OLX uspokaja użytkowników. Nie ma powodu do paniki
OLX uspokaja użytkowników i zapewnia, że nie ma powodów do paniki. Chodzi o podatki od sprzedawanych produktów.

OLX uspokaja
Niedawno informowaliśmy, że sprzedawcy na OLX, Allegro oraz Vinted zaczęli otrzymywać wiadomości od wymienionych serwisów, w których proszeni się o uzupełnienie swoich danych. Dotyczy to osób, które przekroczyły limity określone przez unijną dyrektywę DAC7. Mowa o co najmniej 30 transakcjach lub gdy łączna kwota przekroczy 2 tys. euro.
Wśród wielu sprzedawców miało to wywołać wręcz panikę. Tymczasem nie ma powodów do obaw. Sama konieczność podania danych nie oznacza od razu kontroli Urzędu Skarbowego. Wszystko zależy od tego, co i jak sprzedawaliśmy.



OLX wyraźnie boi się, że DAC7 negatywnie wpłynie na jego wyniki finansowe, stąd oświadczenie firmy to takie trochę grożenie palcem w stronę polskich redakcji. Wolimy jednak ostrzegać naszych Czytelników. Oryginalna treść oświadczenia:
Wszystkim redakcjom podejmującym temat DAC7, zwracamy uwagę, by, wraz ze zbliżającym się terminem raportowania, kwestie związane z nowymi regulacjami nie były prezentowane w sposób mogący mieć negatywny wpływ na obrót towarami z drugiej ręki. Jest to rodzaj handlu, który ma ogromne znaczenie zarówno w wymiarze ekonomicznym, jak i ekologicznym. Wprowadzające w błąd lub sugerujące sensacyjny charakter treści utrudniają nam skuteczne prowadzenie komunikacji do uczestników tego handlu. A warto podkreślić, że w przeważającej większości są nimi użytkownicy prywatni, którzy korzystają z naszej platformy, by poprawić swoją sytuację materialną, bądź też robią to z pobudek ekologicznych.
- pisze OLX.
Warto przypomnieć, że bardzo ważny jest tutaj aspekt dochodu. Jeśli sprzedajemy własne rzeczy po cenach niższych, niż je kupiliśmy, to nie ma o dochodzie, więc też o podatkach. Nie dotyczy to również prywatnych produktów, które mamy w posiadaniu dłużej niż pół roku. Dlatego większość sprzedawców na OLX nie ma powodów do obaw.