Beyerdynamic Aventho 100: legenda, styl retro i bezstratny aptX (test)

Aventho 100 to bezprzewodowe, nauszne słuchawki Bluetooth uznanego producent z Niemiec. Kuszą świetnym wzornictwem, obietnicą bezstratnego dźwięku z kodekiem aptX Lossless, a także długim czasem pracy. Cena nie jest najniższa, ale do zaakceptowania. Jak to wszystko sprawdza się w praktyce?

Mieszko Zagańczyk (Mieszko)
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Telepolis.pl
Beyerdynamic Aventho 100: legenda, styl retro i bezstratny aptX (test)

Beyerdynamic to marka-legenda, która zaskarbiła sobie popularność wśród wymagających koneserów brzmienia. Najbardziej rozpoznawalne modele niemieckiego producenta to seria studyjnych wokółusznych, przewodowych słuchawek z serii DT770 czy DT990, jednak w portfolio są też konstrukcje bardziej uniwersalne, w tym bezprzewodowa seria Aventho. Po wprowadzonych niedawno dość drogich Aventho 300, w lipcu producent ogłosił debiut o polowe tańszego modelu Beyerdynamic Aventho 100, który u nas wkracza do sprzedaży za 899 złotych.

Dalsza część tekstu pod wideo

Specyfikacja techniczna Aventho 100:

  • Bezprzewodowe słuchawki nauszne, zamknięte
  • Przetworniki: dynamiczne 45 mm, impedancja 48Ω, pasmo przenoszenia: 20–22 000 Hz
  • Łączność: Bluetooth 5.4, możliwość połączenia przewodowego 3,5 mm
  • Kodeki audio: AAC, SBC, aptX, aptXHD, aptX Adaptive, aptX Lossless
  • Funkcja Multipoint (połączenie z dwoma źródłami jednocześnie)
  • 4 mikrofony cyfrowe (2x FF, 2x FB) + 2 mikrofony ENC (do rozmów)
  • Aktywna redukcja szumów (ANC)
  • Czas pracy na baterii: do 60 godzin (bez ANC), do 40 godzin z aktywną redukcją szumów (ANC)
  • Czas ładowania: 1,5 godziny / szybkie ładowanie: 15 min = 15 godzin słuchania
  • Złącze ładowania: USB-C
  • Odporność IP53
  • Składana konstrukcja, wymienne nauszniki, pałąk z pianką memory
  • Kolory: czarny, brązowy i kremowy
  • Cena: 899 zł

Klasyczny wygląd retro

Konstrukcyjnie nowy model sporo czerpie ze słuchawek Beyerdynamic Aventho Wireless z 2017 roku – niemal identyczne są muszle, zastosowano podobne przetworniki, choć całość została unowocześniona, a także miejscami – uproszczona.  

Efektowne, czarno-biało-pomarańczowe pudełko z Beyerdynamic Aventho 100 poza słuchawkami zawiera dość skromny, ale wystarczający zestaw – miękki, przyjemny w dotyku woreczek transportowy, kryjący wewnątrz kieszeń, do której można schować kable z zestawu: do ładowania przez USB-C oraz audio AUX 3,5 mm o długości aż 1,8 m.

Beyerdynamic Aventho 100: legenda, styl retro i bezstratny aptX (test)

Aventho 100 oglądane na zdjęciach, zwłaszcza tych produktowych producenta mogą zachwycić. Klasyczny styl retro, łączący metal z elementami przypominającymi skórę, trafia w gusta tych, którzy wolne chwile lubią spędzać, delektując się w fotelu muzyką z domowego systemu audio. Tak sobie wyobrażam też siebie, choć pierwszy kontakt ze słuchawkami trochę mnie zaskoczył. Choć z oficjalnych fotek to tak bardzo nie wynika, okazuje się, że Aventho 100 są dość małe. Nauszniki mają średnicę 7 cm, wewnętrzne otwory 3 cm, a zewnętrzna część muszli – mniej niż 6 cm. Nałożone na uszy, zakryją je, ale nie otulą, jak słuchawki wokółuszne. Użytkownicy o większych małżowinach mogą narzekać na dyskomfort, bo Aventho 100 będą trochę odstawały i trudno je będzie dopasować w stu procentach komfortowo.

