Niemcy nie chcą naszego paliwa. Szkoda auta

Benzyna 95-oktanowa ze zwiększonym do 10% udziałem biokomponentów, czyli E10, nie cieszy się u Niemców zainteresowaniem, pomimo niższej ceny. Szkoda im aut.

Dominik Krawczyk (dkraw)
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Niemcy nie chcą naszego paliwa. Szkoda auta

Benzyna z buraków i kukurydzy

E10 to benzyna, w której 10% stanowi bioetanol, produkowany z surowców roślinnych, takich jak trzcina cukrowa, kukurydza czy buraki. Dotychczas w Polsce dominowała benzyna E5, zawierająca 5% biokomponentów. W teorii E10 jest bardziej ekologiczna, ale obawy kierowców dotyczą przede wszystkim wpływu na silniki – szczególnie w starszych autach, których w Polsce nie brakuje.

Dalsza część tekstu pod wideo

Wprowadzenie benzyny E10 na polskie stacje paliw od 2024 roku miało być odpowiedzią na unijne wymogi ekologiczne i sposobem na ograniczenie emisji szkodliwych substancji. Jednak reakcje na tę zmianę różnią się po obu stronach Odry – Niemcy podchodzą do E10 z rezerwą, podczas gdy Polacy często nie mają wyboru i tankują, bo muszą.

A idź z tym precz

W Niemczech E10 jest dostępne od lat i kosztuje średnio o 10 eurocentów mniej za litr niż E5, co czyni je atrakcyjnym cenowo. Zachodni sąsiedzi mają przy tym wybór — na stacjach jest zarówno E10, jak E5. Mimo to, ponad połowa niemieckich kierowców nie korzysta z E10, obawiając się negatywnego wpływu na swoje pojazdy.

Jak zauważa niemiecki automobilklub ADAC podkreśla, auta wyprodukowane po 2010 roku mogą bezpiecznie jeździć na E10, jednak starsze modele mogą być narażone na korozję elementów aluminiowych czy uszkodzenie uszczelek.

W Polsce sytuacja jest inna – wielu kierowców nie ma alternatywy, zwłaszcza że krajowy park samochodowy jest jednym z najstarszych w Europie. Brakuje jasnych informacji, które modele mogą bezpiecznie korzystać z E10, a oznaczenia na klapkach wlewu paliwa pojawiły się stosunkowo niedawno. W efekcie Polacy często tankują E10 z konieczności, nie mając pewności, czy ich auta są do tego przystosowane.