Najlepszy telefon 2024 - przyznaliśmy Gorące Telefony!
2024 rok obfitował w smartfonowe atrakcje. W powietrzu czuć już rewolucję i kierunek rozwoju w stronę intelliphone'ów, ale wciąż nie do końca jest na nie pomysł. Marki przeżywały swoje wzloty, jak i upadki, a niczym feniks z popiołów powstała marka na literę „h”.
Podsumowanie 2024 roku
2024? To był rok AI
Do sztucznej inteligencji mądrze podszedł Samsung. Premiera serii S24 była na początku roku i od razu producent popychał ją sztuczkami z AI i zgarnął dla siebie praktycznie wszystko. Co więcej, to jeden z tych nielicznych producentów, który zaoferował komplet funkcji AI w Europie. Podobnie zrobił też Google, ale przeszło pół roku później.
Gdy o Google’u mowa — słuchajcie, przypomniał sobie o nas. Niespodziewanie wiosną mieliśmy polską premierę ósmej serii smartfonów Google Pixel, a chwilę później, bo już w sierpniu pojawiły się dziewiątki. O ile przy testach ósemek trochę jeszcze niesmak pomijania Polaków pozostał, o tyle dziewiątki — ho ho, no dzieje się.
Wpadka roku
Zupełnie niespodziewanie podwinęła się natomiast noga Xiaomi. Podczas barcelońskiej premiery Xiaomi 14 okazało się, że główny aparat telefonu potrafi zaparować od środka. Wystarczy, że procesor się nagrzeje i mamy mgłę na zdjęciach. Xiaomi stwierdził, że to nie wada, tylko telefony każdego producenta tak mają (nie potwierdzamy) i w związku z tym klienci nie mogą liczyć na wymianę telefonu na pozbawiony tej wady.
Dużym rozczarowaniem okazała się też wielka nadzieja niskiego segmentu telefonów. CMF by Nothing Phone 1 to dość wizjonerski telefon, z modułami z tyłu obudowy i wymiennymi tylnymi panelami zamiast etui. I wszystko się w nim zgadza, z wyjątkiem braku NFC w 2024 roku... Byłby hit za mniej niż 1000 zł, ale firma popełniła bardzo głupi błąd.
Honor wraca jak bumerang
Spektakularny powrót (znowu?) odnotowała marka Honor. Niegdyś brzydsza i tańsza siostra Huaweia... Marka Honor od jakiegoś czasu nie ma ponoć już nic wspólnego z oskarżaną przez USA o szpiegostwo chińską marką. Tym sposobem Honor odważnie kroczy przez europejskie rynki, porywając tłumy lekkimi, smukłymi i pojemnymi akumulatorami krzemowo-węglowymi, porządną wydajnością, a do tego możliwościami foto niemal jak u Huaweia i kompletem dobrodziejstw usług Google’a.
A gdy wywołaliśmy już Huaweia, on wciąż jest obecny i silny na polskim rynku, ale bardziej w segmencie elektroniki noszonej, tabletów i komputerów niż smartfonów. Dla przeciętnego zjadacza chleba smartfony Huawei Pura to takie trochę bardziej „proof of concept”, czyli dowód, że coś może działać niż finalny produkt. W Azji telefony te dostały 5G, usług Google’a do szczęścia nie potrzebują, a sztuczna inteligencja działa w nich na własnych zasadach. U nas to telefony 4G z doskonałymi aparatami i designem, ale też ze zmodyfikowanym dostępem do ulubionych aplikacji. Niby da się większość rzeczy odpalić, ale jest trudniej, a telefony kosztują tyle, że nawet zawzięci miłośnicy marki zaczynają zerkać na Honora czy Apple’a.
Tanie iPhone’y... piekło zamarzło
No właśnie — Apple. Rewolucji żadnej firma nie zrobiła. Przycisk aparatu w 16-stkach jest beznadziejny, sztuczna inteligencja nie działa w Europie, rewolucja w designie to inna wyspa aparatów w podstawowych modelach. I wydawać by się mogło, że jest do cna nudno, ale nie jest. Seria Apple iPhone 16 to najtańsze iPhone’y od lat.
Apple zdecydował się na istotną obniżkę cen wywołaną wyjątkowo korzystnym kursem złotówki i prawdopodobnie tak tanio już nigdy nie będzie. Niespodziewanie iPhone’y stały się konkurencyjne nie tylko pod względem możliwości foto czy unikalnego oprogramowania, ale też zaczęły tłuc bezlitośnie Androida, gdy chodzi o stosunek ceny do jakości. Nie można też pominąć bardzo istotnej zmiany, jaką jest identyczny zestaw aparatów w wariancie Pro i Pro Max — możecie mieć absolutny top możliwości też w mniejszym modelu.
BBK, do którego należą obecne na polskim rynku marki Oppo, OnePlus i Realme również nie próżnował. Dla miłośników januszowania zdecydowanie dużym wydarzeniem była premiera Realme GT 7 Pro. Pierwszy na rynku smartfon z procesorem Qualcomm Snapdragon 8 Elite, w dodatku wyposażony w akumulator o pojemności 6500 mAh zadebiutował w Polsce w cenie poniżej 4000 zł. Tak wyceniane flagowce to rozumiemy. W trybie jeszcze bardziej premium kończył rok Oppo za sprawą spektakularnego Oppo Find X8 Pro, a już na początku stycznia zadebiutuje w Europie OnePlus 13.
