TerraMaster F4-424 Max zmienił moje myślenie o NAS-ach (test)

TerraMaster F4-424 Max to serwer NAS, który jest tak mocny, że aż przecieram oczy ze zdziwienia. Wydajność SSD ale puszczona przez LAN? To w końcu możliwe, a to dopiero początek przygody.

Lech Okoń (LuiN)
3
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Telepolis.pl
TerraMaster F4-424 Max zmienił moje myślenie o NAS-ach (test)

Na tym nie da się pracować, myślałem o NAS-ach. To już nieaktualne

Moje pierwsze kontakty z NAS-ami (Network-Attached Storage) nie pozwalały mi przestawać myśleć, że to trochę taka przepłacona kieszeń na dysk(i). W pierwszej Synologii padło chłodzenie, padł też w końcu i dysk. Seagate Central Personal Cloud nagle stracił wsparcie i wszystkie aplikacje oraz funkcje multimedialne, stając się jedynie dyskiem sieciowym z dostępem przez FTP. W innych modelach, jeśli przyjemności korzystania nie psuł nieustanny szum, to wręcz śmieszne transfery. Problemem była też zawsze moc obliczeniowa, która jedynie w koszmarnie drogich urządzeniach była wystarczająca do transkodowania wideo. W efekcie zamiast NAS-ów używałem przez 5 lat 2 macierzy dyskowych. Jednej do backupu 2x 3 TB, a drugiej do bieżącej pracy 2x 1 TB SSD.

Dalsza część tekstu pod wideo
TerraMaster F4-424 Max zmienił moje myślenie o NAS-ach (test)

Propozycja testu TerraMaster F4-424 i to w topowej konfiguracji sprzętowej oznaczonej jako Max była okazją do tego, by sprawdzić NAS-y zupełnie na nowo i rozprawić się zarówno z prywatnymi doświadczeniami, jak i z całą mitologią na temat tej kategorii sprzętu. Nie ukrywam, że pewnie jako sknera krążyłbym pewnie w okolicy nieco tańszego wariantu Pro, jednak 10-rdzeniowy Intel Core i5-1235U i dwa złącza Ethernet 10 Gbit to bardzo przyszłościowe podejście, które jest więcej niż kuszące.

Porównanie specyfikacji 3 wariantów bazowych:

TerraMaster F4-424 Max zmienił moje myślenie o NAS-ach (test)

To serwer, komputer PC i co tylko jeszcze sobie wymyślisz

Wyjście HDMI pozwala na przekształcenie serwera w pełnoprawny komputer czy centrum multimediów, a jak ktoś się uprze, to postawi na tym i Windowsa (tylko po co?). Mnogość możliwości w każdym geeku obudzi tutaj potwora — można spędzić całe dnie na testowaniu kolejnych aplikacji, zamiast skupić się na tym, co jest nam faktycznie potrzebne do pracy.

TerraMaster F4-424 Max zmienił moje myślenie o NAS-ach (test)

U mnie wymagania nie były przesadnie duże. Chciałem bezpiecznej przestrzeni dyskowej do backupu danych, która będzie oddalona od stanowiska pracy (co wpisuje się w zasady prawidłowego archiwizowania danych). Dodatkowym atutem byłoby, gdyby taki serwer potrafił pracować, choć w zbliżony sposób do dysków USB czy używanych przeze mnie do tej pory macierzy. Cała reszta to dla mnie w gruncie rzeczy luksusy i wartość dodana.

TerraMaster F4-424 Max zmienił moje myślenie o NAS-ach (test)
TP-LINK TX401 10 Gbit - nagle komputer zyskał brakujące 10 Gb/s

Do testów granic możliwości TerraMaster F4-424 Max z pomocą przybyli TP-Link i Western Digital. 2,5-gigabitowe złącza LAN w komputerze i tylko jedno 10-gigowe złącze w FunBoksie Orange ze światłowodem 8/1 Gb/s to było za mało. Pierwsza z firm jeszcze przed wakacjami podrzuciła mi porządną kartę sieciową TP-LINK TX401 10 Gbit.

