Jechał na podwójnym gazie. Sąd zabrał samochód jego matce

Sąd Rejonowy zasądził konfiskatę auta kierowcy, który jechał na podwójnym gazie. Problem w tym, że samochód należał do jego matki.

Damian Jaroszewski (NeR1o)
1
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Jechał na podwójnym gazie. Sąd zabrał samochód jego matce

Od jakiegoś czasu w Polsce obowiązują przepisy, które pozwalają sądom na konfiskatę auta kierowcy, który jechał pod wpływem. Początkowo było to wręcz obowiązkowe, ale prawo poprawiono i teraz już nie jest to obligatoryjne. Jednak w przypadku tego kierowcy sąd zdecydował się na taki krok. Jak się okazało, błędnie — informuje Rzeczpospolita.

Dalsza część tekstu pod wideo

Niesłuszna konfiskata auta

Chodzi o przypadek mężczyzny, znanego pod inicjałami M.K. Został on przyłapany na prowadzeniu samochodu marki Alfa Romeo na podwójnym gazie. W wydychanym powietrzu miał 1,20 mg/l, czyli około 2,5 promila alkoholu we krwi. Już to wystarczyło na konfiskatę auta, ale sytuację pogarszał fakt, że była to recydywa. Już wcześniej wpadł i miał zasądzony zakaz prowadzenia aut.

W związku z tym Sąd Rejonowy zasądził nie tylko 1,5 roku pozbawienia wolności i 14 tys. zł kary na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej, ale również przepadek auta. Nie było to obligatoryjne, ale w tym przypadku nie występowały szczególne okoliczności łagodzące, więc sędzia nie miał trudnej decyzji do podjęcia.

Problem w tym, że M.K. nie był właścicielem auta. W dokumentach była wpisana jego matka. To do niej należała Alfa Romeo. W związku z tym w sprawie interweniował Rzecznik Praw Obywatelskich.

Przepisy jasno określają, jak sądu mają postępować w takich sytuacjach. Jeśli sprawca nie jest jedynym właścicielem auta albo po popełnieniu przestępstwa zbył, darował lub ukrył podlegający przepadkowi pojazd, sąd orzeka przepadek równowartości pojazdu.

RPO uznał, że nie tylko negatywnymi skutkami została obciążona osoba niewinna (matka sprawcy), ale też sam winny nie został w pełni ukarany, ponieważ nie zasądzono przepadków równowartości prowadzonego auta.

Sprawa ostatecznie trafiła do Sądu Najwyższego, który przyznał rację Rzecznikowi Praw Obywatelskich. Uwzględniono kasację i przekazano sprawę do ponownego rozpatrzenia.