Santander Bank Polska ukarany. Zgubił dane klientów na osiedlu
Santander Bank Polska i Toyota Bank Polska ukarane przez prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych. W sumie mają do zapłacenia ponad półtora miliona złotych. Powodem jest wyciek danych klientów.

Prezes UODO, Mirosław Wróblewski, o naruszeniu ochrony danych osobowych w przypadku Santander Bank Polska S.A. dowiedział się… z mediów. Doszło do niego po kradzieży przesyłki kurierskiej.
Porzucona paczka wylądowała wtedy porzucona na jednym z osiedli. W środku znajdowała się takie dane jak imiona oraz nazwiska, daty urodzenia, numery rachunków bankowych, dane adresowe i kontaktowe, numery PESEL, nazwy użytkowników i hasła do banku, a nawet dane o zarobkach czy seria i numery dowodu osobistego.



Co Santander zrobił źle?
Problemem nie było jednak samo zdarzenie, ponieważ nie wynikało ono z winy banku. UODO obwinia jednak Santandera o to, że nie poinformował o wycieku danych. Jak bank tłumaczył się z takiej decyzji?
Przesyłka została odnaleziona przez jedną zidentyfikowaną osobę w krótkim czasie od utraty paczki przez kuriera. Zweryfikowano również, że nie brakuje żadnych dokumentów, a osoba, która znalazła dokumenty, zaniosła je bezpośrednio na posterunek policji i oświadczyła, że nie kopiowała znalezionych dokumentów – czytamy w komunikacie Prezesa.
Zdaniem urzędu jednak w przypadku wystąpienia naruszenia ochrony danych oceny ryzyka naruszenia praw lub wolności osoby fizycznej powinno się dokonać przez pryzmat osoby zagrożonej, a nie interesów administratora. Stąd właśnie decyzja Prezesa UODO o karze pieniężnej w wysokości 1 mln 440 tys. zł.
Toyota Bank też z karą
Tego samego dnia Urząd ukarał także Toyota Bank Polska S.A. W tym przypadku kara była dużo mniej dotkliwsza i wyniosła 78 tys. zł. Powodem, podobnie jak wyżej, było niezgłoszenie naruszenia ochrony danych osobowych bez zbędnej zwłoki, czyli nie później niż w terminie 72 godzin po stwierdzeniu naruszenia.
W tym przypadku mowa o przekazaniu danych nieuprawnionej osobie trzeciej. Choć bank tłumaczył się, że zgłosił sprawę samej osobie poszkodowanej, to jednak ze względu na opieszałość – zgłoszenie wpłynęło półtora roku po wystąpieniu – przy działaniach wymaganych prawem wobec UODO, zdecydowano się na nałożenie kary. Nie bez znaczenia był także fakt, że wcześniej do Urzędu zgłosiła się też ze skargą sama osoba poszkodowana.