Najlepszy Telefon 2018 - wybraliśmy Top10 najgorętszych smartfonów mijającego roku
Przygotowaliśmy dla Was zestawienie 10 najgorętszych smartfonów 2018 roku. Urządzenia zawarte w 11. edycji rankingu Gorące Telefony to prawdziwe perełki, które naszym zdaniem miały największy wpływ na polski rynek w 2018 roku i są zdecydowanie godne polecenia.
2018 rok w świecie smartfonów
Miniony rok był "tym drugim", gdy chodzi o generacje urządzeń. Samsung odgrzał Galaxy S8 i Note8, a Apple odświeżył iPhone'a X. To czas wielkiej próby dla miłośników obu marek. Z jednej strony iphone'owe S-ki zawsze oferowały lepszą wydajność i dopieszczenie, z drugiej zaś trzeba było się nagłowić jak uzasadnić zakup telefonu wyglądającego identycznie jak przed rokiem?
Smartfonową nudę ewidentnie wykorzystał Huawei, który zdecydowanie najwięcej "narozrabiał" na rynku w 2018 roku. Co istotne, odważne premiery chińskiego producenta intensywnie polewał strumień gotówki płynący z silnego marketingu i tym sposobem nowości z serii P i Mate dotarły do świadomości użytkowników. Nie można tego powiedzieć o flagowcach Sony Xperia XZ3 czy HTC U12+, którym absolutnie niczego nie brakuje, by je wielbić, za wyjątkiem odpowiedniego rozgłosu. A mówimy tutaj przecież o starych markach, które miały czas na to, by zdobyć serca klientów i nauczyć się, jak o tych klientów walczyć.



Zamiast o nich, dyskusje stale kręcą się wokół kochanego przez Polaków Xiaomi i absurdalnie taniego Pocophone'a, z zaciekawieniem obserwujemy powrót marki Meizu na polski rynek, która po pojawieniu się w cennikach Play, pewnie już w Polsce zostanie, a jednym z największych hitów początku 2019 roku mogą okazać się smartfony OPPO, które w końcu wchodzą na nasz rynek. Stop jednak, zatrzymajmy się jeszcze na 2018 roku.
Elastyczne ekrany pojawiły się i zarazem nie pojawiły się na rynku. Producenci chwalą się nimi, prototyp pokazał nawet Samsung, ale jak nie mogliśmy ich kupić w sklepach, tak nadal nie możemy. Nie, nie ma szans na to, by prognozy z końca 2016 roku ziściły się - w 2019 roku zdecydowanie wyginane ekrany nie będą miały 20% światowego rynku. Światełkiem w (zginanym) tunelu mogą być doniesienia o tym, że Huawei już ma składany smartfon, natomiast informacje o cenie rzędu 2000 dolarów skutecznie studzą entuzjazm.
W 2018 roku zdecydowanie natomiast producentom udało się przyspieszyć szybkość ładowania telefonów - do naładowania akumulatora 4200 mAh wystarcza niespełna godzina, natomiast ładowanie bezprzewodowe rozpędziło się z 10W do 15W. Rozwiązania typu Samsung Dex, przekształcające smartfon w komputer, nie wymagają już specjalnej stacji dokującej, a od niedawna też w ogóle przewodów. Z kolei do świata mobilnej fotografii rześko wkroczyły rozwiązania z 3 modułami fotograficznymi, które nie dość, że potrafią robić zdjęcia w kompletnych ciemnościach, to jeszcze mają większe niż do tej pory przybliżenia czy dodatkowy aparat ultra-szerokokątny. Powoli przestają też dziwić czytniki linii papilarnych ukryte w ekranie, skuteczne i bezpieczne rozpoznawanie twarzy (z bezpieczeństwem początkowo było nie najlepiej), a po iPhone'ie X przyszedł czas na interfejsy obsługiwane gestami. Inżynierowie dwoją się i troją też, by pozbyć się "notcha", czyli wcięcia w ekranie, ale z zachowaniem skanowania twarzy, nie będzie to zadanie proste.