Zacięta walka trwa też w niższych segmentach cenowych. Znane z dobrze wycenionych smartfonów marki Realme, Motorola, Redmi (Xiaomi) czy Poco (Xiaomi) muszą teraz liczyć się z markami Infinix i Tecno, a nadchodzące nowości mogę tę walkę jeszcze zaostrzyć. Nie oszukujmy się, zdecydowana większość z nas flagowe smartfony, a więc znacznej mierze bohaterów niniejszego artykułu, widzi jedynie w reklamach... albo po latach kupuje używane, dając im drugie czy kolejne życie. To miłe, że coś się dzieje też w segmentach do 800 czy 1000 zł i można sobie pozwolić na przyzwoitą „nówkę” prosto z salonu.
Składane telefony pobudzają wyobraźnię, ale omijają kieszenie
No i mamy też totalnie przeciwny biegun smartfonowego rynku, czyli zaporowo drogie telefony składane. To nie był rok radykalnych zmian w polityce cenowej. Flagowe modele muszelek nadal kosztują na start ponad 5000 zł oferując przy tym mniej niż modele jednobryłowe. Z kolei telefony rozkładane wzdłuż długiego boku kosztują jeszcze więcej i wciąż nie do końca wykorzystują potencjał większego ekranu.
Pod względem oprogramowania w Foldach króluje Samsung i jego Z Fold6 - odchudzony nieco w tym sezonie. Gdy jednak chodzi o sam design, to nie jest łatwo wskazać lidera, pewne jest natomiast, że jest on z Chin. Być może to ekstremalnie smukły Honor Magic V3? Ale to obchodzi te kilka tysięcy osób w Polsce, które pozwolą sobie na tak drogi i nietypowy sprzęt. Sami mamy wyrzuty sumienia, gdy testujemy dla Was takie produkty zamiast jakiś porządny model do 1000 zł, paradoks jest jednak taki, że łatwiej od producentów ostatnio wypożyczyć telefon za 10 tys. zł niż za 800 zł.
Zasady tworzenia rankingu
W celu uniknięcia głosowania przez osoby niezajmujące się na co dzień tematyką mobilną w tym roku jury zostało ograniczone do 4 osób: Marian Szutiak, Mieszko Zagańczyk, Arkadiusz Bała i Lech Okoń. Głosowanie było jawne, każdy redaktor stworzył swój ranking 10 urządzeń, przyznając od 1 punktu (miejsce 10.) do 10 punktów (miejsce pierwsze).
Pod uwagę braliśmy wyłącznie telefony, które oficjalnie trafiły do sprzedaży w Polsce w 2024 roku. Nie jest to jedynie lista urządzeń najlepszych według specyfikacji — braliśmy pod uwagę innowacyjność, stosunek ceny do jakości, ale też solidność sprzętu, stabilność oprogramowania i wygodę codziennego użytkowania. Na liście nie ma urządzeń przypadkowych i właściwie każdy z telefonów możemy polecić, a już top5 to absurdalne hity.
Jednocześnie zachęcamy do udziału w ankiecie i wyboru Telefonu Roku głosami Czytelników Telepolis.pl — dostępna jest na dole tekstu.
Zapraszamy też do naszych zestawień z poprzednich lat: 2023, 2022, 2021, 2020, 2019, 2018, 2017, 2016, 2015, 2014, 2013, 2012, 2011, 2010, 2009, 2008.
Miejsca od 10 do 2
10. Realme GT 6T — daj się rozpieścić
sprawdź cenę
Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się, jak wygląda proces tworzenia naszego rankingu Gorących Telefonów, to zdradzę, że towarzyszą mu czasem emocje porównywalne z dobrą partią w Uno. Krzyki, łzy, wyzwiska, groźby wydziedziczenia… a wszystko dlatego, że każdy w redakcji ma nieco inne wyobrażenie tego, czym takie najlepsze smartfony powinny się charakteryzować.
Dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, że Realme GT 6T do TOP 10 wciągnąłem na dobrą sprawę samodzielnie (tu Arek) i nie wszyscy moi koledzy byli tym faktem zachwyceni. Nasz naczelny przebąkiwał nawet coś o usuwaniu mnie ze znajomych na Facebooku (spokojnie, tylko żartował… chyba). Ale wiecie co? Mam to w nosie, bo ten telefon powinien się tu znaleźć.
Jasne, Realme GT 6T nie jest smartfonem rewolucyjnym ani nawet szczególnie wyjątkowym. Jestem nawet w stanie podpisać się pod stwierdzeniem, że to jeden z najnudniejszych tegorocznych modeli w ofercie producenta. Ale kiedy polecam telefony moim znajomym, nie polecam ich dlatego, że są ciekawe i potrafią wykręcić kilka milionów punktów w Antutu. Polecam je dlatego, że są niezawodne i opłacalne.
A w tej kategorii Realme GT 6T okazał się w tym roku zaskakująco mocnym zawodnikiem. Za niecałe 2000 zł chiński producent zafundował nam sprzęt, który z perspektywy typowego użytkownika praktycznie niczym nie ustępuje flagowcom. Jest zakrzywiony wyświetlacz LTPO AMOLED (i to taki o naprawdę doskonałych parametrach), jest mocny akumulator z ładowaniem mocą 120 W, szybki procesor, a jakość wykonania trzyma wysoki poziom… i to wszystko w cenie, na którą stać Kowalskiego.
