Eksplozja na orbicie. Starlink rozpada się nad naszymi głowami

SpaceX potwierdziło poważną awarię jednego ze swoich satelitów systemu Starlink. Na orbicie doszło prawdopodobnie do wybuchu, który uszkodził urządzenie.

Marian Szutiak (msnet)
1
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Eksplozja na orbicie. Starlink rozpada się nad naszymi głowami

Co się stało z satelitą?

SpaceX oficjalnie przyznało, że jeden z satelitów Starlink uległ "anomalii". Kosmiczna firma podejrzewa, że wewnątrz urządzenia doszło do małej eksplozji. Wybuch uszkodził zbiornik napędowy i wyrzucił w przestrzeń kosmiczną kilka mniejszych obiektów. Orbita satelity gwałtownie się obniżyła o około 4 kilometry.

Dalsza część tekstu pod wideo

Eksperci z firmy LeoLabs przeanalizowali zdarzenie. Ich zdaniem przyczyną był wewnętrzny problem techniczny, a nie uderzenie kosmicznego śmiecia. To ważna informacja, bo pokazuje, że nawet tak dopracowane systemy mogą zawieść same z siebie.

Czy jesteśmy bezpieczni?

Sytuacja wygląda groźnie, ale SpaceX uspokaja. Satelita wciąż jest w dużej mierze w jednym kawałku, choć obecnie bezwładnie koziołkuje. Urządzenie znajduje się znacznie niżej niż Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS). Nie ma więc ryzyka dla astronautów ani samej stacji.

Wrak nie zostanie na orbicie na zawsze. W ciągu najbliższych tygodni satelita wejdzie w gęstsze warstwy atmosfery. Tam zostanie całkowicie spalony. SpaceX współpracuje z NASA i siłami kosmicznymi USA, aby precyzyjnie śledzić każdy odłamek.

Kosmiczny tłok i brak współpracy

To nie był spokojny tydzień dla firmy Elona Muska. Zaledwie kilka dni wcześniej inny Starlink niemal zderzył się z chińskim satelitą CAS Space. Wiceprezes SpaceX, Michael Nicholls, nie krył irytacji. Przyznał, że do niebezpiecznych zbliżeń dochodzi przez brak wymiany danych między operatorami.

Obecnie na orbicie robi się naprawdę ciasno. Konstelacja Starlink liczy już niemal 9300 aktywnych jednostek. To około 65% wszystkich działających satelitów na świecie. Tylko w tym roku SpaceX wysyłało nowe urządzenia średnio co trzy dni. Przy takiej skali każda usterka staje się poważnym wyzwaniem dla bezpieczeństwa w kosmosie.