2018 rok nie był okresem radykalnych zmian i eksperymentów na użytkownikach, a mimo to dało się zauważyć rosnące ceny urządzeń. 4000+ nikogo już nie zaskakuje, szczególnie po nawet ponad 7000 zł u Apple'a. Nie znaczy to jednak, że niema dobrych telefonów za mniejsze pieniądze, o czym szczegółowo piszemy tutaj.
Zasady tworzenia rankingu
Do rankingu trafiły wyłącznie telefony, które miały swoją polską rynkową premierę w 2018 roku. W czasie redakcyjnej dyskusji nad kształtem zestawienia wzięliśmy pod uwagę wszystkie premiery - zarówno najtańsze telefony, jak i urządzenia kosztujące kilka tysięcy złotych. Co warto podkreślić, nie jest to ranking porównawczy urządzeń, tylko próba wskazania najgorętszych nowości. Pod uwagę wzięliśmy mnóstwo czynników, od designu, przez listę funkcji i innowacyjność, interfejs, stosunek ceny do jakości, popularność w komentarzach, po wreszcie osobiste preferencje. Każde z urządzeń na gorącej liście jest na swój sposób wyjątkowe i co tu dużo mówić - godne polecenia.
Tegoroczne zestawienie nieco różni się od dotychczasowych. Przede wszystkim w głosowaniu udział wzięło aż 9 osób. Oprócz 6 członków redakcji, swoje listy przesłało też trzech moderatorów z Forum TELEPOLIS.PL (Eragon, saczi i Morvius). W efekcie na liście nominowanych pojawiły się rekordowo aż 24 modele smartfonów, a finalna dziesiątka jeszcze szerzej odzwierciedla różnorodne potrzeby użytkowników smartfonów.
Na ostatniej stronie artykułu dostępna jest ankieta, w ramach której możecie oddać swój głos na telefon, który według Was był najbardziej przełomowy w 2018 roku.
Zapraszamy też do naszych zestawień z poprzednich lat, które do tej pory odwiedzono przeszło milion razy: 2017, 2016, 2015, 2014, 2013, 2012, 2011, 2010, 2009, 2008.
10. Xiaomi Mi 8 Pro – klejnot chińskiej marki
Chociaż część z Was jako najlepszy model Xiaomi wskaże rozsuwany Mi Mix 3, na jego polską rynkową premierę przyjdzie nam poczekać jeszcze kilka tygodni. W minionym roku tym najmocniejszym był zdecydowanie Mi 8 Pro. Odświeżona wersja ósemki przyniosła 8 zamiast 6 GB pamięci RAM (sprzedawane w Polsce), czytnik linii papilarnych wbudowany w wyświetlacz i zaskakujący wariant obudowy, z przezroczystymi „pleckami”, pod którymi „widać” podzespoły telefonu. Chociaż to tak naprawdę jedynie wizualizacja sprzętu zaszytego nieco głębiej, Mi 8 Pro wygląda dzięki niej po prostu obłędnie. Widzieliśmy już podobne próby w HTC U11+ czy U12+, jednak to co pokazał w 2018 roku Xiaomi, to prawdziwy majstersztyk.
Pod względem pozostałych parametrów propozycja Xiaomi nie odbiega od standardowej ósemki, choć należy zauważyć zmniejszenie pojemności akumulatora z 3400 do 3000 mAh. Dostajemy Quick Charge 4.0+, topowej jakości aparaty fotograficzne, dwukrotny zoom optyczny, stabilizowane wideo 4K, ekran Super AMOLED z HRD10 i DCI-P3, gigabitowe LTE i podwójną antenę GPS-u. I tylko braku wodoszczelności żal – ale jakby to powiedział Steve Jobs, to nie wada lecz cecha wszystkich telefonów Xiaomi.
