DAJ CYNK

Bez cenzury na Twitterze i Facebooku? Ustawa wprowadza szkodliwe zapisy

Mieszko Zagańczyk

Prawo, finanse, statystyki

Ustawa Wolnościowa wprowadza zapisy szkodliwe dla rynku internetowego – apelują organizacje

Przedstawiciele ośmiu organizacji działających w branży internetowej apelują w liście otwartym do Ministra Sprawiedliwości o zaniechanie prac nad projektem ustawy o ochronie wolności słowa w internetowych serwisach społecznościowych. Projekt ten znany jest jako tzw. Ustawa Wolnościowa.

List otwarty podpisali reprezentanci: Business Centre Club, Cyfrowej Polski, IAA Polska, IAB Polska, Izby Wydawców Prasy, Konfederacji Lewiatan, Krajowej Izba Gospodarczej oraz Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji (PIIT).

O tzw. Ustawie Wolnościowej mówi się już od wielu miesięcy, zwłaszcza od czasu, gdy resort sprawiedliwości przedstawił na początku roku wstępne założenia nowego prawa. Pod koniec września 2021 r. projekt nieoczekiwanie trafił do wykazu prac rządu

Zdaniem autorów apelu projekt tzw. Ustawy Wolnościowej należy ocenić jednoznacznie negatywnie i to z trzech powodów. Eksperci branżowi wskazują, że projekt dubluje bliźniacze rozwiązania zawarte w unijnym Akcie o usługach cyfrowych, a jednocześnie wprowadza zapisy, które będą szkodliwe dla całego rynku internetowego.

Zobacz: Ministerstwo Sprawiedliwości chce ochrony wolności słowa w serwisach społecznościowych

Projekt dubluje powstające prawo unijne

Zdaniem przedstawicieli organizacji zawarte w ustawie regulacje pokrywają się z projektem Rozporządzenia Unii Europejskiej pt. Akt o usługach cyfrowych (AUC). W projekcie AUC, nad którym trwają prace z udziałem polskiego rządu, znajduje się już rozwiązania prawne, które mają zapobiec dowolnemu usuwaniu treści lub blokowaniu profili przez administratorów serwisów społecznościowych, a więc tym zjawiskom, które właśnie wyeliminować ma Ustawa Wolnościowa.  

Co więcej, uchwalenie AUC skutkować będzie automatycznym uchyleniem polskiej ustawy w zakresie, w jakim nie będzie ona zgodna z aktem unijnym. Spowoduje to niepotrzebny bałagan prawny i koszty ponoszone przez podmioty z branży internetowej, które będą musiały się dostosowywać do obu tych aktów prawnych

– tłumaczy Xawery Konarski, wiceprezes PIIT.

W myśl proponowanej Ustawy Wolnościowej serwisy społecznościowe nie będą mogły usuwać wpisów ani blokować kont użytkowników, jeśli zamieszczone w nich treści nie naruszają polskiego prawa, tzn. nie są bezprawne. 

Autorzy apelu zauważają jednak, że w projekcie brak jest precyzyjnego określenia pojęcia „treści bezprawnych”. Za nieprzestrzeganie zakazu usuwania treści tego rodzaju grożą bardzo wysokie kary pieniężna. W rezultacie może to stwarzać istotne ryzyko zwiększenia skali rozpowszechniania w polskim Internecie treści szkodliwych. 

Należy bowiem założyć, że administratorzy serwisów nie będą podejmowali ryzyka usuwania „granicznych” treści, tj. treści szkodliwych, ale odnośnie których nie ma pewności, czy są one również bezprawne

 – przekonuje Xawery Konarski.

Zobacz: PiS chce wyłączać internet. Wymówką obronność i „porządek publiczny”

Ustawa wywoła efekt mrożący

Sygnatariusze apelu do Ministra Sprawiedliwości zauważają w projekcie ustawy zagrożenia dla wolności słowa. Polski projekt ustawy zakłada możliwość kierowania przeciwko osobom dopuszczającym się zabronionych czynności tzw. ślepych pozwów (SLAPP). Zdaniem Emila Mucińskiego, wiceprezesa Business Centre Club, dotychczasowe doświadczenia związane ze SLAPP pokazują, że bardzo często są one wykorzystywane jako sposób działania przeciwko dziennikarzom czy aktywistom społecznym, którzy sprzeciwiają się rządowej polityce. 

W krajach demokratycznych uznaje się, iż jest to narzędzie do wywoływania tzw. efektu mrożącego. Dodając do tego nieprecyzyjne definicje, kary pieniężne w wysokości do 50 mln zł oraz nowy twór prawny Radę Wolności Słowa, z możliwością odwołania się od jej decyzji do… Rady Wolności Słowa, mamy kolejny projekt legislacyjny, który nie rozwija rynku, lecz nadmiernie go krępuje

– wyjaśnia Emil Muciński.

Szybkie tempo prac nad ustawą i brak konsultacji społecznych budzą obawy, że wolność zamieni się w niewolę, a ochrona będzie podporządkowana światopoglądowi nieakceptowanemu przez większość społeczeństwa. Jest jeszcze czas, żeby zatrzymać prace nad projektem

 – dodaje Przemysław Ruchlicki, Zastępca Dyrektora Biura Polityki Gospodarczej, Krajowa Izba Gospodarcza.

Autorzy listu otwartego wymieniają też trzeci powód. Ustawa Wolnościowa ustanawia regulatora polskiego Internetu (Rada Wolności Słowa) bez przeprowadzenia jakiejkolwiek wcześniejszej debaty na ten temat, a także z ryzykiem kolizji z innymi regulatorami odpowiadającymi za ochronę praw i wolności w Polsce (np. KRRiTV). Sposób wyboru tego organu niesie oczywiste ryzyko jego upolitycznienia.

Autorzy listu uważają, że dalsze prace nad regulacją krajową powinny zostać wstrzymane, do czasu wypracowania uniwersalnych mechanizmów zwalczania treści nielegalnych w Internecie w UE.

Zobacz: Bany na Twitterze? Ministerstwo Sprawiedliwości forsuje ustawę o ochronie wolności słowa w internecie

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: PIIT

Źródło tekstu: PIIT