Polskie 5G wrzuca wyższy bieg
Polska przez lata wlokła się w ogonie Europy pod względem sieci 5G. Jednak niedawne uruchomienie kluczowych częstotliwości rozpętało prawdziwą rewolucję. Szybkość wystrzeliła w górę, a dotychczasowi liderzy rynku muszą dziś oglądać plecy konkurencji.

Z opóźnionego startu na fotel lidera
Czy ktoś jeszcze pamięta początki 5G w Polsce? Było to raczej "5G na pół gwizdka". Z powodu wieloletnich opóźnień w aukcji kluczowego pasma częstotliwości, operatorzy ratowali się technologią Dynamic Spectrum Sharing (DSS). W uproszczeniu, dzielili oni jedno pasmo między 4G i 5G. Efekt? Szybkości, które bardziej przypominały mocno podkręcone 4G niż prawdziwą nową generację sieci.
W tym czasie na rynku wyróżniał się Plus. Jako jedyny postawił na dedykowane pasmo dla 5G (2600 MHz), co dawało mu ogromną przewagę w szybkości. Konkurencja mogła tylko z zazdrością spoglądać na jego wyniki. Ale ten stan rzeczy nie trwał wiecznie.



Przełom, który zmienił wszystko
Prawdziwa gra zaczęła się pod koniec 2023 roku, wraz z rozstrzygnięciem aukcji na częstotliwości z pasma 3,6 GHz. To właśnie to pasmo, zwane "pasmem C", jest w całej Europie kręgosłupem dla szybkiego 5G. Polscy operatorzy, wygłodniali po latach oczekiwania, rzucili się do pracy.
Tempo wdrożenia było imponujące nawet na tle Europy. Orange i T-Mobile uruchomiły komercyjne usługi zaledwie w trzy miesiące od przydzielenia częstotliwości. Podczas gdy w Niemczech czy Hiszpanii osiągnięcie pułapu tysiąca stacji bazowych zajmowało pół roku lub dłużej, w Polsce ten proces przebiegł błyskawicznie. Wskazuje to na ogromne inwestycje i determinację, by nadrobić stracony czas.
Nowe rozdanie w szybkości 5G
Intensywne inwestycje przyniosły trzęsienie ziemi w rankingach szybkości. Według danych Speedtest Intelligence, między pierwszym kwartałem 2024 roku a pierwszym kwartałem 2025 roku, na rynku doszło do przetasowania:
- Orange stał się nowym liderem, notując skok szybkości pobierania o 90%, do średnio 222,10 Mb/s,
- T-Mobile deptał mu po piętach ze wzrostem o 86% i wynikiem 201,76 Mb/s,
- Play również zanotował ogromny, 72-procentowy wzrost, osiągając 122,64 Mb/s,
- dotychczasowy lider, Plus, jako jedyny odnotował spadek szybkości o ponad 10% (do 116,76 Mb/s), co pokazuje ograniczenia jego dotychczasowej strategii.
Co to oznacza? Strategia oparta na paśmie 2600 MHz, która dawała Plusowi przewagę, przestała wystarczać, gdy konkurenci "odpalili" swoje znacznie szersze, 100-megahercowe bloki z nowego pasma. Polska, jako kraj, po raz pierwszy wyprzedziła pod względem mediany szybkości 5G takie kraje jak Czechy, Rumunia czy Słowacja.
Nie tylko szybkość się liczy
Choć szybkość pobierania poszybowała w górę, Polska wciąż ma do nadrobienia zaległości w zakresie spójności sieci. To miara tego, jak niezawodne jest połączenie i jak często utrzymuje "wystarczająco dobrą" szybkość do komfortowego korzystania z sieci. Tu wciąż ustępujemy regionalnym sąsiadom.
Problemem pozostaje też cyfrowy podział kraju. W województwie mazowieckim dostępność sieci 5G sięga 47%, podczas gdy w lubuskim to zaledwie 23,6%. Operatorzy naturalnie skupiają się najpierw na gęsto zaludnionych i zamożniejszych regionach.
Równolegle do budowy 5G, operatorzy wygaszają starą sieć 3G. T-Mobile już zakończył ten proces, a Orange i Play powoli się do finiszu. Uwalnia to cenne częstotliwości, które można przeznaczyć na 4G i 5G, co ma dodatkowo poprawić jakość usług.
Co dalej?
Po latach zastoju, polski rynek telekomunikacyjny wreszcie nabrał wiatru w żagle. Operatorzy nie tylko ścigają się na szybkość, ale też zmieniają strategię. Zamiast walczyć tylko ceną, zaczynają konkurować jakością, wprowadzając takie oferty, jak "5G Bardziej" (T-Mobile) czy "5G Ultra" (Plus).
Kolejnym krokiem milowym będzie wykorzystanie niedawno przyznanych częstotliwości z niskiego pasma (700/800 MHz). Są one kluczowe dla zapewnienia zasięgu na terenach wiejskich i wewnątrz budynków. To właśnie one pozwolą ostatecznie zasypać "białe plamy" na mapie zasięgu i sprawić, że "prawdziwe 5G" dotrze do każdego zakątka Polski.