iMessage jest udokumentowaną strategią wywierania presji – twierdzi starszy wiceprezes Google, Hiroshi Lockheimer, nie zostawiając suchej nitki na hermetycznym ekosystemie Apple.
Nie ukrywajmy, na Zachodzie komunikator iMessage jest jednym z głównych argumentów przemawiających za kupnem iPhone'a, wszak jego stale rosnąca popularność idzie w parze z niedostępnością na żadnej innej platformie. Nic więc dziwnego, że konkurencyjny Google widzi w tym problem, choć zdaniem starszego wiceprezesa Hiroshiego Lockheimera chodzi nie tyle o samą ekskluzywność narzędzia co o wątek socjotechniczny.
Lockheimer uważa, że forsowanie iMessage, przy jednoczesnym bagatelizowaniu standardu RCS, to dobrze udokumentowana strategia, która ma na celu wymuszenie przejścia z Androida na iOS. Jak uświadamia, przytaczając artykuł Wall Street Journal, Apple na każdym kroku chce manifestować swoją wyjątkowość.
Plan najwyraźniej działa, bo według danych analitycznych przedstawionych przez WSJ w Stanach Zjednoczonych z iPhone'a korzysta aż 87 proc. nastolatków. Inna kwestia to skąd biorą się takie liczby. Jednym z największych zarzutów, jakie padają w cytowanej publikacji, jest kolorystyczna separacja wiadomości. Dla nieświadomych: SMS-y są wyświetlane na smartfonach Apple na tle zielonym, a wiadomości iMessage – niebieskim.
Choć pozornie brzmi to niczym błahostka, prezentowane opinie podkreślają wagę przynależności do ekosystemu. Niektóre są dla posiadaczy innych urządzeń niż iPhone wręcz wykluczające.
Apple’s iMessage lock-in is a documented strategy. Using peer pressure and bullying as a way to sell products is disingenuous for a company that has humanity and equity as a core part of its marketing. The standards exist today to fix this. https://t.co/MiQqMUOrgn
— Hiroshi Lockheimer (@lockheimer) January 8, 2022
– Pomyślałam: «o mój boże, jego teksty są zielone», a siostra nazwała je dosłownie obrzydliwymi – miała odpowiedzieć pewna nastolatka, zapytana o możliwość pójścia na randkę z użytkownikiem Androida. Nie wszyscy wprawdzie okazują się aż tak radykalni, ale zgodnie potwierdzają trend.
Inna z cytowanych uczennic, Grace Fang z Wellesley College w Massachusetts, przyznaje, że "ludzie raczej nie lubią zielonych dymków i potrafią reagować na nie negatywnie". Dziewczyna nie potrafi jednakowoż określić, czy winę za taki stan rzeczy ponoszą marketingowcy z Cupertino, czy może jest to kwesta mody wykreowanej bezpośrednio przez jej rówieśników.
W 2013 roku opcję przeniesienia iMessage na Androida forsował ponoć Eddy Cue, szef departamentu usług Apple, co swego czasu w rozmowie z The Verge wyjawili jego współpracownicy. Ale pomysł upadł pod naporem marketingowców, z Philem Schillerem na czele. Ten ostatni tłumaczył potem, skądinąd w charakterystyczny dla siebie sposób, że więcej byłoby szkód i trudności z cyberbezpieczeństwem niż pożytku.
Rzecz jasna, faktycznej motywacji spółki można się domyślić. Na razie efekt jest taki, że szeroko pojmowana branża może drzeć szaty, a Apple dalej inkasuje swoje miliardy.
Źródło zdjęć: Shutterstock (Farknot Architect)
Źródło tekstu: Twitter, WSJ, The Verge