Bezpieczeństwo
21:01
USA idzie na noże z Unią Europejską. Ważny polityk z odmową wstępu
Waszyngton uderza w europejskich i brytyjskich działaczy, oskarżając ich o naciski na amerykańskie platformy społecznościowe. Decyzja o odmowie wiz wywołała gwałtowne reakcje i oskarżenia o cenzurę – z obu stron Atlantyku.
Spór o wolność słowa i kontrolę sieci - USA kontra UE
Administracja USA ogłosiła, że pięć osób związanych z regulacjami internetu i walką z dezinformacją nie otrzyma wiz wjazdowych. Waszyngton twierdzi, że próbowały wpływać na amerykańskie platformy, by ograniczały niewygodne treści.
Na liście znalazł się m.in. Thierry Breton, były komisarz UE i architekt Digital Services Act, ustawy, która od miesięcy budzi napięcia w USA. Część amerykańskiej prawicy uważa DSA za narzędzie tłumienia konserwatywnych opinii, czemu Bruksela stanowczo zaprzecza.
"Ci radykalni aktywiści i wojujące organizacje pozarządowe doprowadziły do nasilenia działań cenzorskich ze strony obcych państw — w każdym przypadku wymierzonych w Amerykanów i amerykańskie firmy" — powiedział w oświadczeniu sekretarz stanu Marco Rubio.
Breton od dawna ściera się z Elonem Muskiem, zwłaszcza po tym, jak Komisja Europejska ukarała X grzywną 120 mln euro za wprowadzający w błąd system niebieskich odznak. Musk odpowiedział blokadą reklam Komisji. Po ogłoszeniu zakazu wjazdu Breton napisał, że prawdziwa cenzura nie znajduje się tam, gdzie wskazuje Waszyngton. Europejski komisarz posunął się do stwierdzenia, że panuje teraz prawdziwe "polowanie na czarownice".
Wizowych sankcji doczekały się też osoby z organizacji takich jak Global Disinformation Index, Center for Countering Digital Hate czy niemiecka HateAid. Departament Stanu oskarża je o wspieranie zagranicznych regulacji uderzających w amerykańskich użytkowników i firmy. Organizacje odpowiadają, że to właśnie USA próbują uciszyć krytyków i łamią zasady wolności słowa.
Cała sytuacja nakłada się na rosnący chaos wokół amerykańskiej polityki wizowej. W ostatnich miesiącach wprowadzono dodatkowe kontrole mediów społecznościowych, co – jak podaje CNBC – utrudnia nawet procesy wizowe H‑1B i wydłuża procedury dla tysięcy pracowników technologicznych. Tymczasem Amazon, Meta, Microsoft, Tata Consultancy Services i Google to pięciu największych pracodawców sponsorujących H‑1B. Eksperci ostrzegają, że jeśli nowe zasady wejdą w życie, firmy mogą ograniczyć sponsorowanie wiz, a niektóre stanowiska w tych korporacjach po prostu znikną.
Na tym tle decyzja USA o zakazach wjazdu wygląda jak kolejny element większej walki o to, kto kontroluje globalną debatę w sieci. Waszyngton oskarża europejskich regulatorów o ingerencję w amerykańską wolność słowa, a oni odpowiadają, że to USA stosują polityczne naciski. Jedno jest pewne: napięcia wokół regulacji internetu i wiz pracowniczych będą tylko rosnąć, a zwykli użytkownicy i pracownicy technologiczni już dziś odczuwają skutki tego globalnego konfliktu.
JAKUB KRAWCZYńSKI