Rewolucja w polskim Internecie. Sejm dał zielone światło
Koniec z cyfrową dżunglą i bezkarnością wielkich platform. Sejm uchwalił przepisy, które mają całkowicie zmienić zasady gry w sieci. Twoja pozycja w starciu z technologicznymi gigantami powinna znacząco wzrosnąć.
Sejm uchwalił ustawę wdrażającą DSA
To była jedna z najważniejszych zaległości legislacyjnych ostatnich miesięcy. Sejm w końcu uchwalił nowelizację ustawy, która wprowadza do polskiego porządku prawnego unijny Akt o usługach cyfrowych (DSA, Digital Services Act). Dla przeciętnego Kowalskiego ma to oznaczać mniej dezinformacji, mniejszą bezkarność oszustów i – co najważniejsze – koniec z uznaniowym usuwaniem postów przez administratorów serwisów społecznościowych.
Dzięki uchwalonej ustawie internet będzie bezpieczniejszym miejscem, a użytkownicy będą mieli silniejszą pozycję, kiedy platformy zdecydują się usunąć ich materiały. Państwo będzie miało realne narzędzia do walki z nielegalnymi treściami, oszustwami finansowymi w sieci i dezinformacją. Dziękuję posłom za merytoryczną pracę i zaproponowanie wielu ważnych poprawek.
Koniec z niesłusznymi banami
Dla zwykłego użytkownika najważniejszą zmianą jest procedura odwoławcza. Do tej pory, gdy Facebook, X (dawny Twitter) czy YouTube blokowały Twoje konto, byłeś zdany na łaskę ich wewnętrznych regulaminów. Odpowiedzi często pisały boty, a odwołania trafiały w próżnię.
Nowe przepisy to zmieniają. Jak zaznacza wiceminister Dariusz Standerski, zyskujemy realne wzmocnienie głosu. Jeśli platforma usunie Twój materiał, będziesz mógł się skutecznie odwołać. Ścieżka nie kończy się na decyzji serwisu. Sprawę będzie można skierować do urzędu, a ostatecznie nawet do sądu. Algorytmy nie mogą być wyrocznią.
Nowe przepisy to realne wzmocnienie głosu użytkowników internetu. Dzięki nim będzie możliwe odwołanie od niesprawiedliwej decyzji platform - do urzędu i sądu. To również możliwość sprawdzenia, czy algorytmy nie promują treści nielegalnych lub nieodpowiednich dla dzieci. To co jest przestępstwem w realu, powinno być też przestępstwem w Internecie.
Ustawa wprowadza też jasną zasadę: co jest przestępstwem w świecie rzeczywistym, musi być ścigane także w Internecie. Nie ma taryfy ulgowej dla cyfrowych przestępców.
Bat na oszustów i szybkie blokady
Kluczowym elementem nowych regulacji jest procedura nakazowa. Pozwala ona na błyskawiczne blokowanie dostępu do treści o charakterze przestępczym. Jak zapewnia resort cyfryzacji, nie chodzi tu o cenzurę poglądów, ale o twarde paragrafy.
Lista obejmuje 27 czynów zabronionych. Znajdują się na niej między innymi:
- handel ludźmi,
- wykorzystywanie seksualne małoletnich,
- oszustwa internetowe,
- kradzież tożsamości,
- zlecenie zabójstwa,
- namawianie do samobójstwa.
Służby będą musiały działać szybko. Jeśli wniosek o blokadę złoży Policja lub prokurator, reakcja ma nastąpić w ciągu 2 dni. W przypadku zgłoszeń od użytkowników procedura potrwa do 7 dni. Sprawy bardzo skomplikowane mogą zająć do trzech tygodni. Co ważne, autor usuniętej treści nie jest bezbronny – będzie stroną postępowania i zachowa prawo do wyjaśnień.
Nad tym, by giganci technologiczni przestrzegali nowych reguł, czuwać będzie tercet instytucji. Głównym rozgrywającym zostaje Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE). To on będzie "szeryfem" od usług cyfrowych i to do niego trafią skargi użytkowników. Wspierać go będą UOKiK (w sprawach sklepów internetowych) oraz KRRiT (w kwestiach wideo).
Teraz ustawa trafi do Senatu. Jeśli nie napotka tam przeszkód, nowe prawo wejdzie w życie wkrótce po podpisie prezydenta. Chyba, że takiego podpisu nie będzie.