Iwona Różyk-Rozbicka, dyrektor departamentu prawnego Urzędu Komunikacji Elektronicznej w rozmowie z PAP opowiedziała o przygotowaniach do rozdysponowania częstotliwości sieci 5G. Jak na razie coraz częściej pada słowo przetarg niż aukcja oraz bliżej jest do podziału czterech bloków o szerokości 80 MHz w paśmie 3,4-3,8 GHz. Zagrożenia są w zasadzie przewidywalne, chodzi o brak czasu i kwestie legislacyjne.
Choć cały czas pozostaje to kwestią otwartą, w rozmowach na temat podziału częstotliwości sieci 5G pada słowo - przetarg. To był też pierwszy pomysł UKE, ale pojawiło się ryzyko pozostawienia jednego lub dwóch bloków częstotliwości bez przydziału. Decyzja w tej sprawie zapadnie do końca wakacji.
Łatwo jest zrozumieć intencje UKE. W obecnej sytuacji Urząd nie może sobie pozwolić na kolejną aukcję częstotliwości, która podobnie jak w przypadku aukcji LTE, będzie ciągnąć się długimi miesiącami. Gdyby jednak doszło do aukcji, na pewno niezbędne będzie przygotowanie mechanizmów, które wyeliminują z niej firmy-krzak, które będą sztucznie podbijać ceny częstotliwości i przedłużać cały proces.
Zobacz: Koniec aukcji LTE - wyniki po 116. dniu
Zobacz: UKE przedstawia wstępne założenia dotyczące przetargu częstotliwości 5G
To właśnie czas jako jedno z możliwych zagrożeń wymienia Iwona Różyk-Rozbicka. Choć nowelizacja Prawa Telekomunikacyjnego była gotowa już w 2017 roku, przyjęta została dopiero w maju 2019 roku. A 5G ma działać komercyjnie w jednym dużym mieście już w 2020 roku. Również późno, bo 31 lipca został zaktualizowany Krajowy Plan Działań dotyczący pasma 700 MHz.
Zobacz: Krajowy plan działania w sprawie pasma 700 MHz nie napawa optymizmem
Sytuacji nie ułatwia też niesłabnąca fala dezinformacji, która wprowadziła napięcie w relacjach administracji z samorządami i małymi, choć głośnymi grupami społecznymi.
Zobacz: Megaustawa w ogniu dezinformacji. Głosowanie w senacie przesunięte
Cały czas nie wiadomo również co dalej z normami PEM. Megaustawa w żaden sposób nie odniosła się do tej kwestii, a bez ich podniesienia lub choćby deklaracji zmian operatorzy mogą nie chcieć inwestować dużych pieniędzy w nowe częstotliwości. Bo po co kupować coś, czego nie będzie można użyć?
Zobacz: Megaustawa przyjęta przez senat wraz z poprawkami. Projekt wraca do sejmu
To również pozostaje kwestią otwartą. W pierwszej kolejności rozdysponowane zostanie tzw. pasmo C, czyli w zakresie 3,4-3,8 GHz. UKE chce przydzielić cztery bloki o szerokości 80 MHz. Piąty zostanie do dyspozycji na potrzeby operatorów WiMAX oraz rozwiązania sieci LTE.
Następnie dystrybuowane będzie pasmo 800 MHz, czyli dwa bloki po 5 MHZ, a na końcu pasmo 26 GHz o szerokości przynajmniej 1 GHz. Tutaj jednak nie ma pośpiechu, bo operatorzy nie są nim zbyt mocno zainteresowani. W pierwszej kolejności zależy im na jak największym pokryciu i pojemności sieci, później przyjdzie czas na ekstremalne szybkości.
Zobacz: UKE: stanowiska Orange, Play, Plusa i T-Mobile w sprawie dystrybucji częstotliwości sieci 5G
Źródło tekstu: Puls Biznesu; wł