Wiceminister sprawiedliwości miał w Internecie własną farmę trolli

Internet to w dzisiejszych czasach bardzo potężne narzędzie polityczne. Wpływ na opinię publiczną daje ogromną przewagę. Śledztwo portalu Onet.pl pokazało, że wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak wykorzystywał internetowych trolli do skompromitowania szefa stowarzyszenia sędziowskiego "Iustitia".

Arkadiusz Dziermański (orson_dzi)
30
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Wiceminister sprawiedliwości miał w Internecie własną farmę trolli

Znana hejterka, oczywiście anonimowa

Kobieta o pseudonimie Emilia zasłynęła w 2018 roku z otwartego krytykowania sędziów, umieszczając wulgarne wpisy na ich temat na Twitterze. Prywatnie jest związana z jednym z pracowników Krajowej Rady Sądownictwa, byłym pracownikiem Ministerstwa Sprawiedliwości. Emilia miała udostępnić swoje konto na Twitterze, aby inne osoby mogły kopiować jej wpisy, również usunięte przez administrację portalu i rozpowszechniać je w sieci.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zorganizowana akcja z wiceministrem sprawiedliwości

Emilia zgłosiła się do wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka z chęcią rozpowszechnienia czterostronicowego anonimu zawierającego fałszywe informacje na temat prof. Krystiana Markiewicza, otwartego krytyka rządów PiS, szefa "Iustitii". Portal Onet dotarł do kobiety oraz jej rozmów z wiceministrem prowadzonych za pośrednictwem internetowych komunikatorów - Messengera oraz WhatsAppa.

Z prowadzonych rozmów wynika, że Łukasz Piebiak widział już wcześniej treść anonimu oraz pomagał Emilii w jego rozpowszechnieniu. Pomagał w znalezieniu odważnych dziennikarzy, którzy mogą zająć się sprawą oraz m.in. pomogą zarejestrować kartę SIM, tak aby można było z niej wysyłać szkalujące SMS-y.

Emilia wysłała ok 2,5 tys. maili zawierających szkalujący anonim, w tym również do samego zainteresowanego. Następnie, już w formie listu, wysłała go na jego adres domowy, który otrzymała od wiceministra Piebiaka. Anonim zawierał bardzo poważne oskarżenia, w tym dotyczące m.in. zmuszania do aborcji bliżej nieokreślonej kobiety. Zdaniem Jakuba Iwańca, współpracownika wiceministra zaangażowanego w sprawię, była to przesada. To doprowadziło do konfliktu z Emilią, która chciała wycofać się ze współpracy. Kryzys szybko został zażegnany i duet szybko powrócił do ataków na innych sędziów, m.in. Piotra Gąciarka. Do tego ataku ochoczo przyłączyła się Telewizja Polska.

Hejterka bała się konsekwencji, teraz wyraża skruchę

W korespondencji z wiceministrem Piebiakiem Emilia napisała - Mam nadzieję, że mnie nie wsadzą. Otrzymała jednak zapewnienie, że:

Za czynienie dobra nie wsadzamy.

W innej korespondencji wiceminister dodał, że (...) trzeba wypocząć by dalej walczyć o dobrą zmianę.

W rozmowie z Onetem Emilia przyznała, że bardzo wstydzi się tego co zrobiła, a jej działania mogły zaszkodzić co najmniej 20 sędziom.

Wiceminister Piebiek przyznał, że zna Emilię, ale tylko z Twittera. Kwestii prowadzonej korespondencji nie chce komentować. Obecnie sprawa trafiła już do premiera. Wśród internetowych komentarzy na ten temat nie brakuje głosów nawołujących do dymisji zarówno wiceministra, jak i ministra sprawiedliwości.

Internet to potężne narzędzie polityczne

Polscy politycy bardzo szybko nauczyli się, że manipulowanie opiniami w Internecie to bardzo potężne narzędzie. Działanie tego typu mechanizmów bardzo mocno pokazały ostatnie wybory prezydenckie w  Stanach Zjednoczonych, a obecnie choćby Rosja w sprawie szerzenia dezinformacji w sprawie szkodliwości sieci 5G, którą sama prężnie rozwija. Warto tutaj wspomnieć o raporcie NASK, który pokazał, że Internauci mają duży problem z rozróżnieniem opinii od faktu.

Pozostaje tylko czekać (to już całkowicie w formie żartu), aż akcja Zabierz babci dowód nagłaśniana kilka lat temu przed wyborami, powróci w nowej formie - Odłącz rodzicom kabel od Internetu.