Zobacz: Dane techniczne i zdjęcia telefonu w katalogu
Zobacz: Test Xiaomi Mi 8 Lite. Odchudzony flagowiec zaskakuje możliwościami
Zobacz: Test telefonu Xiaomi Mi 8 - górna półka Xiaomi zasłużyła na ocenę 9/10
9. Samsung Galaxy S9+ - może trochę odgrzany, ale jaki smaczny
Nowością i dużą zaletą jest również skorzystanie z pomocy fachowców z AKG w celu wykrzesania ze smartfonu jak najlepszej jakości dźwięku, co szczególnie słychać, jeśli użyjemy dołączonych do zestawu słuchawek sygnowanych tą marką. Odkąd Samsung zrezygnował z czytnika linii papilarnych umieszczonego pod ekranem, jego nowa lokalizacja obok obiektywu tylnego aparatu fotograficznego było dosyć niefortunna. W serii S9 poprawiono to i umieszczono skaner nieco niżej, dzięki czemu łatwiej w niego trafić palcem, bez przypadkowego brudzenia szkła ochraniającego aparat. Szkoda jednak, że wciąż nie udało się tu zastosować czytnika zintegrowanego z wyświetlaczem, chociaż rozwiązanie to miało pierwotnie trafić do flagowców z 2017 roku.
Najważniejsze wady S9+ są takie same, jak w nowszym Note9, czyli hybrydowy dual SIM i Quick Charge 2.0 w czasie istnienia o wiele nowszych i szybszych standardów szybkiego ładowania. To, co cieszy, to dostępna już także w Polsce aktualizacja oprogramowania do Androida Pie i interfejsu One UI, które wnosi kilka ciekawych rozwiązań, w tym tryb nocny (ciemny interfejs) i funkcję DeX działającą bez przystawki.
Zobacz: Dane techniczne i zdjęcia telefonu w katalogu
Zobacz: Samsung Galaxy S9+ w rękach TELEPOLIS.PL
Zobacz: Test telefonu Samsung Galaxy S9+
Zobacz: Fotopojedynek: Lumia 950 XL vs Galaxy S9+
Zobacz: Fotopojedynek: Galaxy Note9 vs Galaxy S9+
8. LG G7 ThinQ - gdy liczy się dźwięk
[parallax:/images/articles/smartfony-top2018/lg-g7-big_1.jpg]
Mamy 2018 rok. W smartfonach coraz rzadziej znajdujemy gniazdo słuchawkowe. Bo wszyscy korzystają ze słuchawek bezprzewodowych, bo taka moda, bo tak wygodniej, bo rezygnując z gniazda można mieć większy akumulator… A i tak jeśli mówimy o muzyce z prawdziwego zdarzenia, nie ma na rynku nic lepszego niż LG G7 ThinQ! I nie podlega to żadnej dyskusji.
To wszystko zasługa przetwornika analogowo-cyfrowego (DAC), który jest odpowiedzialny za magię dźwięku płynącego ze słuchawek podłączonych do LG G7. Ale i na głośnikach smartfon radzi sobie bardzo dobrze. Tutaj co prawda znajdziemy mu bez problemu kilku konkurentów, ale już niejeden laptop zaczerwieni się ze wstydu słysząc możliwości głośników LG G7.
Flagowiec LG to jednak nie tylko dźwięk. W oczy rzuca się, dosłownie, ekstremalnie jasny wyświetlacz, co czyni go czytelnym w każdych warunkach. Szybko można też polubić się z możliwościami aparatu oraz bardzo rozbudowanym trybem nagrywania filmów z użyciem różnych efektów. Tym, o czym rzadko mówi się w kontekście LG G7 ThinQ jest jego obudowa. To jeden z najzgrabniejszych zeszłorocznych smartfonów z ekranami o przekątnej ok 6 cali.
Pomimo wielu zalet, najprzyjemniej w przypadku wielu modeli LG wygląda ich szybko spadająca cena. Nie inaczej jest w tym przypadku. Jedynka z przodu coraz częściej pojawia się w cenie LG G7 ThinQ.
Zobacz: Dane techniczne i zdjęcia telefonu w katalogu
Zobacz: LG G7 ThinQ - pierwsze wrażenia
Zobacz: Test telefonu LG G7 ThinQ
Zobacz: Nietypowy test LG G7 Fit. Smartfon z genialnym dźwiękiem i sporą listą zalet
6. Apple iPhone XS - najwięcej w najmniejszej możliwej obudowie
Są smartfony i są iPhone’y… [obok mojej głowy właśnie przeleciał rzucony Xiaomi]. I jak bardzo byśmy się nie zgadzali z tym stwierdzeniem, takie są fakty. To sprzęt, który wyjmujemy z pudełka i po wstępnej konfiguracji zwyczajnie działa. I działa jak marzenie przez najbliższe 2-3 lata (lub dłużej, aż Apple ubije go jakaś aktualizacją). Wszystko za sprawą idealnie zoptymalizowanego systemu oraz ogromnej mocy dostarczanej przez układ Apple A12 Bionic.