Nie jest to może najbardziej emocjonująca premiera tego roku, ale jeśli mamy wręczać punkty za „solidność”, to Realme GT 6T bez wątpienia na swoje miejsce zasłużył.
10. Huawei Pura 70 Ultra — z miłości do fotografii
sprawdź cenę
Czy smartfon Huawei Pura 70 Ultra powinien w ogóle znaleźć się na naszej liście TOP10? W redakcji trwała na ten temat ożywiona dyskusja. Nie – bo „flagowy” smartfon z bardzo przeciętnym układem Kirin 9010 w przestarzałej litografii 7 nm, bez łączności 5G (ten standard jest dostępny, ale tylko w Chinach), do tego tradycyjnie już u Huaweia bez usług Google – dostępu do sklepu Play czy płatności Google Pay – wydaje się w 2024 roku nieporozumieniem.
Mimo wszystko Huawei Pura 70 Ultra ma jednak kilka mocnych atutów, które pozwalają powiedzieć mu „tak”. To przede wszystkim bardzo wysoka jakość zdjęć i filmów, co jest zasługą sekcji aparatów z główną, jednocalową matrycą 50 Mpix, szerokokątnym modułem 40 Mpix oraz aparatem 50 Mpix z teleobiektywem 90 mm i zoomem 3,5x. Co więcej, główny aparat daje możliwość zmiany wielkości przysłony w 9 krokach od f/1.6 do f/4.0, co już dalece wykracza poza możliwości większości foto smartfonów na naszym rynku.
W naszym redakcyjnym teście smartfon został też doceniony za świetny wygląd, wysoką jakość wykonania i użytych materiałów, dużą odporność IP68, bardzo dobry wyświetlacz (OLED, 6,8 cala, 1260 x 2844, 120 Hz, HDR) czy wysoką jakość dźwięku z głośników stereo. Plusem jest też duża pojemność pamięci wewnętrznej nawet 1 TB, co nie jest na polskim rynku oczywistością. System EMUI 14.2, bazujący na Androidzie, wspierany przez sklep AppGallery. ma coraz lepszy zestaw apek, dodatkowo można wykorzystać rozwiązania jak microG, dające dostęp do części usług Google. Zamiast Google Pay można też wykorzystać płatności zbliżeniowe BLIK lub zdecydować się na obejście za pomocą Curve. Smartfon został też przez nas pochwalony za czytelny i funkcjonalny interfejs systemowy. Akumulator 5200 mAh z szybkim ładowaniem 100 W również należy umieścić po stronie plusów.
Sumując wady i zalety Huawei Pura 70 Ultra nawet ma szanse się obronić, ale zniechęcać może bardzo wysoka cena, na start wynosząca w Polsce 6399 zł za wariant 16 + 512 GB. Dziś już ten model jest dostępny za kilkaset złotych mniej, ale to wciąż za dużo jak za tak okrojonego flagowca.
9. Nothing Phone (2a) — daj się zobaczyć
sprawdź cenę
Lubicie niespodzianki? My bardzo lubimy – a w każdym razie lubimy takie niespodzianki jak Nothing Phone (2a).
Bo nie da się ukryć, że jest to telefon, który wziął nas trochę z zaskoczenia. Markę Nothing do tej pory kojarzyliśmy jedynie z dwóch „flagowców”: Nothing Phone (1) i Nothing Phone (2). Były to całkiem udane telefony, choć zapamiętaliśmy je raczej ze względu na niecodzienny design, a nie dlatego, że wywołały na rynku jakieś trzęsienie ziemi.
Ale Nothing Phone (2a) trzęsienie wywołał. Takie konkretne.
„Budżetowy” model w ofercie producenta okazał się absolutnym strzałem w dziesiątkę. W dniu premiery telefon kosztował niecałe 1500 zł. Za te pieniądze dostawaliśmy sprzęt, który swoją specyfikacją konkurencję zjadał na śniadanie (i w sumie zjada nadal). Wyświetlacz FLUID AMOLED o przekątnej 6,7” i odświeżaniu 120 Hz, szybki procesor MediaTek Dimensity 7200 Pro, przyzwoity aparat o rozdzielczości 50 Mpix – w przypadku średniaka za taką kasę to naprawdę robi wrażenie! Już nie mówię o interfejsie inspirowanym czystym Androidem oraz mnóstwem unikalnych dla Nothinga rozwiązań.
Ale co najważniejsze, w tej pogoni za opłacalnością Nothing Phone (2a) nie stracił absolutnie nic z unikalnego charakteru, z którym kojarzą się urządzenia producenta. Przeźroczysta obudowa i system podświetlenia Glyph jak zawsze robią robotę i sprawiają, że tego urządzenia nie da się pomylić z żadnym innym.
I wiecie co? Bardzo, kurka, dobrze! Przecież nie wszystkie smartfony muszą wyglądać jak szare, nudne cegły.
8. Samsung Galaxy A55 5G — pewniaczek
sprawdź cenę
A skoro o szarych, nudnych cegłach* mowa, to na liście nie mogło zabraknąć Samsunga Galaxy A55. Bo postawmy sprawę jasno: nawet jeśli nie budzą emocji, to z jakiegoś powodu kolejne generacje smartfonów z rodziny A50 okupują pierwsze miejsca na listach bestsellerów. Po spotkaniu z tegorocznym modelem łatwo zrozumieć, dlaczego tak się dzieje.
