iPhone na celowniku rosyjskich władz. Apple pod ścianą
Apple dostał czas tylko do 30 września 2021 r. Jeśli się nie ugnie, Rosja deklaruje wyciągać konsekwencje.

Zwalczanie metod płatności innych niż App Store to temat, który powraca niczym bumerang. Nie tylko przy okazji głośnej batalii sądowej z Epic Games, ale chociażby także pozwu zbiorowego, jaki w 2019 r. zdecydowali się złożyć przeciwko firmie z Cupertino mniejsi deweloperzy. Teraz do tego kotła wchodzą władze Rosji, a konkretniej tamtejsza Federalna Służba Antymonopolowa (FAS).
Jak ogłoszono, wymuszanie za zakupy w aplikacjach mobilnych prowizji sięgającej nawet 30 proc., przy jednoczesnym wycinaniu potencjalnych alternatyw, negatywnie wpływa na zjawisko konkurencji i prowadzi do wzrostu cen. W związku z tym FAS żąda natychmiastowej zmiany polityki, przez co należy rozumieć dopuszczenie do toru transakcyjnego innych pośredników.



Co szczególne, na wdrożenie nowych zasad spółka dostaje raptem miesiąc. Precyzując, ostateczny termin upływa 30 września. Nie zostało co prawda dokładnie powiedziane, jaka kara spotka Apple'a w przypadku niesubordynacji, ale FAS przypomina też o możliwości nałożenia grzywny, a nawet całkowitego zablokowania sprzedaży urządzeń. Gdyby jednak w Cupertino zechcieli powalczyć.
Jak w szklanej kuli
Intrygującym zrządzeniem losu, już w sierpniowej aktualizacji polityki App Store, jeszcze przed interwencją FAS-u, Apple nieco nakładany na twórców kaganiec poluźnił. Tym samym informacje o alternatywnych metodach subskrypcji zostały w końcu dopuszczone. Nie wprost w aplikacji, tylko co najwyżej w newsletterach i materiałach promocyjnych, ale jednak.
Ponadto, uruchomiony ma zostać specjalny fundusz, który wesprze deweloperów generujących w App Store mniej niż 1 mln przychodu na rok. Ponoć programiści mogą liczyć na granty sięgające nawet 250 tys. dol. Niestety, na razie dotyczy to wyłącznie podmiotów zarejestrowanych na terenie Stanów Zjednoczonych. Reszta, z Rosjanami na czele, pozostaje na lodzie. Nic dziwnego, że nie milknie.