Apple spełnia zachciankę chińskiego rządu. Kto na tym zyska?
Apple już kilka miesięcy temu zapowiedziało wprowadzenie obsługi standardu RCS na platformie iMessage. Jak się okazuje, decyzję tę wymusiły chińskie władze.

W ostatnich latach słynna złota klatka Apple otworzyła się jak nigdy dotąd. Gigant z Cupertino otworzył dostęp do swojego ekosystemu, m.in. umożliwiając korzystanie z alternatywnych sklepów z aplikacjami oraz udostępniając API do zamkniętych dotąd usług (np. Apple Wallet). Oczywiście nie zrobił tego z własnej woli, a przy okazji zagwarantował, że dla wszystkich wokół wspomniany proces otwierania ekosystemu będzie tak bolesny, jak to tylko możliwe, ale jednak jest to swego rodzaju rewolucja.
Chiny wymusiły obsługę RCS w iMessage
Podejrzewam jednak, że dla wielu obserwatorów najbardziej przełomowa była deklaracja o "uwolnieniu" platformy iMessage poprzez wprowadzenie obsługi standardu RCS. Trudno w kilku słowach wytłumaczyć, dlaczego jest to taki przełom. W dużym uproszczeniu, dotychczas Apple wykorzystywało swój komunikator jako jeden z głównych sposobów, by ściągnąć i utrzymać ludzi w swoim ekosystemie. Dotyczy to szczególnie rynku amerykańskiego, gdzie alternatywy takie jak Facebook Messenger czy WhatsApp nigdy nie zyskały dużej popularności. Wdrożenie otwartego standardu RCS ma szansę doprowadzić do sytuacji, w której iMessage jako karta przetargowa stanie się bezużyteczny, a tym samym zagrozić dominującej pozycji iPhone'ów na kilku kluczowych rynkach.



W takim razie dlaczego Apple mimo wszystko się ugięło? Jak sugeruje John Gruber, jeden ze zorientowanych w temacie branżowych analityków, odpowiedź jest bardzo prosta: Chiny.
Już w zeszłym roku chiński rząd rozpoczął prace nad przepisami, które mają ustandaryzować rynek telekomunikacyjny, m.in. poprzez wprowadzenie wymogu obsługi standardu RCS. Mówiąc krótko, jeśli Apple chce dalej sprzedawać iPhone'y w Państwie Środka, prędzej czy później będzie się musiało dostosować do nowych regulacji. Biorąc pod uwagę, że Chiny stanowią dla Apple jeden z głównych rynków zbytu, firma ugięła się pod naciskami tamtejszego rządu.
Doniesienia te są o tyle intrygujące, że wywracają do góry nogami dotychczasową narrację wokół wdrożenia RCS do iMessage. Raczej nikt nie miał wątpliwości co do tego, że Apple nie podjęło decyzji o otworzeniu swojej kluczowej platformy samo z siebie. Większość komentatorów doszukiwała się tu jednak wpływu aktu o usługach cyfrowych (DMA) oraz nacisków ze strony Komisji Europejskiej. Wychodzi jednak na to, że Bruksela nie ma w Cupertino AŻ TAKIEJ siły przebicia... w przeciwieństwie do Pekinu. Z jednej strony jest to nieco niepokojące. Z drugiej - jako użytkownicy tak czy inaczej na tym zyskujemy.