Samsung Galaxy A55 to taki średniak klasy premium. Telefon, który na pierwszy rzut oka nie może się równać z flagowcami, ale już przy drugim spojrzeniu okazuje się, że ma do zaoferowania więcej niż początkowo mogłoby się wydawać.
Bo ile znacie smartfonów ze średniej półki, które mogłyby się pochwalić obsługą eSIM? A pełną woodpornością (IP67)? Obietnicą pięciu lat aktualizacji oprogramowania? I który z nich miałby wszystkie te funkcje jednocześnie? A tutaj to wszystko znajdziemy.
Już nie mówię o tym, że Samsung Galaxy A55 to smartfon fantastycznie wykonany, a tutejszy wyświetlacz Super AMOLED robi naprawdę fenomenalne wrażenie. No i nawet tutejszy aparat czy procesor wypadają nieźle. Może nie na poziomie flagowców, ale naprawdę ciężko się do nich przyczepić.
Mówiąc krótko, Samsung Galaxy A55 to taki pewniak. Średniak idealny. Nie sili się na wybitność, ale wszystko robi dobrze lub bardzo dobrze. To jeden z niewielu telefonów, które mogę polecić absolutnie w ciemno i będę pewny, że osoba, której go rekomendowałem, będzie z tego zakupu w pełni zadowolona. To też jest sztuka – sztuka, na której wykłada się wiele flagowców.
*użyte jak najbardziej pieszczotliwie
7. Samsung Galaxy Z Fold6 — biznesowe arcydzieło
sprawdź cenę
Samsung był pionierem rozkładanych smartfonów, jednak pod kilkoma względami dał się wyprzedzić chińskiej konkurencji. Nawet te nowsze Galaxy Z Foldy były przed długi czas ilustracją słabości przypisywanych takim telefonom – zwłaszcza pod względem ergonomii i wygody używania.
Tegoroczny Galaxy Z Fold6 nie przyniósł wielkiej rewolucji, ale stanowi kolejne ulepszenie coraz bardziej dopracowanej konstrukcji. Wciąż jest dość gruby (12,1 mm) i masywny (239 g), ale wyraźnie zyskał na plus w porównaniu do bezpośredniego, cegłowatego poprzednika. Samsung zwiększył też wytrzymałość obudowy do poziomu IP48, nieosiągalnego u konkurencji.
Użytkownicy mogą się też cieszyć większym ekranem okładkowym 6,3 cala, choć ten wewnętrzny pozostaje już bez zmian – to elastyczny Dynamic LTPO AMOLED 2X o przekątnej 7,6 cala.
Galaxy Z Fold6 zyskał też szybszy układ Snapdragon 8 Gen 3, solidny zapas pamięci, nie brakuje mu najnowszych rozwiązań komunikacyjnych, jego atutem jest też wysoka jakość dźwięku z głośników stereo.
W czym Galaxy Z Fold6 ustępuje chińskiej konkurencji? Sekcja aparatów 50 Mpix + 12 Mpix + 10 Mpix oraz selfie 4 Mpix + 10 Mpix sprawdza się lepiej, niż można sądzić, jednak postępu brak. Całość może wydawać się niewystarczająca dla tych, którzy liczyli już na większe usprawnienia i jakość jak z Galaxy S23 Ultra. Akumulator 4400 mAh z ładowaniem tylko 45 W to już zdecydowana wada, ale to też efekt specyficznego podejścia Samsunga.
Siłą Galaxy Z Fold6 jest za to największe dopracowanie programowe i zestaw świetnych funkcji specjalnych. Samsung w foldowym One UI dodał najwięcej rozwiązań, które pozwalają w pełni wykorzystać potencjał rozkładanej obudowy – wielozadaniowość, pływająca okna czy możliwość używania telefonu jak miniaturowego laptopa. Dodajmy do tego wsparcie dla rysika S Pen (chociaż trochę okrojonego) oraz potężny arsenał funkcji sztucznej inteligencji Galaxy AI, jeszcze nieosiągalnych w innych rozkładanych telefonach – a staje się jasne, że Galaxy Z Fold6 to solidny gracz, który wciąż zachowuje swojej atuty.
Wszystko byłoby w porządku, gdyby tylko nie ta cena – telefon w najtańszej wersji 12 + 256 GB wchodził na rynek za 8699 zł. Teraz staniał o kilkaset złotych, ale to wciąż kwota, która powstrzymuje entuzjazm przed kupnem.
6. Honor Magic V3 — składak idealny?
sprawdź cenę
Rozkładane smartfony, choć zachwycają pomysłowością, nie zdobyły jeszcze należnej im, wielkiej popularności, na co się złożyło kilka przyczyn. Jedną z nich są zbyt grube obudowy, negatywnie rzutujące na ergonomię (vide: Galaxy Z Fold6).
Honor jako pierwszy postanowił definitywnie rozwiązać ten problem. Najpierw wyszedł płaski Magic V2, a później niepokonany pod tym względem Magic V3. Złożony ma zaledwie 9,2 mm grubości (nie licząc wyspy aparatów) – czyli niewiele więcej niż większość zwykłych smartfonów. Po rozłożeniu smartfon ma tylko 4,4 mm. Na masę 226 g też trudno narzekać.
