Apple iPhone 17 - następca czy rewolucja?

Co wiemy o nowym modelu i czy naprawdę warto na niego czekać

Redakcja Telepolis
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Apple iPhone 17 - następca czy rewolucja?

Wrzesień w świecie technologii to czas, w którym wszystko zwalnia na chwilę, żeby zrobić miejsce dla jednego wydarzenia — premiery nowego iPhone’a. Dla jednych to ekscytujący moment, na który czekają cały rok, a dla innych… powód do żartów i przewracania oczami. Bo przecież „to znowu to samo, tylko w innym kolorze”, prawda?

Nie do końca.

Apple rzeczywiście nie robi wielkich rewolucji co roku, ale przez ostatnie lata realnie wpływało na to, jak używamy telefonów. I choć czasem trudno zauważyć różnicę z dnia na dzień, to gdy spojrzymy na iPhone’a sprzed pięciu lat i porównamy go z najnowszym modelem, widać, że zmieniło się naprawdę sporo.

W tym roku oczy wszystkich skierowane są na iPhone 17 i 17 Pro. W sieci krążą plotki o nowym, cieńszym designie, lepszych aparatach i funkcjach, które mają ułatwić codzienne życie. Zastanawiamy się — czy to rzeczywiście będzie coś, co skłoni ludzi do wymiany telefonu, czy może Apple jedynie lekko odświeży to, co już znamy?

Od nowych kolorów do prawdziwych zmian — co Apple zmieniało przez ostatnie lata?

Jeszcze kilka lat temu największą nowością, o jakiej mówiło się po premierze iPhone’a, był nowy kolor obudowy. Pojawiał się pastelowy róż, głęboka zieleń czy błękit — i to już wystarczało, by internet oszalał. Jednak w ostatnich generacjach Apple zaczęło wprowadzać funkcje, które naprawdę zmieniają codzienne korzystanie z telefonu.

Dobrym przykładem jest Dynamic Island, czyli mały czarny element na górze ekranu, który pojawił się w modelach Pro. Na początku wyglądał dziwnie i wielu ludzi zastanawiało się, czy to nie jest zwykły bajer. Kilka miesięcy później okazało się, że to wygodne centrum powiadomień, które sprawia, że możesz kontrolować muzykę, rozmowy czy mapy bez wchodzenia do dedykowanej aplikacji. To detal, który na początku wydawał się zbędny, a po czasie użytkownicy nie wyobrażali już sobie telefonu bez niego.

Rok później w końcu doczekaliśmy się USB-C.

Brzmi nudno? Tylko do momentu, w którym uświadamiasz sobie, że (nareszcie) jeden kabel wystarczy, by naładować iPhone’a, iPada i laptopa. Koniec z wiecznym szukaniem właściwej ładowarki — szczególnie w podróży.

Sporą zmianę przeszły też aparaty.

Gdy Apple wprowadziło obiektyw 48 MP w modelach Pro, nagle okazało się, że zdjęcia z telefonu mogą wyglądać jak te robione profesjonalnym sprzętem. I to właśnie aparat jest dziś dla wielu osób najważniejszym powodem, by sięgnąć po nowy model — szczególnie gdy poświęcasz czas na rozwój Instagrama, nagrywasz TikToki albo po prostu chcesz mieć pamiątki z wakacji w świetnej jakości.

W zeszłym roku Apple zrobiło też pierwszy poważny krok w stronę sztucznej inteligencji, ale po swojemu.

Podczas gdy konkurencja przenosi większość funkcji do chmury, Apple postawiło na bezpieczeństwo i prywatność, sprawiając, że AI działa bezpośrednio na twoim telefonie. Efekt? Szybsze reakcje, brak wysyłania wrażliwych danych na serwery i wygodniejsze korzystanie z funkcji takich jak Siri czy edycja zdjęć.

Patrząc na te zmiany, można zauważyć, że Apple działa według prostej zasady: drobne kroki, które w dłuższej perspektywie prowadzą do dużych efektów. Dlatego iPhone 17 Pro budzi tak duże oczekiwania — to kolejny etap tej ewolucji.

Co szykuje Apple na ten rok — iPhone 17 i 17 Pro po lupą

Apple jak zwykle pilnuje swoich sekretów, ale przecieki i raporty z fabryk w Azji dają nam już pewien obraz tego, co może pojawić się we wrześniu. W tym roku najwięcej mówi się o trzech rzeczach: aparacie, designie i kolorach.

Największe emocje budzi… nowy zoom w aparacie.

W modelach Pro ma pojawić się tzw. zoom peryskopowy, który pozwoli na kilkukrotne przybliżenie obrazu bez utraty jakości. Jeśli to się potwierdzi, zdjęcia z wakacji, koncertów czy szkolnych występów dzieci będą wyglądały o niebo lepiej. Nie będziesz już musiał/a zbliżać się na palcach do sceny ani godzić się na rozmazane fotki z dużego dystansu. To może być funkcja, która faktycznie zmieni codzienne robienie zdjęć.

Druga głośna nowość to iPhone 17 Air — ultracienka i lekka wersja telefonu, która ma zastąpić dotychczasowy model Plus.

Wyobraź sobie telefon tak smukły, że bez problemu zmieści się w kieszeni obcisłych jeansów albo małej kopertówki. Brzmi świetnie, prawda? Ale jest też druga strona medalu - cieńsza obudowa może oznaczać mniejszą baterię. Jeśli Apple znajdzie sposób, by telefon pozostał lekki, a jednocześnie wytrzymały, to może być hit, ale dopóki nie zobaczymy testów, pozostaje nam tylko trzymać kciuki.

No i wreszcie kolory.

Dla niektórych to jedynie detal, dla innych — najważniejsza decyzja przy wyborze nowego telefonu.

W poprzednich latach Apple wprowadzało pastelowe odcienie, które szybko stawały się hitem Instagrama. Tym razem mówi się o eleganckich, stonowanych barwach: głębokim granacie, ciepłym beżu i może nawet nowej wersji klasycznej czerni. To krok w stronę bardziej „dorosłego” stylu, który ma pasować zarówno do sportowej bluzy, jak i wieczorowej sukienki.

Warto czekać czy kupić teraz?

To pytanie, które co roku powtarza się jak mantra. W praktyce wszystko zależy od tego, w jakiej sytuacji jesteś.

Jeśli twój obecny iPhone ma już swoje lata, bateria ledwo zipie, a aparat robi zdjęcia w jakości „kalkulatora”, zmiana na nowszy model będzie jak przesiadka z roweru na samochód. Nie musisz jednak od razu celować w iPhone’a 17 - starsze modele, jak iPhone 15 czy 16, nadal będą świetne, a po wrześniowej premierze ich ceny prawdopodobnie spadną.

Jeżeli masz stosunkowo nowy telefon, np. iPhone’a 15 Pro, sprawa wygląda inaczej.

Różnice między kolejnymi generacjami bywają subtelne, więc w wielu przypadkach lepiej poczekać na premierę, obejrzeć recenzje i dopiero wtedy zdecydować. Szczególnie że Apple lubi chwalić się funkcjami, które w praktyce okazują się mniej spektakularne, niż sugeruje prezentacja.

Tekst sponsorowany na zlecenie RTV Euro AGD.