TerraMaster F4-424 Max zmienił moje myślenie o NAS-ach (test)
TP-LINK SX105 10 Gigabit Ethernet - gdy Twój router skąpy jest w 10-gigowe złącza, ten switch ratuje sytuację

By nie trzeba było jej wykorzystywać jedynie do bezpośredniego mostu z serwerem NAS, kilka dni przed publikacją tego testu konfigurację domknął bezobsługowy, 5-portowy switch TP-LINK SX105 10 Gigabit Ethernet. I co tu dużo mówić, ten ostatni 5-krotnie przyspieszył działanie całości w codziennej pracy, o czym za chwilę.

TerraMaster F4-424 Max zmienił moje myślenie o NAS-ach (test)
Producenci mają w swojej ofercie specjalne dyski do serwerów, jak te Western Digital Red NAS

Z kolei dzięki uprzejmości Western Digital do zatok serwera trafiły 4 dyski WD Red NAS po 1 TB każdy, a więc dedykowane tego typu serwerom. I to właśnie od nich zacząłem konfigurowanie zestawu. Dodatkowo NAS pozwala na dorzucenie 2 dysków M.2 NVMe. Jeden wykręciłem z kieszeni, drugi z PlayStation 5 i zaczęły się pierwsze schody. Ten drugi z racji wysokiego radiatora nie mieścił się w obudowie.

TerraMaster F4-424 Max zmienił moje myślenie o NAS-ach (test)
Już ten, wydawać by się mogło smukły radiator był zbyt masywy, by można było domknąć obudowę

Z grubsza zapomnieć należy o jakimś dodatkowym chłodzeniu dysków M.2 i najlepiej wybrać modele, o wysokiej kulturze pracy. Ostatecznie pojedynczy dysk M.2 posłużył na zainstalowanie systemu, bez pełnego hyper cachingu, który oferuje platforma w konfiguracji 6-dyskowej z duetem M.2, a jego przestrzeń połączyłem w finalnej konfiguracji z 3 dyskami SSD 1 TB na SATA.

TerraMaster F4-424 Max zmienił moje myślenie o NAS-ach (test)
Design urządzenia jest minimalistyczny, sprzęt łatwo znika w przestrzeni i nie rozświetla pokoju mocnymi diodami

Wydajność szokuje

TerraMaster F4-424 Max okazał się tak potężny, że to nie jego ograniczenia, lecz dopiero wpiętych dodatkowych podzespołów i zasobów sieciowych warunkowały wyniki testów. W skrócie, uzyskiwane transfery odpowiadały maksimum dostępnej technologii, bez wąskiego gardła w NAS-ie i to już bez rozbudowy pamięci RAM (standardowo 8 GB DDR5, rozbudowa do 64 GB). Przy wpiętych 4 dyskach NAS w dedykowanym trybie TRAID uzyskiwałem prędkości niemal identyczne z tymi, jaki oferuje taki pojedynczy dyski wpięty w komputerze, z kolei po podłączeniu 3 dysków 2,5" SSD na SATA (śrubki montażowe są w zestawie) zapis i odczyt plików odpowiadał maksimum samego złącza SATA i użytych dysków. 

TerraMaster F4-424 Max zmienił moje myślenie o NAS-ach (test)

Dokładanie tak, nawet nie korzystając z samodzielnego dysku M.2 NVMe transfery przekraczające 500 MB/s w zapisie nie są problemem (3x SSD SATA 1TB), a w przypadku dorzuconego jako niezależna przestrzeń Seagate IronWolf Pro NAS 20 TB wydajność w zapisie oscylowała między 280 a 350 MB/s. Dodajmy, że mowa jest tutaj o testach po lokalnej sieci, a nie wewnętrznych w samym NAS-ie. Z kolei dysk M.2 NVMe uruchomiony jako niezależna przestrzeń (poza RAID/TRAID) daje transfery niemal pełnym gardłem 10-gigabitowej karty, bo średnio około 930 MB/s dla plików ciągłych z ponad 1 GB/s w peaku.

