Ładowanie komórki w miejscu publicznym może być... kradzieżą

Podłączając telefon do gniazdka w przychodni czy urzędzie można być oskarżonym o kradzież. Bez względu na wartość jest to zawsze przestępstwo - pisze Dziennik Bałtycki.

Redakcja Telepolis
33
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Ładowanie komórki w miejscu publicznym może być... kradzieżą

Podłączając telefon do gniazdka w przychodni czy urzędzie można być oskarżonym o kradzież. Bez względu na wartość jest to zawsze przestępstwo - pisze Dziennik Bałtycki.

Kradzież energii to czyn zabroniony przez ustawę pod groźbą kary pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat. Jeśli sprawca ukradnie rzecz o wartości nieprzekraczającej 250 zł, wówczas popełnia wykroczenie i może liczyć na łagodniejsze traktowanie. W przypadku kradzieży prądu ta zasada jednak nie obowiązuje. Bez względu na to, o jakiej wartości mówimy, zawsze jest to przestępstwo.

Na uniknięcie konsekwencji jest prosty sposób. Wystarczy zapytać o zgodę, a wówczas nie ma już mowy o kradzieży. Nie wszędzie jednak podłączenie się do urzędowego gniazdka traktowane jest jak przestępstwo. Są miejsca, gdzie udostępnienie gniazdka jest uznawane za przejaw gościnności. Samorządowcy podkreślają, że sporadyczne przypadki nie generują dużych kosztów, a zatem nie ma o co robić szumu.

Na szczęście surowe przepisy są łagodniejsze dla pacjentów przebywających w szpitalach. Mają oni prawo do korzystania z gniazdek. Dotyczy to zarówno ładowania telefonów, jak i podłączania laptopów. Zgodnie z ustawą o opiece zdrowotnej, świadczeniem towarzyszącym jest zakwaterowanie i wyżywienie w zakładzie opieki całodobowej lub całodziennej. Hasło "zakwaterowanie" nie zostało dokładnie zdefiniowane, więc należy je rozumieć jako umieszczenie pacjenta w pomieszczeniu spełniającym przewidziane prawem wymagania.

Dalsza część tekstu pod wideo