Kraków: Ruchomy maszt Orange i bezradni mieszkańcy
Mieszkańcy krakowskich Bielan protestują przeciwko 20-metrowemu masztowi sieci Orange. Po protestach w 2011 roku zdjęty został nadajnik z dachu okolicznej szkoły, teraz Orange ratować chce zasięg... masztem na kółkach - czytamy w serwisie DziennikPolski.

Mieszkańcy krakowskich Bielan protestują przeciwko 20-metrowemu masztowi sieci Orange. Po protestach w 2011 roku zdjęty został nadajnik z dachu okolicznej szkoły, teraz Orange ratować chce zasięg... masztem na kółkach - czytamy w serwisie DziennikPolski.
Mieszkańcy Bielan obawiają się przede wszystkim o swoje zdrowie, które ich zdaniem jest zagrożone z powodu emitowanego przez nadajnik promieniowania. Przypominają sprawę z 2011 roku, kiedy to maszt stojący na szkole podstawowej rzekomo powodował nowotwory i inne dolegliwości:
Dzieci, które do niej chodziły narzekały na bóle głowy i krwotoki z nosa. U kilku osób, które mieszkały w pobliżu anteny, zdiagnozowano raka, a jedna kobieta poroniła - przytacza DziennikPolski.
Maszt przy ulicy Okrąg znajduje się w odległości 100 metrów od szkoły i 30 metrów od najbliższego domu. Mieszkańców rozczarowała postawa wojewody, który uznał, że maszt nie wymaga pozwolenia na budowę, bo został umieszczony na ruchomej platformie, a więc nie jest obiektem budowlanym. Po sprzeciwie urzędników z wydziału architektury krakowskiego magistratu, Orange odwołał się do wojewody, a ten uchylił decyzję prezydenta Krakowa i umorzył sprawę.
Tak sprawę skomentowała Maria Piechocka z biura prasowego Orange Polska:
Wojewoda uznał, że te prace budowlane nie wymagają zgłoszenia ani pozwolenia na budowę. Decyzja jest prawomocna.
Mieszkańcy zamierzają wnieść sprawę do sądu. Barbara Gałdzińska-Calik ze Stowarzyszenia Nasze Bielany podkreśla, że ma kilka wyroków Naczelnego Sądu Administracyjnego w podobnych sprawach, z których wynika, że ruchome maszty również wymagają pozwolenia na budowę.
Mobilny nadajnik Orange nie został jeszcze uruchomiony.