TerraMaster F4-424 Max zmienił moje myślenie o NAS-ach (test)
Dla zupełnej ciszy pokusiłem się o zamontowanie 2,5-calowych dysków SSD

Owszem, da się uzyskać większe prędkości z użyciem dysków zainstalowanych bezpośrednio w komputerze czy z użyciem drogich zewnętrznych dysków SSD i USB-C, ale ku mojemu zdziwieniu dysk sieciowy w domowym NAS-ie w końcu nie jest czymś wybrakowanym, tylko, co tu dużo mówić, prawdziwą rakietą.

TerraMaster F4-424 Max zmienił moje myślenie o NAS-ach (test)
Tak szybkiego NAS-a jeszcze u siebie nie miałem

Korzyść odczują szczególnie osoby duszące się na ograniczonych sprzętowo konfiguracjach Apple'a, ale też każdy, komu marzy się prosty i bezstresowy backup danych. Do tego ostatniego możemy korzystać z licznych narzędzi dostępnych dla platformy, jak i postawić na prymitywne, ale skuteczne kopiowanie plików na zmapowany dysk sieciowy. Doświadczenie praktycznie niczym nie różni się od wpięcia dysku SDD do złącza USB komputera, z tą różnicą, że nie trzeba niczego podłączać, a nasz serwer tylko czeka na pliki w innym pomieszczeniu.

TerraMaster F4-424 Max zmienił moje myślenie o NAS-ach (test)
RAM-u można dać nawet 64 GB, a do tego 8 TB w dyskach NVMe

Dla nośników wewnętrznych według deklaracji producenta NAS obsługuje 4x 24 TB HD (96 TB) i 2x 4 TB NVMe (8 TB). Platforma pozwala na dynamiczne podłączanie dodatkowych dysków o różnej pojemności i łączenie ich w jeden logiczny dysk TRAID (Storage Pool) z systemem plików BTRFS. Rozwiązanie to zapewnia maksymalną dostępną pojemność, z zachowaniem pewnej redundancji i będzie optymalne dla większości użytkowników - dla przykładu z 4 dysków 1 TB wyciśniemy tym sposobem aż 3 TB miejsca, a więc znacznie więcej niż w typowych RAID-ach.

TerraMaster F4-424 Max zmienił moje myślenie o NAS-ach (test)
Każdy dysk z innej parafii, a taki TRAID i tak pokonuje w zapisie 550 MB/s

Nie musisz trzymać go w piwnicy

Wspomniane wyżej "inne pomieszczenie" nie jest tutaj przypadkiem. Do tej pory serwery NAS oznaczały nieuchronnie konieczność poszukiwania odizolowanego, a przy tym dobrze skomunikowanego z siecią i przewiewnego pomieszczenia. Wszystko z powodu wysokich temperatur pracy, głośnych, pracujących w trybie ciągłym wentylatorów i denerwującego drapania dysków twardych. To już jednak przeszłość, szczególnie jeśli na potrzeby bieżących plików wykorzystamy bezgłośne dyski SSD. Ale i HDD przeszły istotną ewolucję i zamiast dźwięków budzących niepokój, że coś się zepsuło, zarówno dyski WD10EFRX Red NAS, jak i helowy Seagate IronWolf Pro NAS okazały się znacznie spokojniejsze. Pełny stan zen osiągnąłem natomiast łącząc 3 dyski SSD 1 TB i 1 dysk M.2 NVMe 1 TB do pracy bieżącej, do tego wspomnianego wyżej talerzowego Seageate'a jako oddzielny dysk logiczny i fizyczny w systemie. Tym sposobem talerze słyszałem jedynie podczas dostępu do rzadziej używanych plików i krótkich okresów zapisu backupów.

