Jeep "ucegił" auta fatalną aktualizacją. Nagle przestały jechać

Wydając ponad 400 000 złotych na samochód oczekiwałoby się niezawodności i bezpieczeństwa. Niestety, nie w przypadku Wranglera 4xe.

Przemysław Banasiak (Yokai)
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Jeep "ucegił" auta fatalną aktualizacją. Nagle przestały jechać

Ostatnia aktualizacja oprogramowania Jeepa okazała się katastrofalna w skutkach. Producent wypuścił poprawkę OTA (czyt. instalowaną bez wizyty w ASO) dla modelu Wrangler, która według właścicieli nie tylko nie zadziałała prawidłowo, ale doprowadziła do poważnego zagrożenia bezpieczeństwa.

Dalsza część tekstu pod wideo

Od 100 do 0 km/h w najmniej spodziewanym momencie

Pierwsze relacje o błędnej aktualizacji pojawiły się na początku tygodnia. Jeden z użytkowników forum 4xe opisał, że po pobraniu i instalacji oprogramowania następnego dnia jego auto nagle zgasło podczas jazdy, a na desce rozdzielczej pojawił się komunikat "Shift to Park".

Inny właściciel Wranglera 4xe napisał na Reddicie, że podczas jazdy autostradą z prędkością 105 km/h jego pojazd zaczął samoczynnie zwalniać, wyświetlając ten sam komunikat. Kierowca musiał gwałtownie zjechać na pobocze, unikając w ostatniej chwili poważnego wypadku. Tego typu doniesień jest znacznie więcej, łącznie z filmami na YouTube.

Reakcja producenta była szybka, chociaż wcale niepomocna

Firma Stellantis, właściciel marki Jeep, szybko zareagowała na doniesienia i zamieściła ostrzeżenie w sieci. Przedstawiciel zespołu społecznościowego napisał by wstrzymać się z aktualizacjami oraz by kierowcy, którzy już ją wykonali, zachowali szczególną ostrożność.

Początkowo Jeep zalecał jeszcze unikanie jazdy w trybie hybrydowym lub elektrycznym, lecz niektórzy użytkownicy informowali, że problemy występowały również podczas jazdy na silniku spalinowym.

Problem jest już podobno naprawiony, ale nie wszyscy w to wierzą

Wkrótce po potwierdzeniu usterki Jeep ogłosił "rozwiązanie problemu". Kierowcy powinni zaparkować pojazd w miejscu z dobrym zasięgiem sieci komórkowej, włączyć zapłon na około 10 minut, a następnie wyłączyć i ponownie uruchomić samochód. Ma to przywrócić pełną funkcjonalność systemu. Producent zadeklarował również pomoc klientom, których pojazdy zostały odholowane do serwisów oraz zwrot poniesionych kosztów.

Wielu właścicieli Wranglera nie kryje oburzenia, że producent wypuścił tak ryzykowną aktualizację bez odpowiednich testów. I trudno im się dziwić, gdy samochód to nie tylko środek transportu, ale często też narzędzie pracy. Przewozi się nim również bliskich i taka sytuacja - z narażeniem życia i zdrowia - nie powinna nigdy wystąpić.