszcza reżim nieustannie pulsującego cyfrowego świata. Zamiast przewijania nieskończonych feedów na telefonach, coraz więcej nastolatków i ludzi w wieku dwudziestu kilku lat sięga po technologię sprzed kilkudziesięciu lat - od płyt CD, przez papierowe mapy po retrokonsole.
Podczas ostatniej kampanii Black Friday sprzedaż retro-gadżetów gwałtownie wzrosła
Przenośne gramofony, Tamagotchi oraz jednorazowe aparaty fotograficzne znalazły się wśród najpopularniejszych produktów brytyjskiego oddziału Amazonu. Zarabiające na sprzedaży firmy handlowe, takie jak Currys czy John Lewis, również potwierdzają ten trend - odkrywają znaczące wzrosty w sprzedaży radioodbiorników, aparatów błyskawicznych czy klasycznych budzików.
Co stoi za tym fenomenem? Odpowiedź jest prostsza, niż mogłoby się wydawać: autentyczność
Część specjalistów nazywa to performatywnym, sztucznym trendem mediów społecznościowych, głębsze analizy doszukują się tutaj jednak buntu pokolenia wychowanego od początku w świecie ekranów. Pokolenia, które teraz szuka fizycznego, namacalnego doświadczenia, a nie kolejnych usług internetowych. To nie jest powrót do przeszłości, to wyraz frustracji wobec teraźniejszości.
Wracając do tytułowych retrokonsol, nie chodzi tutaj przy tym o te wszystkie chińskie wynalazki emulujące stare platformy. Młodzi idą o krok dalej i wykupują autentyczne produkty z poprzedniej epoki. BBC podaje tutaj jako przykład Kyle'a, który kupił PlayStation Portable - urządzenie z 2005 roku.
Zamiast kompleksowych systemów gier PC czy najnowszych konsol wymagających aktualizacji, Kyle po prostu wkłada grę i gra. Brak interfejsów, brak presji, brak algorytmu namawiającego go do zakupu. "Granie w Need for Speed na PSP jest bardziej angażujące niż każda gra na PS5" - stwierdza bez wahania.