Wystarczy wziąć ten smartfon w rękę, by się zakochać – Magic V3 urzeczywistnia ideał rozkładanego telefonu. Zewnętrzny ekran o przekątnej 6,43 cala (1060 × 2376, 120 Hz, do 5000 nitów) sprawdzi się w wielu codziennych zastosowaniach, a okalająca go ramka jest minimalna. Gdy potrzeba więcej wrażeń, wystarczy otworzyć urządzenie, by cieszyć się dużym ekranem o przekątnej 7,92 cala (2156 × 2344, 120 Hz, do 1800 nitów).
Chwila, moment, a co z innymi wadami rozkładaków? Hmm, może chodzi o akumulatory? Honor Magic V3 ma baterię o pojemności 5150 mAh z szybkim ładowaniem 66 W – czyli nawet odrobinę większą niż w typowych, tradycyjnych smartfonach. Czas pracy jest co najmniej wystarczający.
Wydajność? Prawie niczego tu nie brakuje. Pod maską pracuje topowy układ mijającego roku – Snapdragon 8 Gen 3 – który co prawda w Polsce połączony został tylko z 12 GB RAM, ale nie ma powodu do narzekania. Słaba sekcja aparatów? Nie, Honor rozwiązał także i ten problem rozkładanych smartfonów. Honor Magic V3 otrzymał główny aparat 50 Mpix z OIS, szerokokątny 40 Mpix, telefoto 50 Mpix z peryskopem i OIS, a także dwa aparaty selfie 20 Mpix. Efekty są bardzo dobre, taka sekcja foto powinna zadowolić nawet bardziej wymagających (choć pewnie do topowych fotosmartfonów trochę brakuje).
Honor Magic V3 niemal pod każdym względem dostarcza to, czego oczekujemy po flagowym smartfonie, a różnica wynikająca z zastosowania rozkładanej obudowy już praktycznie nie istnieje. Jednak tak, jest jeszcze jedna, poważna wada tego typu urządzeń – wysoka cena. Smartfon w skromniejszej wersji 12 GB u nas startował za 8899 zł. Od tego czasu staniał o tysiąc złotych, ale to wciąż dla większości z nas cena, którą trudno zaakceptować.
5. Oppo Find X8 Pro — jego spektakularność
sprawdź cenę
Oppo Find X8 Pro wkraczał na światowe rynki, w tym do Polski, w nimbie „powracającego, legendarnego fotoflagowca”. Modele wcześniejszych, a zwłaszcza poprzedniej generacji nie były dostępne poza Chinami, za to wyróżniały się coraz lepszymi możliwościami foto.
Oppo Find X8 Pro na pewno ma się czym pochwalić, jeżeli chodzi o funkcje cenione przez mobilnych fotografów. Został wyposażony w aż cztery aparaty z matrycami o rozdzielczości 50 Mpix, tworzące system Hasselblad Master Camera. Użytkownik otrzymuje do dyspozycji: główny aparat 23 mm, szerokokątny 15 mm, aparat z peryskopowym teleobiektywem 73 mm oraz drugi z peryskopowym teleobiektywem 135 mm. zapewniający zoom optyczny 6x i cyfrowy do 120x. Z przodu znalazł się aparat 32 Mpix. Wszystko wspiera AI.
Takie połączenie spisuje się bardzo dobrze, a smartfon sprawdzi się niemal w każdym zastosowaniu fotograficznym. Czekający na „powrót legendy” pozostaje jednak lekkie poczucie niedosytu – w 2025 roku serię uzupełni Oppo Find X8 Ultra, z jeszcze lepszą sekcją aparatów i o jeszcze większej wydajności.
Oppo Find X8 Pro ma prawie same atuty: obudowę o fantastycznym poziomie wytrzymałości IP68 i IP69, świetny ekran AMOLED LTPO o przekątnej 6,78 cala i jasności do 4500 nitów, szybki układ Dimensity 9400, sporo pamięci 16 + 512 GB, solidny akumulator 5910 mAh z szybkim lądowaniem, a także system ColorOS 15 na bazie Androida 15, bogato wyposażony w funkcje AI, które naprawdę się czasami przydają.
Smartfon wkroczył do nas w konfiguracji 16 + 512 GB za 5499 zł. Nie jest to cena zaporowa, ale wymagający nabywcy mogą oczekiwać trochę więcej. Nie wszystkim może spodobać się Find X8 Pro w banalnej wersji czarnej, nieco grzejący się układ MediaTeka i wynikające z zastosowania tej jednostki takie ograniczenia, jak brak pełnego wsparcia dla kodeków apt X. Drobiazgi, ale trochę macą obraz powracającej, flagowej legendy.
4. Honor Magic6 Pro — na takiego Huaweia czekaliśmy
sprawdź cenę
Znam kilka osób, które do tej pory trzymają gdzieś w szufladzie Huaweia P30 Pro i rozgoryczone czekają na godnego następcę. Bo to dobry telefon był – w pewnym sensie szczytowe osiągnięcie w dorobku chińskiego producenta i gorzka próbka tego, na co moglibyśmy liczyć, gdyby nie brutalne zderzenie geopolityki ze światem nowych technologii. Szkoda, że takich telefonów już nikt dzisiaj nie robi, co nie?