Jeśli benchmarki do nas nie przemawiają, wystarczy odpalić Fortnite. Gra przeniesiona z pełnoprawnych konsol i komputerów działa tu w 60 klatkach na sekundę, na co nie pozwala wersja na Androida oraz żaden laptop bez dedykowanej karty graficznej.
iPhone XS to dla wielu osób "ten rozsądniejszy" z tegorocznych iPhone’ów. Bo jest mniejszy (143,6 x 70,9 mm vs 157,5 x 77,4 mm), lżejszy (177 gramów vs 208 gramów), ma mniejszy wyświetlacz (5,8 vs 6,5 cala) oraz co tu dużo mówić – jest tańszy. Oczywiście w stosunku do ogromnego modelu XS Max.
Nie możemy przy tym zapominać o bardzo dobrym aparacie (2x 12 Mpix) z nowym obiektywem głównym, o szerszym kącie widzenia i ekranie AMOLED, który wyniósł jakość obrazu w iPhone’ach na jeszcze wyższy niż do tej pory poziom. Szukając wad, trzeba ich naprawdę szukać na siłę. I będą to rzeczy pokroju braku przejściówki na mini-Jacka w zestawie. Widzieliśmy nawet osoby piszące artykuły wielkości niniejszego na ekranie iPhone'a X, także zaufanie do sprzętu jest wśród fanów olbrzymie. I tylko ta cena…
6. Apple iPhone XS Max – gdy jakość doścignie cenę… albo odwrotnie
iPhone X i XS mają powierzchnię ekranu większą niż 5,5-calowe iPhone’y serii Plus, jednak po premierze dziesiątki wiele osób nie było zadowolonych z… rozmiaru telefonu. X, choć większy od iPhone’a 8, przy iPhone’ie 8 Plus wyglądał jak niepoważny karzeł. Dzięki XS Max prestiż odzyskał dawny gabaryt, a jeśli ktoś przeczekał generację z 2017 roku, teraz ma powód do rozbicia skarbonki (lub kilku skarbonek).
iPhone XS Max to smartfon, który sprawia, że przejście na Androida to już nie jakaś odległa opcja, tylko czyste Science Fiction. Tutaj wszystko działa tak, jak tego mógłby oczekiwać użytkownik. Nie ma błędów, przypadkowych decyzji, jest pewność, komfort i oszczędność czasu. Max nie ma kompleksów pod absolutnie żadnym względem…
Zobacz: Dane techniczne i zdjęcia telefonu w katalogu
Zobacz: Rozpakowałem smartfon Apple iPhone Xs Max i jestem przerażony
Zobacz: Apple z Dual SIM nie bierze jeńców. iPhone XS po głównym telefonie pożre ten dodatkowy
5. OnePlus 6T - to już czas polubić się z tą marką
To sprawka pozbycia się kobylastego wcięcia w ekranie na rzecz teardrop notcha, czyli maleńkiego wcięcia imitującego kroplę wody. To w połączeniu z bardzo cienkimi ramkami oraz duża powierzchnią (przekątna 6,41 cala) powoduje, że równie duże wrażenie robi tylko Huawet Mate 20, z którym OnePlus 6T wygrywa ekranem Optic AMOLED.
Nie można też zapominać o dobrym, choć takim samym jak w poprzedniku, podwójnym aparacie o rozdzielczości 16 i 20 Mpix z optyczną stabilizacją obrazu (również w filmach) oraz akumulatorze o pojemności 3700 mAh z szybkim (20W), choć na tle obecnej konkurencji już zdecydowanie nie najszybszym, ładowaniem. Minusy? Obudowa nie jest wodoszczelna, nie ma bezprzewodowego ładowania oraz gniazda na karty pamięci. I żadna z tych wad nie wydaje się wielką zbrodnią.
