Pogrobowy skandal. Zmarli się nie poskarżą, więc firma skorzystała
Coraz bardziej popularne stają się różne technologie rozpoznawania rysów twarzy. Jak pokazują wydarzenia z ostatnich lat, jest to krótka droga do poważnych naruszeń wizerunku i prywatności ludzi. Tym razem jeden z algorytmów został nakarmiony zdjęciami zmarłych.

Technologia rozpoznawania rysów twarzy może być wygodnym i skutecznym zabezpieczeniem, niezależnie czy chodzi o prywatnego smartfona, czy służbowego laptopa z poufnymi danymi. Jednak źle wykorzystana, może prowadzić do nadużyć. W ostatnich latach głośna była sprawa Clearview AI, algorytmu rozpoznawania twarzy, którego baza danych składała się w dużej części ze zdjęć z portali społecznościowych. Problem polegał na tym, że fotografie pozyskiwane były niezgodnie z prawem i bez zgody autorów i modeli znajdujących się na zdjęciach.
Teraz jesteśmy świadkami kolejnego wątpliwego etycznie incydentu z innym oprogramowaniem rozpoznawania twarzy w roli głównej. Chodzi o PimEyes, który miał zostać "nakarmiony" zdjęciami zmarłych osób, by na tej podstawie móc lepiej identyfikować ich żywych krewnych.



Zmarli nie mogą zaskarżyć ani cofnąć pozwolenia na wykorzystanie wizerunku
Cher Scarlett będąca z zawodu inżynierem oprogramowania, znana jest przede wszystkim z rozpoczęcia akcji #Appletoo, w której głośno mówiono o problemach z seksizmem, rasizmem i nierównym traktowaniu pracowników w firmie sygnowanej logiem nadgryzionego jabłka. Tym razem dokonała dość szokującego odkrycia.
Ancestry jest stroną internetową do poszukiwania swojego dziedzictwa, rodziny i zaginionych krewnych. Po uiszczeniu opłaty dostajemy zestaw do pobrania DNA. Po uzyskaniu wyników możemy dowiedzieć się ciekawych rzeczy o przodkach. Klienci mogą tam dodawać zdjęcia swoje, rodziców, dziadków lub rodzeństwa lub np. fotografie z dokumentów. Dzięki temu łatwiej znaleźć swoich przodków.
Wcześniej wspomniana Cher Scarlett korzysta z tej strony regularnie i w pewnym momencie zauważyła, że silnik rozpoznawania twarzy PimEyes posiadał w bazie danych jej fotografię z okresu, gdy miała 19 lat. Próbując usunąć zdjęcie z platformy zauważyła, że znajduje się tam wiele fotografii, które wyglądają jak zdjęcia dzieci właśnie ze strony Ancestry. Dla pewności postanowiła wyszukać czarno-białą wersję swojego zdjęcia z dzieciństwa. Ku jej zaskoczeniu, silnik pokazał zdjęcie jej matki jako niemowlaka w rękach dziadków. Jak kobieta podejrzewa, fotografia została wzięta ze starego albumu, który jej matka udostępniła właśnie na Ancestry. Znalazło się tam też zdjęcie jej zmarłej siostry.
Redakcja Wired skontaktowała się z Katherine Wylie, rzeczniczką portalu Ancestry, która stwierdziła, że prawa autorskie zdjęć na ich portalu pozostają w pełni pod kontrolą użytkowników, a regulamin zabrania rozpowszechniania ich lub wykorzystywania przez podmioty trzecie. Z kolei Giorgi Gobronidze, dyrektor PimEyes powiedział, że silnik indeksuje tylko strony internetowe, które oficjalnie im na to pozwalają. Zapowiedział również, że domena Ancestry zostanie dla ich algorytmów zablokowana, a związane z nią indeksy będą usunięte.