Pukają Polakom do drzwi i mają sensacyjną wiadomość. Policja ostrzega
Numery seryjne banknotów najistotniejsze są dla kolekcjonerów, ale, jak się okazuje, z ich obecności potrafią też skorzystać naciągacze.

Mogłoby się wydawać, że w erze internetu widok naciągacza pod drzwiami to już pewien archaizm, a jednak dwie mieszkanki Łodzi w celu dokonywania właśnie takich oszustw zorganizowały całą szajkę – podaje policja. Kobietom pomagał pewien Szczecinianin, pełniący rolę współorganizatora ich działań, kierowca pochodzący z Gruzji, a także wyjątkowo sprawne wykorzystanie sztuczek socjotechnicznych.
Podając się za pracownicę ZUS oraz lekarkę, obie panie odwiedzały osoby starsze, by informować o rzekomej podwyżce kwoty świadczeń. Warunek był jeden: aby uzyskać należne ponoć pieniądze, trzeba było przejść badanie i wypełnić wskazany formularz. Dokument, pozornie szablonowy, zawierał jednak jeden nietypowy punkt.



Podaj numer seryjny przykładowych banknotów o nominale 100 oraz 200 zł
Nie wiadomo, w jaki sposób złodziejki były w stanie zracjonalizować tego rodzaju żądanie, ale kiedy tylko ofiara szła po banknoty, jasnym stawało się, gdzie trzyma oszczędności. Fałszywa lekarka niezwłocznie rozpoczynała badanie, podczas gdy równolegle jej koleżanka opróżniała kasetkę z pieniędzmi. W przypadku przedstawionej historii, która wydarzyła się na krakowskim Podgórzu, łupem naciągaczek padło 7800 zł.
Po uzyskaniu gotówki, napastniczki opuszczały mieszkanie i szybko odjeżdżały, w czym pomagał wspomniany już wcześniej Gruzin, działający w grupie jako kierowca. Traf chciał, że małopolscy funkcjonariusze już wcześniej informowani byli o co najmniej sześciu podobnych zajściach i poczynania szajki uważnie śledzili.
Na Podgórzu drogę złodziejom zajechał nieoznakowany radiowóz. Wszyscy trafili na komisariat. Przy kobietach znaleziono skradzione pieniądze, natomiast w toku śledztwa wyszło jeszcze na jaw, że ekipa działa nie w trzy, lecz cztery osoby. Drugi mężczyzna w składzie wprawdzie nie uczestniczył w kradzieżach bezpośrednio, ale organizował m.in. noclegi. Wpadł w hotelu w Wieliczce.
Cała czwórka usłyszała stosowne zarzuty. Prokurator z Prokuratury Rejonowej Kraków-Podgórze w Krakowie wnioskował do sądu o areszt tymczasowy podejrzanych. Gruzin i łodzianki zostali aresztowani na okres trzech miesięcy, a wobec mężczyzny podejrzanego o pomocnictwo prokurator zastosował środek zapobiegawczy w postaci dozoru policji i poręczenia majątkowego. Wszystkim grozi nawet 8 lat odsiadki.