Beyerdynamic Aventho 100: legenda, styl retro i bezstratny aptX (test)

Aventho 100 ważą 220 g, więc słuchawek nie czuć bardzo na głowie, jednak pałąk jest dość mały i ciasny, więc użytkownicy z większymi głowami będą czuć nacisk. Mnie osobiście to jednak nie przeszkadzało. Izolację od głowy zapewnia poduszka z delikatnej w dotyku ekoskóry, co minimalizuje nieprzyjemne uczucie.

Nauszniki są bardzo miękkie, a pianka z pamięcią kształtu sprawa, że pady szybko dopasowują się do uszu, więc z czasem ogólne wrażenia związane z komfortem używania powinny się poprawić. Trwałość elementów z ekoskóry staje jednak pod znakiem zapytania – zarówno na padach, jak i na poduszce „skórka” zbyt łatwo się marszczy i naciąga. Później co prawda wraca do właściwej, gładkiej formy, ale nie wróży to zbyt dobrze na przyszłość.

Jest jeszcze inny problem – pady zbyt mocno lepią się do uszu, które dość szybko zaczynają się przegrzewać. i to nie tylko w gorące dni.

Beyerdynamic Aventho 100: legenda, styl retro i bezstratny aptX (test)

Główna część muszli wykonana jest z matowego, solidnego plastiku, który zgrabnie łączy się z metalowymi pałąkiem ze stopu aluminium. Uwagę zwraca przewód w materiałowym oplocie, łączący obydwie słuchawki, a jednocześnie stanowiący element stylistyki retro. Pałąk ma w górnej części plastikową nakładkę z dyskretnym, tłoczonym logotypem, całość robi dobre wrażenie.

Beyerdynamic Aventho 100: legenda, styl retro i bezstratny aptX (test)

Muszle obracają się wokół osi mocowania w promieniu 90 stopni, można je też złożyć do środka dla łatwiejszego przechowywania i transportu. Do sterowania słuchawkami służą fizyczne przyciski na zewnętrznych pierścieniach muszli. Jeden oddalony przycisk służy do włączania i wyłączania oraz parowania, a trzy osobne pozwalają sterować muzyką – cofać, przewijać dalej, pauzować i wznawiać odtwarzanie. Niestety, przyciski są dość drobne i zostały umieszczone zbyt blisko siebie, więc sterowanie wymaga wyszukania odpowiedniego elementu, co jest bardzo niewygodne. W przeciwieństwo do pierwowzoru z 2017 roku nie ma opcji sterowania słuchawkami za pomocą panelu dotykowego. 

Beyerdynamic Aventho 100: legenda, styl retro i bezstratny aptX (test)

Na muszlach umieszczona jest dioda statusu pracy słuchawek, a także zestaw mikrofonów – cztery do redukcji hałasu ANC, a dwa do rozmów głosowych. Na lewej muszli znajdziemy też port 3,5 mm do podłączenia przewodowego. Całość spełnia normę odporności IP53, co oznacza ochronę przed pyłem i lekkim zachlapaniem.

Beyerdynamic Aventho 100: legenda, styl retro i bezstratny aptX (test)

Aventho 100 wyglądają bardzo stylowo, choć mam pewne wątpliwości do wersji brązowej. Ten odcień nasuwał mi mocne skojarzenie z peerelowskim skajem, z takim na obiciu taniego fotela z gabinetu dyrektora PGR-u. Może tak ma być, żebyśmy lepiej wczuli się w klimat retro? Wydaje mi się jednak, że wersja czarna jest najbardziej przekonująca.

Co wewnątrz?

Choć muszle Beyerdynamic  Aventho 100 wyglądają niepozornie, wewnątrz kryją się całkiem spory przetwornik 45 mm, jak z droższych modeli studyjnych. Nie jest to jednak STELLAR.45 z DT 990 Pro X i Aventho 300, lecz nieco inna konstrukcja. Słuchawki zapewniają pasmo przenoszenia 20 – 22 000 Hz i impedancję 48 Ω. Łączność ze smartfonem zapewnia Bluetooth 5.4 (z szybkim łączeniem Google Fast Pair), a do dyspozycji otrzymujemy kodeki SBC, AAC, aptX Adaptive, a także aptX Lossless. Co więcej, chociaż oficjalna specyfikacja nic nie mówi na ten temat, aplikacja Bluetooth Codec Changer wskazuje, że słuchawki korzystają też z podstawowego aptX oraz z aptX HD.

