Wi-Fi w pociągu to pułapka. Polska na bocznym torze

Każdy, kto próbował pracować w polskim pociągu, zna ten ból. Nowy raport bezlitośnie pokazuje, dlaczego tak jest. Nasz kraj to technologiczny skansen na torach.

Marian Szutiak (msnet)
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Wi-Fi w pociągu to pułapka. Polska na bocznym torze

Międzynarodowy raport firmy Ookla, którą znacie z popularnego Speedtestu, rzuca nowe światło na jakość Internetu w pociągach. Wnioski dla Polski są, delikatnie mówiąc, druzgocące. Prawda jest brutalna: Wi-Fi w naszych pociągach działa w oparciu o standard technologiczny z 2009 roku.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zgadza się, to nie pomyłka. Badanie za drugi kwartał 2025 roku wykazało, że połączenia w polskich składach opierają się niemal wyłącznie na standardzie Wi-Fi 4 oraz działają na zapchanym i podatnym na zakłócenia paśmie 2,4 GHz. To technologia, która pamięta premierę pierwszych smartfonów z Androidem. W praktyce oznacza to jedno: Internet jest wolny, niestabilny i łatwo się zapycha, gdy tylko kilka osób spróbuje obejrzeć film.

A w Europie? Inny świat

Żeby zrozumieć, jak bardzo jesteśmy w tyle, wystarczy spojrzeć na liderów rankingu. W Szwecji średnia prędkość pobierania w pociągu to oszałamiające 64,58 Mb/s. To prędkość, która pozwala na swobodne oglądanie Netfliksa w 4K kilku osobom w wagonie. Dobrze radzą sobie też Szwajcaria (prawie 30 Mb/s) czy Czechy (ponad 23 Mb/s).

Na drugim biegunie są maruderzy, tacy jak Wielka Brytania czy Holandia, z prędkościami na poziomie 1 Mb/s. A w jak szybko jest w Polsce? Według raportu zawrotne 4,72 Mb/s. Używanie tej samej przestarzałej technologii co Brytyjczycy stawia nas w tej samej, bardzo wolnej lidze. Różnica między liderami a krajami z ogona Europy jest nawet 150-krotna.

Wi-Fi w pociągu to pułapka. Polska na bocznym torze
Wi-Fi w pociągu to pułapka. Polska na bocznym torze

Co ciekawe, w polskich pociągach znacznie lepiej jest z uploadem. Do lidera w tym zakresie, czyli Szwecji, wciąż jest jednak bardzo daleko (7,27 Mb/s vs 54,95 Mb/s).

Wi-Fi w pociągu to pułapka. Polska na bocznym torze

Problem jest głębszy, niż mogłoby się wydawać. Można mieć najnowszy router w wagonie, ale nic to nie da, jeśli sam pociąg nie ma dobrego połączenia z siecią na zewnątrz. Nowoczesne składy to metalowe puszki, które skutecznie tłumią sygnał komórkowy. Do tego dochodzą energooszczędne szyby z metaliczną powłoką, które blokują fale radiowe lepiej niż betonowa ściana. Bez specjalnych anten na dachu i dobrego zasięgu wzdłuż torów, pasażerowie są skazani na cyfrowe wykluczenie.

Ratunek z kosmosu? PKP testuje Starlinki

Czy jest nadzieja na zmianę? Okazuje się, że tak. Raport informuje, że PKP Intercity, obok kilku innych europejskich przewoźników, rozpoczęło testy terminali Starlink. To niskoorbitalne satelity od Elona Muska, które mogą dostarczyć szybki Internet tam, gdzie zasięg sieci komórkowej jest słaby lub nie ma go wcale.

To mogłoby rozwiązać największy problem – słabe połączenie pociągu ze światem. Starlink na dachu mógłby zapewnić stabilne i szybkie łącze, które następnie byłoby udostępniane pasażerom przez Wi-Fi w wagonach. Na razie to jednak tylko testy. Na szerokie wdrożenie i Internet rodem ze Szwecji w naszych Pendolino przyjdzie nam jeszcze poczekać. Do tego czasu walka o każdą kreskę zasięgu będzie naszą podróżniczą codziennością.