DAJ CYNK

Ponad 200 zł za wrzucenie pudła do piwnicy. Znalazłem sposób

Damian Jaroszewski (NeR1o)

Felietony


Jak zaoszczędzić na prądzie, aby nie przekroczyć rocznego limitu 2000 kWh? Ja zacząłem od rezygnacji z desktopa na rzecz laptopa. Czy to się opłaciło?

Dalsza część tekstu pod wideo
 

Chociaż polski rząd zamroził ceny prądu, to i tak każdy z nas szuka oszczędności. Dotyczy to przede wszystkim osób, które pracują z domu, a przez to narażone są na wyższe zużycie energii. W takim wypadku przekroczenie limitu 2000 kWh w ciągu roku wydaje się niemal pewne. Co można zrobić? Zapewne większość takich osób już pracuje na laptopach i bardzo dobrze. Jeśli niektórzy – jak do niedawna ja sam – wykorzystują do pracy swojego gamingowego PC-ta, to lepiej dajcie z tym sobie spokój. Już tłumaczę, dlaczego i podam przy tym konkretne wyliczenia.

Trwa kryzys energetyczny

Chociaż nie lubię tego słowa, to trzeba uczciwie przyznać, że żyjemy w czasach kryzysu. Ten ma różne oblicza, ale jedno z ważniejszych ma nazwę kryzysu energetycznego. Rosną ceny paliw. Rosną ceny gazu. Rosną ceny węgla. Ostatecznie rośnie cena samej energii elektrycznej. Czemu tak się dzieje? Powody kryzysu energetycznego są przede wszystkim trzy, a przynajmniej w skali makro i sięgają nawet kilku lat wstecz.

Przede wszystkim to wojna. W lutym 2022 roku Rosja zaatakowała Ukrainę. Cały świat nałożył sankcje na kraj rządzony przez Putina, na co ten odpowiedział szantażem energetycznym. Niestety, Rosja była dostawcą między innymi gazu, ropy, ale też węgla, który teraz nie może trafić do Europy, więc państwa Starego Kontynentu musiały szukać alternatywnych dostawców i rozwiązań. Wszystkiego brakuje, co przełożyło się na ogromne wzrosty cen.

Kryzys energetyczny - jak zaoszczędzić na prądzie

Drugi powód to pandemia koronawirusa. Chociaż wydawałoby się, że jest już za nami i z COVID-19 nauczyliśmy się żyć, to przez ostatnie lata pandemia zaburzyła łańcuchy dostaw i ceny nośników energii. Skutki tego odczuwamy do dzisiaj, co w połączeniu z wybuchem wojny dało mieszankę… wybuchową. 

Wreszcie nie bez znaczenia jest też kryzys klimatyczny. Może aktualnie tego nie odczuwamy, w końcu jest marzec i najcieplejsze dni wciąż są przed nami, ale fale upałów też są dużym problemem. Z jednej strony ograniczają produkcję energii elektrycznej, np. we Francji, która nie była w stanie skutecznie chłodzić reaktorów jądrowych i konieczne było zmniejszenie produkcji energii. Z drugiej strony w upały wszyscy korzystamy z możliwych sposobów na ochłodzenie, w tym klimatyzacji czy nawet zwykłych wentylatorów. To przekłada się na dużo większe zużycie energii, a tym samym pogłębia kryzys.

Pracuję z domu i płacę kokosy za prąd

Co prawda polski rząd zdecydował się na zamrożenie cen prądu w 2023 roku, ale tylko do poziomu 2000 kWh w skali roku i tylko dla klientów indywidualnych. Od początku wiedziałem, że sam nie będę w stanie zmieścić się w tym limicie. Musicie wiedzieć, że w Telepolis.pl pracujemy zdalnie. Każdy z nas pisze z własnego, domowego biura. Ma to oczywiście swoje zalety, ale też wady, w tym przede wszystkim wyższe zużycie prądu. Codzienne korzystanie z komputera po 8 godzin dziennie swoje kosztuje. Dodatkowo przez ostatnie 2 lata pisałem na komputerze stacjonarnym, do którego miałem podłączone przynajmniej 2, a czasami nawet 3 monitory (nie wyobrażam sobie pracy na jednym ekranie). Pewnie domyślacie się, jak duże rachunki za prąd płaciłem.

A nawet jeśli się nie domyślacie, to już Wam mówię. W 2022 roku moje rachunki oscylowały w granicach 370-470 zł za 2 miesiące zużycia prądu, więc około 190-230 zł za miesiąc. Chyba nie muszę tłumaczyć, że to dużo. Większość z moich znajomych, jak wynika z rozmów z nimi, nie przekracza 100 zł miesięcznie. No ale ustaliliśmy już, że praca z domu swoje kosztuje. Poza tym nie tylko to wpływa na tak wysokie zużycie prądu.


Mieszkam w nowych blokach, do których w ogóle nie jest pociągnięty gaz. Dlatego też wszystko działa u mnie na prąd, w tym płyta indukcyjna, która żre duże ilości energii. Nie zapominajcie też, że na Telepolis.pl testujemy mnóstwo sprzętów. Do mnie trafiają na przykład karty graficzne czy gamingowe laptopy, których używam na co dzień. Często wiąże się to z obciążaniem ich do granic możliwości, a wtedy wiadomo, że zużywają najwięcej prądu. Poza tym jestem też graczem, więc po tych 8 godzinach pisania dla Telepolis.pl potrafię siedzieć przy komputerze lub PlayStation 5. Kolejne koszty. No i też nie mieszkam sam. Moja żona, gdy jest w domu, też korzysta, np. z telewizora, oglądając ulubione seriale.

To wszystko przekłada się na tak wysokie rachunki za prąd. Dotychczas byłem w stanie to zaakceptować. W tym roku to się zmieniło. O ile do 2000 kWh powinien płacić mniej więcej tyle samo, o tyle po przekroczeniu tego progu cena będzie dużo wyższa. Przy aktualnym zużyciu limit pokonałbym gdzieś w okolicach czerwca lub lipca. Nie była to wesoła perspektywa, więc zacząłem szukać oszczędności.

W pierwszej kolejności postanowiłem zrezygnować z pracy na komputerze stacjonarnym. Nie jest to może szczególnie potężna jednostka, ale Ryzen 5 3600XT w zestawie z GeForcem RTX 3070 swoje ciągnie i to, nawet gdy nie gram. Zresztą zaraz dokładnie przedstawię Wam wyliczenia, jak dużo zaoszczędziłem, przesiadając się do pracy na laptopa, bo właśnie na taki krok się zdecydowałem.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock, Acer, własne