Beyerdynamic Aventho 100: legenda, styl retro i bezstratny aptX (test)

Ten ostatni, bezstratny kodek ma z założenia dostarczać dźwięk 16-bit 44.1kHz o przepływności do 1,2 Mbps, co ma pozwolić na odtwarzanie dźwięku w jakości płyty CD. Jest to odpowiedź Qualcomma na wysokiej jakości kodek LDAC firmy Sony, dostępny powszechnie na rynku. Brzmi świetnie, ale w praktyce sprawa jest trochę skomplikowana. aptX Lossless jest rozszerzeniem kodeka aptX Adaptive i obecnie stanowi część platformy Snapdragon Sound. Liczba dostępnych na rynku smartfonów zgodnych z tym rozwiązaniem nie jest duża i nawet nie wszystkie flagowce je obsługują (wśród nich są seria Xiaomi 15, Redmagic 10 Pro czy seria Asus ROG Phone 9). aptX Lossless nie znajdziemy też w żadnych odtwarzaczach DAP czy stacjonarnych, dostępne są za to pierwsze transmitery Bluetooth – sam podczas testów skorzystałem z modelu Senneheiser BTD 700, pozwalającego na strumieniowanie aptX Lossless z laptopa, smartfonu, tabletu czy DAP-a. Co też ważne, aptX Lossless jako rozszerzenie aptX Adaptive umożliwia skalowanie przepływności w warunkach gorszego sygnału – w dół nawet do około 140 kbps, co zapobiega przerwom w przesyle. W praktyce oznacza to, że mimo teoretycznie fantastycznych możliwości bezstratnego kodeka w praktyce mamy niewielkie możliwości, by się nim w pełni cieszyć, choć w kolejnych latach dostępność urządzeń może być większa. Sam, szczerze mówiąc, nie zauważyłem wyraźnej różnicy między trybem aptX Lossless a aptX Adaptive z telefonów bez Snapdragon Sound. 

Beyerdynamic Aventho 100: legenda, styl retro i bezstratny aptX (test)

Wracając do innych możliwości Beyerdynamic Aventho 100… Jak wspomniałem, słuchawki nie mają dotykowego panelu sterowania, nie znajdziemy tu też żadnej funkcji śledzenia ruchów głowy (jak w Aventho 300), personalizacji dźwięku (który był w Aventho z 2017 r.), czy nawet funkcji wstrzymywania odtwarzania po zdjęciu słuchawek. W sumie więc Aventho 100 nie zaskakują jakoś funkcjami.

Aplikacja

Odzwierciedleniem możliwości słuchawek jest aplikacja beyerdynamic, która dla modelu Aventho 100 zapewnia podstawowy zestaw najważniejszych funkcji. Wśród nich przede wszystkim może się przydać equalizer, gdzie mamy możliwość wyboru 5 gotowych profili lub stworzenia własnych za pomocą 6-pasmowego korektora graficznego.

Beyerdynamic Aventho 100: legenda, styl retro i bezstratny aptX (test)

Aplikacja pozwala też zarządzać ustawieniami ANC, personalizować przyciski sterujące, określić czas samoczynnego wyłączenia w razie braku aktywności, włączyć czy wyłączyć opcję Sidetone (słychać własny głos podczas rozmów głosowych), wyłączyć diodę Bluetooth, a także aktywować tryb niskiego opóźnienia (do gier) oraz obsługę asystenta głosowego (tej funkcji nie udało mi się uruchomić). Ostatnim elementem s komunikaty głosowe – do wyboru język angielski i niemiecki.

W głównym oknie aplikacji można też sprawdzić stan naładowania akumulatora oraz sterować odtwarzaniem. Całość wygląda bardzo estetycznie, jest czytelna i wygodna w obsłudze.

Jak grają?

Testy odsłuchowe Aventho 100 prowadziłem, odtwarzając pliki FLAC zgrane z płyt CD oraz słuchając nagrań z Deezera w jakości High Fidelity (16-bit/44,1 kHz FLAC), zaczynając od wyłączenia equalizera w ustawieniach aplikacji słuchawek. Wykorzystałem dwa smartfony i odtwarzacz DAP, a także dostępne kodeki z rodziny aptX oraz AAC.

Beyerdynamic Aventho 100: legenda, styl retro i bezstratny aptX (test)

Aventho 100 grają w sposób zrównoważony, dostarczając pełen zakres przenoszonego pasma na równym poziomie. Bas jest wyczuwalny, szczegółowy, ale nie dominuje i nie wchodzi na średnicę, która jest wyraźna, ale też się nie narzuca. Słychać też zdecydowane, ale nieprzesadzone wysokie tony. Całość jest może odrobinę za bardzo uśredniona, ale zachowuje dynamikę i klarowność, a zmiana natężenia dźwięku nie psuje tej harmonii. Na plus liczy się dobra separacja dźwięków, słychać wyraźnie wszystkie instrumenty i głosy.

