Wielka bitwa dobiegła końca. Po maszcie nie ma już śladu

Przez wiele miesięcy budził ogromne kontrowersje i dzielił lokalną społeczność. Teraz, po długiej batalii prawnej, zniknął z panoramy miasta.

Marian Szutiak (msnet)
1
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Wielka bitwa dobiegła końca. Po maszcie nie ma już śladu

W poniedziałek, 6 października 2025 roku, z krajobrazu Ostrowca Świętokrzyskiego zniknął 32-metrowy maszt telefonii komórkowej. Metalowa konstrukcja, która stała tuż przy historycznym młynie Saskich i Ostrowieckim Browarze Kultury (patrz mapka w dalszej części wiadomości), została rozłożona na kawałki i wywieziona. To finał głośnej sprawy, która ciągnęła się od 2023 roku.

Dalsza część tekstu pod wideo

Mieszkańcy odetchnęli z ulgą. Od samego początku nie chcieli wieży w historycznym sercu miasta. Obawiali się nie tylko o swoje zdrowie, ale też o zniszczenie unikalnego krajobrazu.

Postawili go, bo mogli

Jak to możliwe, że maszt w ogóle tam stanął? Inwestor, firma Cellnex, wykorzystał furtkę w prawie. Chodzi o przepisy wprowadzone w czasie pandemii COVID-19. Pozwalały one na stawianie tymczasowych obiektów telekomunikacyjnych na 180 dni bez kompletu pozwoleń. To miał być tylko chwilowy obiekt.

Problem zaczął się, gdy po upływie pół roku firma złożyła wniosek o zalegalizowanie masztu na stałe. Wtedy ruszyła lawina protestów i procedur administracyjnych. Kluczową rolę odegrał Świętokrzyski Wojewódzki Konserwator Zabytków.

Wielka bitwa dobiegła końca. Po maszcie nie ma już śladu
Lokalizacja masztu na Mapach Google

Betonowy but urzędników

Jak między innymi podaje serwis Lokalna TV, konserwator wielokrotnie i twardo mówił "nie". Uzasadnienie było proste: maszt stanął na terenie objętym ochroną konserwatorską. Jego lokalizacja w części historycznego układu urbanistycznego miasta była nie do przyjęcia. Negatywna opinia konserwatora stała się podstawą dla dalszych decyzji.

Najpierw Starosta Ostrowiecki odmówił zatwierdzenia projektu budowlanego. Inwestor odwołał się od tej decyzji, ale w kwietniu tego roku Wojewoda Świętokrzyski podtrzymał stanowisko starosty. Decyzja stała się ostateczna i oznaczała jedno – nakaz rozbiórki. W miniony poniedziałek ekipa demontażowa zamieniła ten nakaz w stertę metalu.

To rzadki przypadek, gdy protesty mieszkańców i twarde stanowisko konserwatora zabytków doprowadziły do fizycznej likwidacji obiektu telekomunikacyjnego. Sprawa w Ostrowcu pokazuje jednak, że nawet potężni inwestorzy muszą czasem skapitulować.