Wygląda na to, że Disney będzie musiał zrewidować swoje plany. Eksperyment polegający na dość oryginalnym debiucie Mulan nie przyniósł aż tak dobrych wyników, jak chciałby producent.
Z wiadomych przyczyn kinowy debiut Mulan mocno się opóźnił, pierwotnie film miał ujrzeć światło dzienne w marcu. Następnie był on kilkukrotnie przesuwany na kolejne terminy w maju, czerwcu i lipcu. W końcu stanęło na samej końcówce lata. Jednocześnie Disney musiał sobie jakoś poradzić z faktem, ze jego najważniejszy rynek, czyli USA radzi sobie ostatnio delikatnie mówiąc źle. Dlatego też klasyczny debiut kinowy miał miejsce tylko w niektórych krajach. Co prawda w pierwszy weekend w tej niewielkiej grupce państw udało się zarobić niecałe 6 milionów dolarów, jednak kluczowy dla Disneya był bezpośredni debiut na platformie Disney+.
Tam trzeba było zapłacić 30 dolarów opłaty premierowej. Film oczywiście stał się numerem jeden w serwisie, ale dopiero w niedzielę wieczorem. Magazyn Deadline również donosi, że według jego źródeł, debiut Mulan w VOD nie przyniósł aż takich zysków jak miał. Nic dziwnego. Widzowie, którzy czekali od marca chętnie poczekają do grudnia. Wtedy bowiem Mulan na Disney+ nie będzie już wymagała od subskrybentów dodatkowej opłaty. Z pewnością nie pomógł fakt, że film bardzo szybko znalazł się na torrentach. Najnowsze doniesienia mówią, że w takiej sytuacji Disney ma jeszcze raz rozważyć czy kolejne filmy na pewno powinny powtórzyć drogę Mulan.
Zobacz: Mulan nie będzie jedyna, więcej filmów od razu na VOD z dopłatą
Zobacz: Mulan zadebiutuje od razu na VOD, ale... z dopłatą 30 dolarów
Źródło tekstu: deadline.com