TerraMaster F4-424 Max zmienił moje myślenie o NAS-ach (test)

A chłodzenie? Jego praktycznie nie ma w naszej świadomości. W trybie czuwania potężne, 120 mm chłodzenie, skręca obroty do zaledwie 798 RPM - tego kompletnie nie słychać. Utrzymuje przy tym temperaturę urządzenia na poziomie 29 stopni Celsjusza, 49 stopni dla CPU i 41 stopni dla dysku NVMe. Nie da się oprzeć wrażeniu, że praktycznie cały NAS jest jednym wielkim, a dzięki temu niezwykle kulturalnym, wentylatorem. Zużycie energii też nie należy do wysokich (zależne jest od zastosowanych dysków), wynosi nieco ponad 30 W podczas czuwania i nie przekracza 60 W przy najbardziej złożonych operacjach dyskowych. Jeśli komuś nie zależy na czasie dostępu, może pokusić się też o przechodzenie NAS-a do trybu standby, gdzie potrzebuje zaledwie 0,8 W do pracy, a następnie budzenie go przez LAN (działa tylko na LAN1). Można też skorzystać z harmonogramu uruchamiania i wyłączania serwera o zadanych porach, ale to już NAS-owy standard od dekad.

TerraMaster F4-424 Max zmienił moje myślenie o NAS-ach (test)
Cicho, chłodno i z wielkim zapasem mocy

Warto też zauważyć tutaj absurdalnie olbrzymi zapas mocy jak na użytkowanie przez jedną osobę. Podczas robienia pełnego backupu 200 tys. plików katalogu Lightrooma (1,86 TB) na pojedynczy dysk HDD łączne zużycie pamięci RAM nie przekraczało 1,5 GB, a CPU... 2,3-6%. A mowa jest tutaj nie o kopiowaniu dużych plików ciągłych tylko przeszło 200 tys. sztuk drobnicy, ze średnim transferem 247 MB/s. Operacja ta nie zmieniła też NAS-a w suszarkę do włosów - ot 1108 RPM, temperatura wnętrza 32 stopnie, a CPU 57 stopni Celsjusza. Nawet przy potrójnym transkodowaniu wideo 4K przez uruchomiony serwer Plex nowy TerraMaster zachowuje zimną krew. Złośliwi powiedzą, że to overkill w relacji do moich potrzeb, a ja skwituję, inaczej - to idealny zapas mocy na lata. Z racji tak niskiej głośności TerraMaster F4-424 Max bez problemu może sobie stać nawet w sypialni czy w salonie.

TOS 6.0, ale nie przywiązuj się

Do zarządzania naszym NAS-em służy platforma TOS 6.0. To bardzo rozbudowany i wysoce konfigurowalny system, z wygodnym interfejsem graficznym. Nie jest to jednak próba stworzenia „platformy NAS dla idiotów”, tylko rozwiązanie dla bardziej zaawansowanych użytkowników. Jeśli panel konfiguracyjny routera to dla Ciebie pestka, tutaj też bez problemu się odnajdziesz. Nie jest to jednak cukierkowa Synologia i feeling jest powiedzmy, że bardziej „niskopoziomowy”. Słowem, doskonały plac zabaw dla osób, które lubią sobie pogrzebać w sprzęcie i wycisnąć z niego maksimum.

TerraMaster F4-424 Max zmienił moje myślenie o NAS-ach (test)
Obok przeglądarkowego interfejsu (na zdjęciu), jest też aplikacja mobilna i desktopowe dla Mac, PC i Linux

Nie zabrakło rzecz jasna popularnych aplikacji NAS-owych, od klientów Torrentów przez narzędzia do backupu, prywatne chmury, czy nawet apkę do archiwizowania chmur (Google Drive, Dropbox, Amazon S3 i wiele innych), chroniącą nas przez coraz częstszymi awariami globalnej sieci. Możemy też zautomatyzować proces kopiowania plików z podpinanych dysków zewnętrznych (złoto dla osób montujących wideo), jak i no właśnie - podłączyć na stałe zewnętrzny dysk złączem 1x USB 3.2 Gen 2 Type-C i jeszcze bardziej rozbudować zasoby pamięci... albo i zająć na stałe pozostałe 2 złącza USB-A, one też mają przepustowość 10 Gb/s! Po latach podłączania hubów, macierzy i zewnętrznych dysków do Mac mini okazuje się, że można było znacznie prościej.

