Masz smart-lodówkę? UKE dopilnuje Twoich danych. Rząd ma plan
Rząd w końcu się obudził. Jest projekt ustawy regulujący unijne przepisy o dostępie do danych. To Prezes UKE zostanie nowym szeryfem od Data Act.
Unijny Data Act doczeka się polskiej ustawy
Unijne rozporządzenie Data Act powinno być stosowane już od 12 września. Mamy listopad, a w Polsce dopiero teraz wskazano, kto ma tego pilnować. Przez dwa miesiące byliśmy w legislacyjnej próżni.
Jak informuje Rzeczpospolita, Ministerstwo Cyfryzacji wreszcie pokazało projekt ustawy. Zgodnie z nim, nowym "strażnikiem" danych Polaków będzie Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej. To właśnie do UKE będziemy mogli zgłaszać skargi na firmy, które łamią przepisy Data Act.
O co w ogóle chodzi?
Data Act to rewolucja w dostępie do danych. Daje nam, konsumentom, prawo do informacji zbieranych przez nasze urządzenia. Chodzi głównie o Internet Rzeczy (IoT).
Masz inteligentny licznik prądu, smart-zegarek albo nowoczesny samochód? Te sprzęty non-stop zbierają dane. Do tej pory producenci często traktowali je jako swoją własność. Teraz będą musieli Ci je udostępnić na żądanie.
Po co Ci te dane? Choćby po to, by oszczędzać. Mając szczegółowe informacje o zużyciu prądu, możesz łatwiej dostosować taryfę lub zoptymalizować korzystanie ze sprzętów. Rozporządzenie ułatwia też przenoszenie danych między firmami. To z kolei ma ułatwić zmianę dostawcy usług, na przykład chmurowych.
UKE dostaje bat
Rząd uznał, że wyznaczenie jednego, centralnego organu będzie najlepsze. Ministerstwo Cyfryzacji tłumaczy, że to stworzy prosty i przejrzysty system. Ma to też uniknąć kłótni kompetencyjnych między różnymi urzędami.
Co jeśli firma odmówi Ci dostępu do Twoich danych? Właśnie wtedy wkroczy Prezes UKE. Projekt ustawy daje mu konkretne narzędzia. Prezes UKE będzie mógł nakładać surowe kary finansowe. Dla przedsiębiorców może to być nawet 4% ich rocznego obrotu. Dla innych podmiotów przewidziano grzywny do 100 tys. zł.