Paczkomaty wyklęte. Polacy chcą mieć je blisko, ale nie zbyt blisko
Nie maleją kontrowersje wokół automatów paczkowych, co najbardziej uderza w InPost i jego Paczkomaty. Polacy prostują, część maszyn znika.

Automaty paczkowe, w tył głównie Paczkomaty InPost, stały się w ostatnich tygodniach gorącym tematem. Wszystko za sprawą petycji skierowanej do Sejmu, której autorka, mieszkanka Częstochowy, skarżyła się na „uciążliwe trzaskanie drzwiczkami” oraz to, że maszyna „jaskrawo świeci w nocy”. Petycją ma się zająć Ministerstwo Rozwoju i Technologii. Jak jednak podaje Onet, podobnych zgłoszeń i zażaleń jest więcej, a paczkomaty dzielą Polaków i można wręcz mówić o „wojnie paczkomatowej”. Skutkiem jest demontaż niektórych maszyn.
Polacy się skarżą, znikają automaty paczkowe
Swoje automaty paczkowe ma nie tylko InPost, ale także parę innych firm, jednak to na Paczkomatach, z których korzysta 18,5 mln klientów, skupia się największa uwaga opinii publicznej. Protesty i zażalenia sprawiały, że niektóre maszyny znikają.



We wrześniu głośny był przypadek ze Świętochłowic. Na Paczkomacie dokonano swoistego sabotażu – ktoś odłączył kabel zasilający urządzenie. „Paczkomat generuje nadmierny hałas 24 h/7 dni w tygodniu” – tłumaczył sprawca na kartce przyklejonej do urządzenia i powołując się na kodeks wykroczeń, ostrzegał InPost przed pociągnięciem do odpowiedzialności karnej. Jak się okazuje, ten atak okazał się skuteczny, bo Paczkomat zniknął, mimo tego, że znajdował się na parkingu dyskontu, a więc w miejscu odległym od domów.
Onet opisuje także przypadek mieszkanki Poznania, która walczyła z Paczkomatem postawionym w 2021 roku. Maszynę zainstalowano przy publicznym przedszkolu, w pobliżu domów mieszkalnych, bez konsultacji.
To ciągłe trzaski drzwiczek, zamykanych przez klientów InPostu, ale i kurierów, niezważających na nasz spokój. W dzień i w nocy. Do tego wulgarne odzywki kierowców rozładowujących swoje furgonetki podczas zwracania im uwagi, że blokują naszą uliczkę
= narzekała poznanianka.
Co więcej, automat niepokojąco buczał podczas wysokich temperatur za sprawą klimatyzacji chłodzącej urządzenie. Spotęgowało to strach mieszkańców, bo okazało się, że InPost postawił maszynę na przyłączu gazowym przedszkola, co ich zdaniem mogło doprowadzić do wybuchu.
Umiejscowienie Paczkomatu na przyłączu gazowym ostatecznie doprowadziło do tego, że maszynę zlikwidowano.
Kolejny Paczkomat zniknął w jednej z podkrakowskich wsi. Choć był to pierwszy i jedyny automat w miejscowości, został zdemontowany, bo wpłynął protest od właścicieli okolicznych domów. Tym razem chodziło o przypadki blokowania dojazdu do tych posesji przez kurierów wypakowujących paczki.
To nie InPost, to DHL
Jak podaje Onet, maszyna paczkowa z Częstochowy, którą po wpłynięciu petycji do Sejmu ma się zająć Ministerstwo Rozwoju i Technologii, nie należy wcale do InPostu, lecz do niemieckiej firmy DHL. Maszyna stanęła na gruncie jednego z sąsiadów, na granicy działek, zastępując część ogrodzenia przy samym chodniku dla pieszych.
Informacja o petycji złożonej w sprawie tej maszyny do Sejmu wywołała wzburzenie części mediów i polityków, którzy grzmieli, że „rząd walczy z polską firmą InPost”, na czym miałaby zyskać niemiecka konkurencja. Przypominano, że to InPost płaci największe podatki spośród firm kurierskich, gdy niemiecka konkurencja tego unika. W tym kontekście zainteresowanie rządu petycją odczytywane było jako atak na firmę Rafała Brzoski i działanie „für Deutschland”.