…a może? Może na godnego następcę P30 Pro wcale nie trzeba czekać? Może kilka dni temu szturmem wdarł się na rynek i skradł serca całej naszej redakcji? Bo wiecie – pod wieloma względami Honor Magic6 Pro to właśnie taki Huawei, na którego od lat czekaliśmy.
Tak, wiemy, wiemy – Honor aktualnie nie ma nic wspólnego z Huawei. Teoretycznie. Jednak patrząc na Magic6 Pro trudno nie dostrzec rodzinnego podobieństwa. I tak jak kiedyś flagowce Huawei imponowały fenomenalnymi aparatami (w sumie imponują nadal, ale wiecie, o co mi chodzi), tak i topowy Honor robi pod tym względem spore wrażenie. Szczególnie tutejsze tele o rozdzielczości 180 Mpix to absolutna petarda, ale i aparat szerokokątny ze zmienną przysłoną daje spore pole do popisu zdolnym fotografom.
A na aparacie się nie kończy, bo znajdziemy tu topowy procesor (Qualcomm Snapdragon 8 Gen 3), wodoodporną obudowę (IP68) czy naprawdę imponujący akumulator o pojemności 5600 mAh. Ten telefon po prostu broni się sam i to nie tylko jako duchowy spadkobierca flagowców Huawei.
3. Samsung Galaxy S24 Ultra — minimalista z fantazją
sprawdź cenę
To się już robi nudne — powiecie. Jak długo jeszcze S2x Ultra będzie zajmował wysokie miejsca w Gorących Telefonach? A co my Wam poradzimy, skoro te telefony są pewne jak nic innego na rynku smartfonów? Galaxy S24 Ultra ma właściwie jedną wadę i jest nią cena. Cała reszta jest w nim przynajmniej dobra, a przeważnie bardzo dobra lub wybitna.
Ten telefon to jeden potężny ekran, kanciasta obudowa, charakterystyczne 5 wysepek aparatów i czujników, wysuwany rysik i nieustanne wrażenie, że producent wcisnął tutaj absolutnie wszystko, co jest dostępne na rynku. Największą innowacją było w 2024 zaprzęgnięcie do pracy AI. I Samsung zrobił to bardzo dobrze, korzystając z przewagi, jaką daje rysik, ścisłej współpracy z firmą Google i ciężkiej pracy jego działów R&D. Efektem tej ostatniej jest m.in. funkcja tłumaczenia w locie rozmów telefonicznych, bez konieczności korzystania z łączności z Internetem. To naprawdę imponujące.
Trochę irytować może wtórność designu, ale to jak u Apple'a — lepiej odgrzać kotleta niż zaryzykować spadek satysfakcji klientów. Według plotek odświeżenie designu czeka nas przy S25 Ultra, takie w stronę elegancji Galaxy Z Fold6 i to może być strzał w dziesiątkę.
W Galaxy S24 Ultra Samsung trochę przekombinował temat zoomów. Nadal są 2 obiektywy z optycznym przybliżeniem, ale obok 3x pojawił się tym razem 5x, zamiast dotychczasowego 10x. Dodatkowe przybliżenie Koreańczycy postanowili osiągać poprzez przycinanie obrazu z matrycy 50 Mpix. Trzeba się jednak bardzo postarać, by było to lepsze od zoomu 10x w S23 Ultra. Z drugiej strony zyskujemy bardzo dobre przybliżenie 5x, które do tej pory realizowane było cyfrowo. W redakcji do tej 10-tki tęsknimy, ale moda na używanie megapikseli na potrzeby zoomu każe nam sądzić, że może już nie wrócić.
Samsung Galaxy S24 Ultra to najstarszy telefon w naszym zestawieniu, który już za chwilę doczeka się następcy potrafiącego robić wszystko szybciej, więcej i mocniej. Nie da się natomiast odmówić tego, że zasługuje na wysoką lokatę w Gorących Telefonach. W końcu przez większość roku mówiąc AI, myślało się Samsung.
2. Apple iPhone 16 Pro / Pro Max — najtańsze jabłka
sprawdź cenę: iPhone 16 Pro / iPhone 16 Pro Max
Chociaż iPhone'y 16 nie porwały nas, Europejczyków jakimś szaleństwem innowacji, z racji ograniczonej dostępności Apple Intelligence i tak niespodziewanie przykuły uwagę tłumów. To najtańsza generacja smartfonów Apple'a od lat i ceny są nawet lepsze niż legendarnych jedenastek, jeśli uwzględnimy inflację. Wszystko za sprawą wyjątkowo korzystnego kursu dolara, który firma przyjęła podczas kalkulacji cen końcowych. Taki iPhone 14 Pro Max 256 GB kosztował premierowo 7899 zł, za iPhone'a 15 Pro Max z taką samą pamięcią trzeba było zapłacić 7199 zł, a teraz Apple iPhone 16 Pro Max wystartował z pułapu "tylko" 6299 zł. Analogiczne obniżki objęły cały sprzęt Apple'a i jeśli kiedyś kupować iPhone'y, to właśnie teraz.
W generacji 16. modele Pro przeszły drobny lifting, w wyniku czego stały się nieco większe. Pro Max ma teraz ekran 6,9 cala, a 16 Pro 6,3 cala. Z prawej strony obudowy, na dole pojawił się też dotykowy przycisk spustu aparatu, który jednak budzi mieszane uczucia i nie skupialibyśmy się na nim aż tak bardzo w kontekście potencjalnej zalety. W miejscach, gdzie działa Apple Intelligence, nabiera on więcej sensu, bo służy jako skrót do AI.
