Wyciek danych z polskiego urzędu: adresy, numery PESEL i pensje
W jednym z polskich urzędów doszło do wycieku danych. Na liście znajdują się adresy, numery PESEL, a nawet pensje obywateli. Wszystkiemu winny jest urzędnik.

Do wycieku doszło w Urzędzie Marszałkowskim w Lublinie. Odpowiedzialny jest jeden z pracowników, który uzyskał dostęp do danych, a następnie je skopiował, chociaż nie był do tego upoważniony — informuje Portal Samorządowy.
Wyciek danych z urzędu
Mężczyzna uzyskał dostęp do danych i je skopiował. Z informacji wynika, że nie miał do tego odpowiednich uprawnień. Co więcej, miał złożyć oświadczenie o trwałym usunięciu informacji i nieudostępnianiu ich osobom trzecim. Urząd Marszałkowski złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa.



Dane dotyczyły pracowników urzędu. Na liście znajdowały się ich adresy, numery PESEL, a także wysokość ich wynagrodzeń. Jak w ogóle doszło do tego, że pracownik zyskał dostęp do takich informacji? Okazuje się, że te znajdowały się na przekazanym mu służbowym komputerze, który nie został wcześniej wyczyszczony.
Prokuratura bada sprawę pod kątem art. 107 ustawy o ochronie danych osobowych, czyli nielegalnego przetwarzania danych. Grozi za to grzywna, kara ograniczenia wolności albo więzienia do 2 lat.