DAJ CYNK

Tinder żąda przywilejów w Google Play. I je dostaje

Michał Świech

Aplikacje

Tinder bierze co chce w Google Play

Najpierw Epic Games, teraz Tinder. Randkowy gigant też uznał, że chce wyciągnąć z Google Play więcej. Tinder nie musiał jednak udawać się na sądową wojnę i dostał czego chciał.

Tinder to jedna z tych aplikacji, bez których wielu nie wyobraża sobie życia. Autorowi tego tekstu też się przydała. Znajdował sobie darmowe przewodniczki w japońskich miastach. Jak widać Google też jest bardzo przywiązany do Tindera. 

Tinder bierze co chce

Na początku maja grupa Match będąca właścicielem Tindera pozwała Google. Powodem pozwu było twierdzenie grupy Match, że czuje się zmuszana przez Google do używania jego systemu płatności. Zarówno Google, jak i Apple słynęły z zatrzymywania sobie 30% kwoty każdej transakcji w aplikacjach pobranych z Google Play i Apple App Store. 

App Store powoli w kolejnych krajach jest zmuszany do zmiany tej praktyki. Powodem jest oczywiście sądowa batalia między koncernami Apple i Epic Games. 

Google od razu jednak porozumiał się z Tinderem i pozwolił mu na korzystanie z własnego systemu płatności. Podobnego ulgowego traktowania nie mają mniej znane aplikacje. Tutaj wyraźnie widać, ile może silny gracz. W tym wypadku Tinder.

Zobacz: Epic Games i Apple teraz zawalczą w Australii
Zobacz: Gry mobilne dla dzieci to nie strata czasu. Złoto z Google Play #89

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: shutterstock

Źródło tekstu: reuters, wł