Japonia rozwija "państwowego Tindera" dzięki sztucznej inteligencji
Japonia chwyta się wszystkich możliwych sposobów, by rozwiązać problem niskiej dzietności. Teraz do boju ruszy także sztuczna inteligencja.

Japonia jest świadoma swojego dużego problemu z niską dzietnością. W połowie dwudziestego wieku populacja rosła w imponującym tempie, teraz współczynnik dzietności wynosi zaledwie 1,4 (w Polsce jest niewiele lepiej - 1,5). Jednocześnie liczba zawieranych małżeństw spadła z 800 tysięcy w 2000 do 600 tysięcy w zeszłym roku. W zeszłym roku urodziło się tam 864 tysiące dzieci, co jest spadkiem o 5,9% w porównaniu do poprzedniego roku. Prawie połowa małżeństw w ogóle nie chodzi ze sobą do łóżka, a w 2065 kraj ma liczyć 88 milionów mieszkańców. Dla porównania w 2015 było to 127 milionów osób. Japoński rząd ma się czym niepokoić.
W ostatnich latach zwiększono np. budżet na świadczenia prorodzinne, czy wprowadzono nowe święta państwowe - w ten sposób pracujący po kilkanaście godzin pracownicy są zmuszani do wolnego dnia. To jednak nie pomaga. Sprawę w swoje ręce wzięło 25 z 47 japońskich prefektur. Założyły one coś w stylu państwowego Tindera. Urzędy na podstawie wieku, wykształcenia i zarobków starają się łączyć ludzi w pary. Oczywiście nie robią tego przymusowo, jednak chętnych nie brakuje. Samorządy organizują też czasem imprezy przeznaczone dla samotnych młodych osób. Teraz pomoże im rząd japoński. Przeznaczy on 2 miliardy jenów (około 70 milionów złotych) na rozwój sztucznej inteligencji, która szybko i skutecznie będzie dobierała samotnych Japończyków w szczęśliwe pary. System ma brać pod uwagę więcej cech niż do tej pory urzędnicy.