Napoje bezalkoholowe w kryzysie. Są jak oszukane mięso
Europejski Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że w Unii Europejskiej napoje bezalkoholowe nie mogą być reklamowane i sprzedawane pod nazwą „gin”, ponieważ gin z definicji zawiera alkohol.
Nie nazywaj chwastów kiełbasą ani soczku ginem
Podobnie jak od pewnego czasu Parlament Europejski zastanawia się, nad zakazem nazywania kiełbasą, stekiem czy burgerem ich roślinnych odpowiedników, niespodziewanie zapadł wyrok dotyczący analogicznej sytuacji w świecie trunków bezalkoholowych.
Wyrok ten zapadł w sprawie dotyczącej niemieckiego produktu „Virgin Gin Alkoholfrei”, który reklamowano jako gin bezalkoholowy. Trybunał podkreślił, że unijne przepisy wyraźnie określają, że gin jest napojem alkoholowym, powstałym z aromatyzowania etanolu jagodami jałowca.
W związku z tym nazwa „gin” jest zarezerwowana wyłącznie dla napojów zawierających alkohol etylowy. Wprowadzenie do obrotu produktu bezalkoholowego pod nazwą „gin” wprowadzałoby konsumentów w błąd co do rzeczywistego składu i charakteru produktu.
Co następne?
Sprawę wniosła niemiecka organizacja Verband Sozialer Wettbewerb, która walczy z nieuczciwą konkurencją, argumentując, że stosowanie nazwy „bezalkoholowy gin” do napoju bezalkoholowego narusza przepisy unijne i niesprawiedliwie konkuruje z producentami tradycyjnego ginu.
Trybunał zgodził się z tym, stwierdzając, że zakaz używania nazwy „gin” dla napojów bezalkoholowych jest proporcjonalnym środkiem ochrony zarówno konsumentów, jak i producentów.
Orzeczenie nie zakazuje wprowadzania do obrotu samych napojów bezalkoholowych o smaku ginu. Producenci mogą je oferować, ale pod inną nazwą, która nie zawiera słowa „gin”. Orzeczenie trybunału może doprowadzić do zaostrzenia przepisów w przypadku innych produktów alternatywnych.