4. Samsung Galaxy Note9 - jedyny taki z rysikiem
Note9 charakteryzuje się także bardzo dobrymi aparatami fotograficznymi, w tym dwoma jednostkami 12 Mpix z tyłu, wyposażonymi w obiektywy z optyczną stabilizacją obrazu. Jeden z nich ma zmienną przysłonę f/1.5 i f/2.4, natomiast drugi zapewnia dwukrotny zoom optyczny. Nie należy też zapomnieć o jednym z najlepszych na rynku wyświetlaczy Super AMOLED (6,4 cala, QuadHD+) oraz niezłych możliwościach audio.
To jednak, czym Note9 wygrywa z całą flagową konkurencją, to rysik S Pen, który w pewnych sytuacjach bardzo ułatwia korzystanie ze smartfonu. Robienie odręcznych notatek lub korzystanie z aplikacji biznesowych staje się wtedy przyjemnością. Uproszczeniu uległa też funkcja DeX, pozwalająca zmienić smartfon w komputer stacjonarny przy pomocy przewodu USB-C – HDMI, bez potrzeby inwestowania w drogą przystawkę.
Wady? Też są. Te najistotniejsze to hybrydowy dual SIM, który jednak ma małe znaczenie, jeśli dysponujemy wersją 512 GB, a także wspieranie dosyć starego już standardu szybkiego ładowania, Quick Charge 2.0. W tym drugim przypadku na pocieszenie mamy szybkie ładowanie bezprzewodowe.
Zobacz: Dane techniczne i zdjęcia telefonu w katalogu
Zobacz: Test telefonu Samsung Galaxy Note9, czyli najwyższa jakość i... cena. Ale kto bogatemu zabroni?
Zobacz: Samsung Galaxy Note9 - czy warto kupić?
3. Xiaomi Pocophone F1 - absolutnie niepokonany w swojej cenie
Największą zaletą smartfonu była jego cena, która w dniu premiery wynosiła 1499 zł (wariant 6/64 GB), a teraz jest jeszcze bardziej korzystna. Za mniej niż 1,5 tys. zł możemy dostać sprzęt z chipsetem Snapdragon 845 (!!!) oraz efektywnym, opartym na cieczy, systemem chłodzenia, który swoją wydajnością nie ustępuje urządzeniom kosztującym nawet kilka razy więcej. Do tego F1 ma bardzo dobre właściwości audio oraz robi niezłe zdjęcia, szczególnie w miarę dobrych warunkach oświetleniowych. A to wszystko w połączeniu z wydajnym akumulatorem, który można w ciągu godziny naładować do poziomu 75%.
Aby Pocophone F1 mógł kosztować mało, należało pójść na pewne kompromisy. Obudowa nie jest wykonana z popularnego obecnie w świecie flagowców szkła, a jedynie z tworzywa sztucznego, które w dodatku nie zapewnia znanego z droższych modeli poziomu odporności na wodę (jak to Xiaomi). Dużą wadą, przynajmniej dla miłośników płatności zbliżeniowych dokonywanych smartfonem, jest także brak modułu NFC. Podobnie jak w typowych flagowcach, nie znaleziono tu również miejsca na dwie karty nanoSIM i jedną kartę microSD, z których dałoby się korzystać jednocześnie.
Zobacz: Dane techniczne i zdjęcia telefonu w katalogu
Zobacz: Test telefonu Xiaomi Pocophone F1. Chiński producent udowadnia, że średniopółkowy smartfon może konkurować z flagowcami
2. Huawei P20 Pro – szanowni konkurenci, my się z wami już nie ścigamy
Zbaraniałem natomiast już zupełnie, gdy zacząłem robić zdjęcia nocne z długą ekspozycją. To było jak odkrywanie mobilnej fotografii na nowo. Nie potrzeba statywu, by z egipskich ciemności zrobić dzień. Sztuczna inteligencja zajęła się też kadrami dziennymi, czyniąc zdjęcia z telefonu praktycznie bezobsługowymi – żadnych aplikacji do edycji nie było już trzeba, wciskam wyślij i gotowe.
