PZU chce Ci oddać pieniądze? Takich rzeczy nie ma, to zwykłe oszustwo
Klasyczni cyberprzestępcy już dawno dali sobie spokój z łamaniem zabezpieczeń komputerowych i przerzucili się na socjotechniki.

No dobrze, oszustwa internetowe były wcześniej. Jednak nigeryjski książę był zbyt oczywistym oszustwem, by ktokolwiek, kto ma więcej szarych komórek, niż typowe blokowisko ma komórek lokatorskich, dałby się na to nabrać. Inaczej sprawa wygląda w przypadku podszywania się pod instytucje zaufania publicznego.
Oszustwo na zwrot z PZU
Jak podaje CSIRT KNF oszuści opracowali nową metodę. Ta opiera się na rozsyłaniu sfabrykowanych wiadomości dotyczących próby przetworzenia zwrotu pieniędzy. No cóż, każdy z nas chciałby odzyskać pieniądze, które nadpłacił, więc to usypia czujność. Bądźmy jednak szczerzy: czy kiedykolwiek Wam się zdarzyło, żeby ubezpieczyciel chciał wam oddać chociaż złotówkę, ponieważ uznał, że jednak wasza rata jest zbyt wysoka? Już na tym etapie powinna się Wam zapalić czerwona lampka.



Oczywiście osoby, które dadzą się na to nabrać, wchodzą w link i podają swoje dane osobowe, w tym te karty płatniczej. Następnie przestępcy dzięki temu czyszczą konta swoich ofiar.
A co jednak jeśli wydarzył się cud i faktycznie czeka nas zwrot? A to bardzo proste: należy skontaktować się z infolinią ubezpieczyciela. Oczywiście najlepiej pod numerem z polisy, lub ze strony internetowej, ale nigdy z tej podanej w linku podejrzanej wiadomości. Następnie odsłuchać największe dzieła muzyki klasycznej w upierdliwej aranżacji na dzwonki polifoniczne, pogadać z konsultantem, odsłuchać jeszcze kilka irytujących melodyjek podczas przełączenia do odpowiedniego działu i usłyszeć, że żadnego zwrotu nie ma i nie będzie. To jednak uchroni nasze konto przed wyczyszczeniem, więc warto. Ewentualnie możemy zignorować wiadomość o zwrocie.