Nikomu nie zależy na przetargu...

Wygląda na to, że ani rząd, ani instytucje rządowe nie promują wśród potencjalnych inwestorów zagranicznych przetargu na częstotliwości umożliwiające pojawienie się na rynku czwartego operatora telefonii komórkowej.

Redakcja Telepolis
3
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Nikomu nie zależy na przetargu...

Wygląda na to, że ani rząd, ani instytucje rządowe nie promują wśród potencjalnych inwestorów zagranicznych przetargu na częstotliwości umożliwiające pojawienie się na rynku czwartego operatora telefonii komórkowej.

Aby przetarg był ważny, do 12 kwietnia w URTiP muszą zostać złożone po dwie oferty na częstotliwości umożliwiające świadczenie usług drugiej i trzeciej generacji, w tym po jednej ważne. Przetarg nie wzbudza już większego zainteresowania mediów. Co gorsza, w zasadzie nie interesuje także rządu i to mimo że może przynieść kilkaset milionów złotych wpływów budżetowych w tym roku, doprowadzić do powstania w ciągu najbliższych lat 3 - 4 tysięcy nowych miejsc pracy oraz przyczynić się do inwestycji o wartości przynajmniej 1 mld euro.

Rzecznik URTiP twierdzi, że informacje o przetargu na bieżąco uzyskuje minister infrastruktury oraz że interesuje się nim prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Z komunikatu wydanego po tym posiedzeniu rządu wynika, że łączne minimalne wpływy budżetu z przetargu na częstotliwości UMTS i GSM1800 oraz z rozstrzygniętego już przetargu na częstotliwości radiowe, umożliwiające świadczenie usług telefonii stacjonarnej wyniosą 30,2 mln zł. Nie uwzględniono opłat za prawo do dysponowania częstotliwością w wyniku nierozstrzygniętych jeszcze przetargów dotyczących systemów UMTS i GSM 1800 - napisano w komunikacie.

Dalsza część tekstu pod wideo