Z rzeczy istotnych, firmie udało się wydłużyć czas pracy obu wariantów telefonu i to się zawsze chwali. Nie ma problemów z przegrzewaniem się obudowy, z którym borykały się początkowo 15-stki, a do tego do wspólnego mianownika sprowadzone zostały aparaty. Od teraz Apple iPhone 16 Pro i 16 Pro Max mają identyczny zestaw obiektywów i matryc, a tym samym mniejszy wariant telefonu zyskał peryskopowy zoom optyczny 5x.
iPhone'y są takie nudne
Jak raz nauczysz się obsługi iPhone'a i spodoba Ci się filozofia jego interfejsu, bardzo trudno będzie wrócić do Androida. Zaszyty w iPhone'ach system iOS to cała masa drobnych udogodnień, które błyskawicznie stają się naszymi przyzwyczajeniami. I to jest dla Apple'a ważniejsze niż uparte burzenie i budowanie wszystkiego od nowa przy każdej nowej generacji smartfonów. iPhone ma być z założenia nudny, czy wręcz niewidzialny — masz zapomnieć o sprzęcie i skupić się na idealnie działających usługach. I ta, wydawać by się mogło niemożliwa do zrealizowania, idea jakimś cudem Apple'owi wychodzi. Nawet w 16-stkach wróciła magiczna stabilność oprogramowania, po kilku potknięciach w poprzednich generacjach. Na iPhone'y można marudzić, jeśli jednak nie jesteś jakimś geekiem tuningującym każde ustawienia sprzętu, tylko chcesz telefonu, który będzie niezawodny i posłuży przez lata trudno o coś lepszego niż Apple iPhone 16 Pro lub Apple iPhone 16 Pro Max.
Najlepszy telefon do nagrywania wideo
O ile w kwestii jakości zdjęć Apple jest bardzo wysoko, ale nie na szczycie, o tyle już w przypadku materiałów wideo nadal zupełnie nie ma konkurencji. Jeśli oglądasz tiktoki czy realsy z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa co chwila widzisz wideo z iPhone'ów. W połączeniu z wydajnymi aplikacjami do montażu iPhone 16 Pro / 16 Pro Max to idealne narzędzie pracy influencera. Nie musisz jednak być gwiazdą Internetu, by docenić stabilne filmy, nawet z 5-krotnego zoomu optycznego — iPhone to doskonały kronikarz blasków naszego życia, a dynamiczna galeria telefonu sama przygotuje z nich atrakcyjne teledyski.
1. Google Pixel 9 Pro / Pro XL — dla hipstera i stoika
sprawdź cenę: Pixel 9 Pro / Pixel 9 Pro XL
Google wszedł oficjalnie na Polski rynek ze smartfonami w 2024 roku. Przy Pixelach 8 cieszyliśmy się, ale niesmak, że „dopiero teraz” pozostał. Gdy jednak w sierpniu firma zaprezentowała serię 9., można było śmiało powiedzieć — rynek smartfonów właśnie się zmienił. Wszystko za sprawą sztucznej inteligencji i doskonałego działania Google Gemini, które dostaje się z Pixelem w pakiecie. Cała ta sztuczna inteligencja już większości z nas zaczyna powoli wychodzić bokiem, więc nie będziemy przynudzać. Szczególnie że nie tylko ona jest siłą nowych Pixeli. No dobrze, ale jednego nie pominiemy — funkcja dodania siebie do zdjęcia grupowego jest znakomita i musicie ją sprawdzić:
Google Pixel 9 Pro to najpotężniejszy mały smartfon z Androidem
Podobnie jak zrobił to nieco później Apple, Google wpadł na genialny pomysł zaoferowania dokładnie tych samych możliwości fotograficznych w Google Pixel 9 Pro i Google Pixel Pro XL. A mówimy tutaj o prawdziwej potędze — w ślepym głosowaniu Czytelników Telepolis Pixel 9 Pro XL zmiażdżył iPhone’a 16 Pro Max. W zależności od preferencji możesz teraz wybrać mniejszego Pixela Pro z ekranem 6,3 cala lub Pro XL z ekranem 6,8 cala. Ba, ten mniejszy z baterią 4700 mAh potrafi pracować nawet minimalnie dłużej niż XL z akumulatorem 5060 mAh. Wreszcie nie ma jakichś kompromisów i wybierasz tylko wielkość ekranu.
Elegancja, stabilność i długie wsparcie
Niektórym może się wydawać, że goły Android to takie paskudne coś, jak w tanich telefonach nieznanych azjatyckich marek sprzed lat. Nic bardziej mylnego, Android 14, a teraz już 15 to elegancki, minimalistyczny system operacyjny, w którym są praktycznie wszystkie niezbędne aplikacje. Ulubione dodatkowe aplikacje pobierasz ze sklepu i tyle — nic nie będzie wciskane Ci na siłę, nie będzie tajemniczych powiadomień i ciągłych braków pamięci.