Miłośnicy mocniejszych niskich tonów i subbasów mogą jednak poczuć niedosyt – niskie tony słychać, ale nie powodują tak pożądanej, przyjemnej wibracji. W tej sytuacji warto sięgnąć już do equalizera, co może wyraźnie poprawić wrażenia. Zrównoważone brzmienie słuchawek dobrze brzmi w rocku, klasyce czy jazzie, ale fani energetycznej muzyki elektronicznej na pewno będą chcieli lekko dostroić wybrane pasma. Pod tym względem Aventho 100 nie zawodzą – dobrze poddają się korekcji, przy czym już domyślne profile w aplikacji sprawdzają się niezawodnie, a w przypadku elektroniki dobrym wyborem będzie preset Loudness lub dla mocniejszych wrażeń Bass. Nic też nie stoi na przeszkodzie, by samodzielnie stworzyć sobie klasyczną, wyrazistą V-kę. 

Beyerdynamic Aventho 100: legenda, styl retro i bezstratny aptX (test)

Nieco mniejsze wrażenie robi scena – jest poprawna, jednak ustępuje temu, co zapewniają większe słuchawki wokółuszne. W Aventho 100 odrobinę brakuje mi większej przestrzeni, dźwięk za bardzo słuchać wewnątrz głowy niż naokoło. Nie miałem możliwości porównania do wokołusznych słuchawek Beyerdynamic, ale np. Sennheiser Momentum 4 czy Audio-Technica ATH-M50xBT2 oferują lepszą scenę.

Choć atutem Aventho 100 jest wsparcie dla aptX Lossless, to słuchawki nieźle sprawdzają się także z kodekami stratnymi. Wybór standardowego aptX czy AAC wciąż wiąże się z pozytywnymi wrażeniami dźwiękowymi, więc brak smartfonu z rozwiązaniem Snapdragon Sound w niczym nie przeszkadza.

W połączeniach Bluetooth oraz w aktywnym połączeniu przewodowym (z włączonymi słuchawkami, ale nie przez BT) problemem może być trochę zbyt niski poziom głośności. By w pełni napędzić słuchawki, trzeba zwiększyć głośność blisko maksymalnej (ponad 80% czy nawet 90%, w zależności od materiału audio). Zupełnie jest inaczej w pasywnym trybie przewodowym (z wyłączonymi słuchawkami), gdzie już 50% jest w pełni zadowalające, niestety jakość dźwięku jest wyraźnie gorsza – brakuje dynamiki i miękkości, a brzmienie staje się bardziej twarde i surowe. Posłuchać awaryjnie można, ale nie daje to przyjemności z trybu aktywnego i BT.

Beyerdynamic Aventho 100: legenda, styl retro i bezstratny aptX (test)

Tłumienie hałasu i rozmowy głosowe

Producent nie podaje, jaka jest wyrażona w dB skuteczność ANC w Aventho 100. W aplikacji można wybrać trzy poziomy redukcji, przy czym 3 oznacza też włączenie opcji adaptacyjnej. Jest też osobny tryb transparenty, przydatny, by zachować świadomość otoczenia. 

Beyerdynamic Aventho 100: legenda, styl retro i bezstratny aptX (test)

Aventho 100 zapewniają dość przeciętną redukcję pasywną i wypadają pod tym względem gorzej niż modele wokółuszne, choć wiele też może zależeć od wielkości i kształtu małżowiny usznej użytkownika. W połączeniu z redukcją aktywną sytuacja znacznie się poprawia, choć do ideału nieco brakuje. ANC stosunkowo dobrze sprawdzi się w komunikacji miejskiej, na ulicy, w biurze podczas pracy, odsiewając najbardziej drażliwe mechaniczne dźwięki o niskiej i średniej częstotliwości. Gorzej jest z brzęczeniem telewizora, rozmowami w tle czy innymi tego typu dźwiękami, które już wyraźnie przenikają. ANC jest i działa – i tyle można powiedzieć, choć zdecydowanie nie jest to model dla tych, którzy uważają to za kluczową cechę. 

