Około 30 mld zł będzie kosztował powszechny dostęp do internetu do 2020 roku. Połowa z tej kwoty ma pochodzić z programu Inwestycje Polskie, reszta z inwestycji prywatnych i funduszy unijnych.
Zdaniem Michała Boniego, do zwiększenia zasięgu szybkiego internetu przyczyni się również sprzedaż częstotliwości z pasma 1800 i 800 MHz. W tej chwili sieć LTE pokrywa około połowy kraju, a Polska i tak jest na czwartym miejscu w Europie pod względem zasięgu.
Sprzedaż częstotliwości radiowych 1800 MHz, teraz 800 MHz, moim zdaniem radykalnie przyspieszy rozwój internetu mobilnego, opartego o sygnał radiowy i częstotliwości radiowe - mówi Agencji Informacyjnej Newseria Michał Boni, minister administracji i cyfryzacji.
Przetarg na pasmo częstotliwości 1800 MHz umożliwiających oferowanie szybkiego dostępu do Internetu w mobilnej technologii LTE został rozstrzygnięty w lutym. Jeszcze w tym roku Urząd Komunikacji Elektronicznej chce przeprowadzić aukcję na rezerwację częstotliwości z pasma 800 MHz, które powinny być dla operatorów jeszcze atrakcyjniejsze.
Minister zapewnia, że środki na inwestycje się znajdą. Zgodnie z Europejską Agendą Cyfrową, za siedem lat wszystkie gospodarstwa powinny mieć dostęp do internetu o prędkości co najmniej 30 Mbps.
To powinno być około 4 mld zł z pieniędzy unijnych w następnym okresie, ok. 6-8 mld zł z rynku i 15 mld zł z Inwestycji Polskich. Razem prawie 30 mld zł - to najlepsza droga do tego, żeby szybki internet był wszędzie dostępny - mówi szef resortu administracji i cyfryzacji.
Równolegle z inwestycjami w mobilny internet trwa także rozbudowa sieci szerokopasmowej. Do 2015 r. województwa mają czas na zakończenie trwających projektów rozszerzenia szerokopasmowego dostępu do internetu. Jak uważa minister administracji i cyfryzacji, czasu nie jest dużo, ale prace zdecydowanie przyspieszyły.
Ostatnio rozmawiałem z wojewodami, by decyzje lokalizacyjne, które będą ważnym elementem całego procesu decyzyjnego, były podejmowane jak najszybciej. Mamy kalendarz, w których województwach kiedy one będą potrzebne. Więc mam nadzieję, że się wszyscy sprężą i że zdążymy - mówi Michał Boni.
Województwom nic jednak nie grozi w przypadku ewentualnych opóźnień. Jak podkreśla Boni, każde z nich realizuje projekt we własnym tempie. Minister nie bierze odpowiedzialności za to, że część regionów rozpoczęła prace z opóźnieniami. Zapewnia jednak, że straty są odrabiane, a projekty - pod kontrolą.
Źródło tekstu: Newseria