TerraMaster F4-424 Max zmienił moje myślenie o NAS-ach (test)
Na 2x 10 Gbit Ethernet nie kończą się atuty - wszystkie 3 porty USB też są 10-gigowe!

Nie należy natomiast specjalnie przywiązywać do TOS 6.0, bo producent ruszył już z testami wersji beta TOS 7.0. To jeszcze większa konfigurowalność i interfejs z pulpitem wypełnionym ikonami niczym w typowych desktopowych systemach. Chociaż producentowi specjalnie nie zależy na stworzeniu systemu-usługi dla masowego odbiorcy i skupia się raczej na wyjadaczach, małymi krokami TOS staje się nie tylko funkcjonalny, ale i ładny.

Podsumowanie

W tym momencie tekst ma już grubo ponad 11 tys. znaków, a jest to i tak ledwie liźnięcie możliwości TerraMaster F4-424 Max. Wszystko za sprawą otwartości platformy (mnóstwo aplikacji) i ogromu dostępnych wariacji konfiguracji sprzętowych. Na upartego przecież mógłbym podpiąć do tego NAS-a nawet dwa Ethernety 10 Gbit i podwoić przepustowość, a to już rozwiązania z kategorii Enterpise, do których testowany serwer również jest przystosowany.

TerraMaster F4-424 Max zmienił moje myślenie o NAS-ach (test)

Jedno jest natomiast pewne. TerraMaster F4-424 Max odczarował moje podejście do serwerów NAS, związane z licznymi problemami sprzed lat. To już dojrzałe, wygodne, ciche i ekstremalnie wydajne rozwiązania, które doskonale uzupełniają domowe biuro wymagającego użytkownika i nie muszą wcale być utożsamiane jedynie z zastosowaniami biznesowymi. A przynajmniej tak właśnie jest w przypadku testowego urządzenia, bo TerraMaster F4-424 Max działał u mnie jak wygodny, bezgłośny serwer, a kiedy tylko trzeba niczym szybki dysk SSD podpięty do złącza USB komputera. Niemożliwe, stało się możliwe.

TerraMaster F4-424 Max zmienił moje myślenie o NAS-ach (test)

Na koniec została kwestia ceny, która wynosi standardowo 4099 zł i odważę się powiedzieć, że sprzęt broni się w tej kwocie, bo próżno szukać równie wypasionych Synologii czy Qnapów. Podczas sprawdzania dzisiejszej ceny spotkała mnie jednak niespodzianka. Chociaż TerraMaster nie zamierzał promować TerraMaster F4-424 Max podczas BlackFriday (tego modelu nie było w mat. prasowym), w polskim sklepie cenę obciął o aż 30% do 2869,99 zł. A za tyle to powiem krótko — spieszcie się!

Sprzęt do testów przesłało biuro prasowe TerraMaster

TerraMaster F4-424 Max: 9/10
plusy
  • Ekstremalna, bezkonkurencyjna na rynku NAS wydajność,
  • Wyjątkowo cicha praca,
  • Niezwykle elastyczne łączenie pojemności dysków w ramach TRAID,
  • Duża biblioteka aplikacji dodatkowych,
  • Podwójne gniazdo Ethernet 10 Gbit,
  • Dwa sloty na dyski PCIe 4.0 x4 M.2 NVMe,
  • Rozbudowa RAM nawet do 64 GB,
  • 2x USB-A i 1x USB-C - wszystkie trzy 10 Gb/s, z możliwością zdalnego dostępu
  • Wyjście HDMI, jeśli ktoś chce zrobić sobie z NAS-a odtwarzacz multimediów... albo postawić Windowsa
minusy
  • Niewielka przestrzeń nad dyskami M.2 NVMe utrudnia dobór thermopadów (w zestawie ich brak)
  • Nieco surowszy interfejs niż u konkurentów (aktualizacja do TOS 7 w drodze),
  • Cena?