Nie samymi zdjęciami człowiek żyje, powiecie – i słusznie. P20 Pro to w końcu też długi czas pracy i krótki czas ładowania, to interfejs optymalizowany niskopoziomowo, który zapewniać ma wydajną pracę nie przez tydzień od zakupu, lecz i po roku czy dwóch latach. To rewelacyjny ekran, do którego bez trudu przyczepimy szkło ochronne (bez niepotrzebnych zagięć), wysoka jakość rozmów, donośne głośniki stereo czy czytnik linii papilarnych pod ekranem, zamiast gdzieś tam na pleckach.
P20 Pro to telefon, który diametralnie zmienił podejście rynku do Huaweia. Raz na zawsze skończył się wyścig chińskiej firmy z konkurencją – Huawei pobiegł swoją własną drogą i to teraz inni producenci zaczęli biec za nim.
Zobacz: Dane techniczne i zdjęcia telefonu w katalogu
Zobacz: Nocny łowca, czyli Huawei P20 Pro zmienia zasady gry
Zobacz: Test telefonu Huawei P20
Zobacz: Test telefonu Huawei P20 Pro - pierwsze 10/10 od długiego czasu
1. Huawei Mate 20 Pro - producenci smartfonów zzielenieli z zazdrości
Oddzielny akapit poświęcić należy ekranowi, w którym zaszyto czytnik linii papilarnych, a tuż nad nim moduł skanowania twarzy. Ekran jest duży (ponad 100 cm kwadratowych, 6,4”) i tym razem już nie FullHD, tylko 1440 x 3120 pikseli, a więc o zagęszczeniu pikseli większym niż w iPhone’ach. Wyświetlacz oferuje genialne kolory, ostrość i czytelność w każdych warunkach, ale dorobił się własnej afery - „glue gate”. O co w niej chodzi? Część wyświetlaczy wyprodukowanych przez LG (pierwsze partie) miało zielonkawą poświatę na brzegach i Huawei telefony z taką wadą wymienia użytkownikom. Problem nie dotyczył przy tym ekranów produkcji BOE, drugiego z podwykonawców, ani ekranów, w których niektórzy youtuberzy przestawili kolorystykę wyświetlaczy na zieloną, szukając taniej sensacji ;-) Nasza redakcja w/w problemu na oczy nie widziała, pomimo poszukiwań poszkodowanych.
Nudę z Mate 20 Pro zabijamy wykonując skany 3D zabawek, które potem tańczą jak im zagramy, nagrywamy porywające klipy, z wykorzystaniem 3 ogniskowych aparatu i świetnej stabilizacji, przed TV z telefonem w dłoni w charakterze pilota czy oglądając teledyski z efektownym HDR10 lub filmy z odwzorowaniem DCI-P3. Gdy zaś zamiast zabawy, chcemy chwilę popracować, wystarczy przesłać obraz bezprzewodowo za pomocą Miracasta, by zobaczyć komputerowy pulpit, okienka i ikony… tak, ten telefon ma też funkcje komputera.
Zobacz: Dane techniczne i zdjęcia telefonu w katalogu
Zobacz: Huawei Mate 20 Pro ma wszystko żeby stać się najlepszym smartfonem 2018 roku
Zobacz: Huawei Mate 20 Lite - test kolejnego przedstawiciela udanej serii smartfonów
Zobacz: Test Huawei Mate 20 - czy prestiż potrzebuje Pro?
Szczegółowe wyniki głosowania redakcji
Tak jak pisaliśmy we wstępie, w tym roku nominacje do naszego rankingu pochodziły od 9 osób. Pierwsze miejsce otrzymywało 10 punktów, drugie 9 i tak odpowiednio 10 miejsc wskazanych przez każdego nominującego. Maksimum punktów dla jednego telefonu to zatem 90, a łącznie rozdaliśmy 495 punktów 24 urządzeniom.
Bardzo ciekawi nas czy zgadzacie się z naszym zestawieniem. A może według Was najgorętszymi telefonami 2018 roku są jakieś inne modele? Zapraszamy do dyskusji i wzięcia udziału w ankiecie. Jej wyniki ogłosimy 15 stycznia.