Na oszukiwaniu w grach można zarobić? Jeszcze jak

Rynek cheatów do gier wideo urósł do poziomu dojrzałego, globalnego biznesu SaaS — generuje nawet 70 mln dol. rocznie i nieustannie się rozwija — wylicza Business Insider.

Dominik Krawczyk (dkraw)
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Na oszukiwaniu w grach można zarobić? Jeszcze jak

Szara strefa, do której sięgamy coraz częściej

Za kulisami tej szarej strefy działa około 80 witryn, które miesięcznie przyciągają od 30 do nawet 174 tys. płacących klientów w Europie i Ameryce Północnej. Choć ceny subskrypcji cheatów wahają się od 10 do 240 dol. miesięcznie, to ich wysokość zależy głównie od trudności obejścia zabezpieczeń danej gry, nie zaś od popularności tytułu.

Dalsza część tekstu pod wideo

Szczególną popularność zdobywają tzw. AI-aimboty i boty analizujące obraz z ekranu. Nowoczesne cheaty coraz rzadziej modyfikują kod gry, a częściej wykorzystują narzędzia do rozpoznawania obrazu, by sterować ruchem „gracza”. To sprawia, że są trudniejsze do wykrycia przez tradycyjne zabezpieczenia i wymagają zaawansowanych systemów antycheat, często działających już na poziomie jądra systemu operacyjnego.

Dlaczego gracze oszukują?

Motywacje użytkowników są zróżnicowane: od amatorów, chcących szybciej awansować w rankingach, powracających do ulubionych gier po przerwie, po streamerów szukających spektakularnych efektów dla widzów.

Legalność rynku cheatów pozostaje niejednoznaczna – w wielu krajach tworzenie i sprzedawanie takich narzędzi to naruszenie praw autorskich, ale tylko niektóre jurysdykcje, jak Korea Południowa czy Chiny, przewidują za to surowe kary karne. Deweloperzy coraz częściej wygrywają procesy sądowe o odszkodowania czy nakazy sądowe.