Podczas połączeń telefonicznych Aventho 100 pozwalają prowadzić wyraźne rozmowy głosowe, choć niestety pojawia się lekki efekt studni. Wyraźnie wycinane są średnio-niskie tony, co zwiększa klarowność, jednak głos brzmi trochę sztucznie. Nie przeszkadza to jednak w konwersacji. Rozmówcy z drugiej strony nie narzekają też, że słabo słychać, a większość z nich nie zorientuje się, że rozmowa prowadzona jest z wykorzystaniem słuchawek.

Czas pracy 

Aventho 100 wyposażone są w akumulator o pojemności 630 mAh. Deklarowany czas pracy na baterii to do 60 godzin bez ANC i do 40 godzin z aktywną redukcją szumów.  Czasy robią wrażenie i są możliwe do osiągnięcia. Podczas testów korzystałem głównie z trybu ANC i słuchając muzyki po 5-6 godzin dziennie, pierwszy raz musiałem doładować akumulator po tygodniu, obiecywany czas pracy jest więc możliwy.

Szybkie ładowanie Aventho 100 pozwala uzyskać do 15 godzin działania po 15 minutach podłączenia do ładowarki. Pełne ładowanie trwa 1,5 godziny.

Aventho 100 nie dla każdego

Beyerdynamic Aventho 100 to ciekawe słuchawki nauszne, które mogą okazać się dobrym wyborem, trzeba się jednak przygotować na kilka specyficznych cech tego modelu. Po pierwsze jego niewielkie muszle i nauszniki sprawiają, że dźwięk nas nie otula tak, jak w modelach wokółusznych, a latem przylegające pady mogą trochę zbyt szybko powodować uczucie nagrzewania się uszu. Na większej głowie pałąk może powodować ucisk.

Beyerdynamic Aventho 100: legenda, styl retro i bezstratny aptX (test)

Po drugie Aventho 100 są dość proste funkcjonalnie – nie mają części funkcji z modelu z 2017 roku ani rozwiązań z większych słuchawek Aventho 300. Nowość, jaka pojawiła się w tym modelu w porównaniu do starszej generacji, czyli ANC, jest mocno zależna od dopasowania słuchawek do ucha, a z tym jest różnie. W efekcie skuteczność redukcji może okazać się umiarkowana.

Jakość dźwięku pozostaje jednak na dobrym poziomie. Aventho 100 oferują pełne, dobrze zbalansowane brzmienie, które można łatwo dostroić za pomocą equalizera w aplikacji. Słuchawki nie są przesadnie basowe, nie podbijają nadmiernie wysokich tonów, a po korekcji dobrze sprawdzą się w każdym gatunku muzyki. Pozornie największa zaleta słuchawek, czyli wsparcie bezstratnego kodeka aptX Lossless, nie ma przy tym wielkiego znaczenia na wrażenia odsłuchowe, bo różnica nie będzie mocno zauważalna. Do nazwania Aventho 100 „ulubionymi słuchawkami” zabrakło mi też większej przestrzenności, dźwięki są trochę za blisko środka sceny. Fatalnie jest pasywne połączenie przewodowe, które nie pozwala cieszyć się muzyką. 

Beyerdynamic Aventho 100: legenda, styl retro i bezstratny aptX (test)

Na plus liczy się długi czas pracy na baterii. Wisienką na torcie jest świetne wzornictwo w klasycznym stylu, które szczególnie spodoba się entuzjastom klimatów retro. Zbyt delikatne wykończenie nauszników i poduszki pałąka budzą jednak obawy co do trwałości tego tworzywa.

Cena 899 zł nie jest zaporowa, ale za podobną kwotę można kupić solidne, większe słuchawki nauszne – bez aptX Lossless, ale za to bardziej komfortowe w użyciu, z szerszą sceną, a w rezultacie o lepszym brzmieniu. 

Beyerdynamic Aventho 100: 8/10
plusy
  • Bardzo ciekawe wzornictwo w stylu retro
  • Niezłe brzmienie, choć może wymagać korekty equalizerem
  • Wsparcie dla kodeka aptX Lossless
  • Aktywna redukcja hałasu (ANC)
  • Długi czas pracy
minusy
  • Są nieco zbyt małe i ciasne (wrażenie subiektywne)
  • Pady mogą nagrzewać uszy
  • Nieco zbyt mało funkcji dodatkowych
  • Przyciski są za małe i zbyt blisko siebie
  • Słaby tryb pasywny (po podłączeniu kabla 3,5 mm)