Google chowa strony? Unia bierze giganta na dywanik

Komisja Europejska ma dość praktyk Google'a. Gigant z Mountain View znów jest pod lupą Brukseli. Tym razem poszło o sposób, w jaki amerykańska firma traktuje wydawców w wynikach wyszukiwania.

Marian Szutiak (msnet)
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Google chowa strony? Unia bierze giganta na dywanik

Unia Europejska vs Google

Komisja Europejska oficjalnie wszczęła nowe postępowanie. Chce sprawdzić, czy Google gra fair. Chodzi o dostęp wydawców do Wyszukiwarki Google. To obowiązek wynikający z nowego prawa, czyli Aktu o Rynkach Cyfrowych (DMA).

Dalsza część tekstu pod wideo

Bruksela zauważyła coś niepokojącego. Wygląda na to, że Google obniża pozycję (demotuje) strony mediów i wydawców. Dzieje się tak, gdy te serwisy publikują treści od partnerów komercyjnych. Google nazywa to polityką "nadużywania reputacji witryny". Twierdzi, że walczy w ten sposób z manipulowaniem rankingiem.

Zarabiasz? To spadasz w rankingu

Problem w tym, że Komisja widzi to inaczej. Śledztwo skupia się właśnie na tej polityce. Wygląda na to, że uderza ona w legalny i powszechny sposób zarabiania przez wydawców. Publikowanie treści sponsorowanych to dla wielu serwisów chleb powszedni.

Urzędnicy zbadają więc, czy Google nie ogranicza wydawcom wolności. Chodzi o prowadzenie legalnego biznesu, innowacje i współpracę z innymi firmami. Czy Google, jako "strażnik dostępu" (gatekeeper), nie nadużywa swojej władzy.

Miliardy kar na horyzoncie

Na razie to tylko początek śledztwa. Komisja zaznacza, że nie przesądza o winie. Ma teraz 12 miesięcy na zbadanie sprawy. Jeśli jednak znajdzie dowody na łamanie prawa, kary mogą być gigantyczne.

Mówimy o grzywnie w wysokości do 10% globalnych rocznych obrotów firmy. W przypadku recydywy, czyli ponownego naruszenia, może to być nawet 20%. Przy systematycznym łamaniu prawa DMA, Komisja może nawet nakazać firmie Google sprzedaż części biznesu. To już nie są żarty.