Do tego aż 7 dużych aktualizacji systemu, czyli nowy złoty standard u Google’a, które dostajemy przed wszystkimi. Dokładnie tak, najpierw Pixele, a dopiero później telefony innych marek mogą liczyć na nowy system (o ile w ogóle go dostaną). Google Pixel 9 Pro/Pro XL to też rzecz jasna topowej jakości materiały, wysoka kultura pracy, ekstremalnie jasny wyświetlacz, przepotężne głośniki, dobry czas pracy na baterii, a nawet jak leży na stole bez etui, to się nie buja na boki, z czym ma problem praktycznie każdy inny telefon.
Pixel jest też na swój sposób nudny — ale to komplement. To już dojrzały sprzęt, a nie eksperyment na użytkowniku. Pixel 9 Pro ma tym sposobem dużo wspólnego z najbardziej pożądanymi smartfonami Apple’a i Samsunga. Ma nawet ich największą wadę, czyli raczej wolne ładowanie na tle chińskich konkurentów, realizowane (jak u całej tej trójki), z użyciem zalecanego przez UE Power Delivery. Pewnie znajdą się tacy, co powiedzą, że benchmarkach to te Pixele mogłyby wypadać lepiej... pewnie by mogły, ale założę się, że za 7 lat Pixel 9 Pro będzie działał wydajniej niż tegoroczne telefony konkurencji ze Snadragonem 8 Gen 3. To raz, a dwa, tej mocy obliczeniowej do niczego nie brakuje — rozmawiamy o bardzo wydajnym sprzęcie.
Paradoksalnie Pixel jest też na swój sposób hipsterski. Kiedyś taką łatkę miał OnePlus, ale odkąd zaczął robić „przedruki” smartfonów Oppo, stał się bardziej masowy. Pixele to telefony, którymi można zabłysnąć w towarzystwie, nie opatrzyły się jeszcze tak bardzo, jak iPhone’y czy Samsungi. Z drugiej zaś strony po dokupieniu etui z MagSafe potrafią ekstremalnie iPhone’y przypominać swoją bryłą. Towarzyski charakter zapewnia też bardzo szeroki kąt przedniego aparatu — zmieścicie na zdjęciu całą gromadkę znajomych oraz zjawiskowa jakość portretów. Zdecydowanie łatwiej jest zrobić dobry portret Pixelem 9 Pro niż nawet iPhone’em.
Telefon roku głosami Telepolis.pl
Tutaj nie ma jednego zwycięzcy
Walka o pierwsze miejsce była w tym roku wyjątkowo zacięta. Żaden z jurorów nie oddał swojej dziesiątki na ten sam model, nie zmienialiśmy przy tym głosów i raz oddane były wiążące. Wbrew jakimś dziwnym plotkom na temat fanboystwa — nie, iPhone nie zdobył ani jednej „dyszki”. Z kolei Pixel 9 Pro miał 0 głosów od jednego z redaktorów, a i tak się wybronił.
Model telefonu | Głosy | Udział | |
1 | Google Pixel 9 Pro/Pro XL | 26 | 11,82% |
2 | Apple iPhone 16 Pro/Pro Max | 25 | 11,36% |
3 | Samsung Galaxy S24 Ultra | 24 | 10,91% |
4 | Honor Magic6 Pro | 23 | 10,45% |
5 | Oppo Find X8 Pro | 20 | 9,09% |
6 | Honor Magic V3 | 17 | 7,73% |
7 | Samsung Galaxy Z Fold6 | 14 | 6,36% |
8 | Samsung Galaxy A55 5G | 10 | 4,55% |
9 | Nothing Phone (2a) | 9 | 4,09% |
10 | Huawei Pura 70 Ultra | 8 | 3,64% |
11 | Realme GT 6T | 8 | 3,64% |
12 | Google Pixel 8a | 6 | 2,73% |
13 | Samsung Galaxy Z Flip6 | 6 | 2,73% |
14 | OnePlus Nord 4 | 5 | 2,27% |
15 | Xiaomi 14 Ultra | 5 | 2,27% |
16 | Realme GT 7 Pro | 4 | 1,82% |
17 | Sony Xperia 1 VI | 4 | 1,82% |
18 | Motorola Edge 50 Fusion | 3 | 1,36% |
19 | Motorola Edge 50 Ultra | 2 | 0,91% |
20 | Honor 200 Pro | 1 | 0,45% |
Dało się zauważyć, że nie licząc jednego wyjątkowo wiernego fana, S24 Ultra nieco opatrzył się już redakcji i szukała mniej odtwórczych modeli. Dziwić może brak Xiaomi w topowej dziesiątce, co tłumaczymy jednak na początku tekstu. Niestety nie było nam dane sprawdzić, czy wada aparatu Xiaomi 14 została usunięta w modelach 14T, a niesprawdzone modele trudno rekomendować.
Zgodnie natomiast stwierdziliśmy, że niezależnie od tego, co ktoś wybierze z top 5, to i tak dokona dobrego zakupu. Trochę bardziej enigmatyczne są ulokowane nieco niżej modele o składanych obudowach — to eksperyment, który nie trafia w każde gusta, ale warto kiedyś przekonać się na własnej skórze, czy jest rozwiązaniem dla Was.
Głosowanie Czytelników
Zapraszamy do wzięcia udziału w naszej ankiecie i wskazanie najgorętszych smartfonów zdaniem Czytelników Telepolis. Sprzęt ułożony jest kolejności alfabetycznej, by uniknąć faworyzowania. Wyniki ankiety ujawnimy za dwa tygodnie.