DAJ CYNK

Wyciek danych z polskich sex-shopów. Napastnicy szantażują klientów

Damian Jaroszewski (NeR1o)

Bezpieczeństwo

Wyciek danych z polskich sex-shopów. Napastnicy szantażują klientów

Doszło do wycieku danych z kilku polskich sex-shopów. Hakerzy wysyłają do klientów e-maile, w których szantażują ich udostępnieniem danych, włącznie z listą zakupionych produktów.

Dalsza część tekstu pod wideo
 

O całej sprawie poinformował serwis Niebezpiecznik.pl. Prawdopodobnie doszło do wycieku danych z kilku polskich sex-shopów. Część użytkowników otrzymało e-maile, w których są szantażowani. Osoba, która jest w posiadaniu danych, żąda zapłaty w wysokości 500 zł pod groźbą udostępnienia informacji, włącznie z listą zakupionych produktów.

Wyciek danych z sex-shopów

Szantażysta twierdzi, że wyciek danych pochodzi z platform e-commerce AtomStore, Sote, RedCart oraz Selly i związany jest z ich niedbalstwem, ignorancją i niską jakością kodu. Korzystają z nich takie sex-shopy jak: sensu[.]pl, sekrecik[.]pl, erozkosz[.]pl, kraina-doznan[.]pl.

Rozległe wycieki danych z AtomStore, Sote, RedCart, Selly w tym sklepów internetowych sensu[.]pl, sekrecik[.]pl, erozkosz[.]pl, kraina-doznan[.]pl są skutkiem rażącego niedbalstwa, ignorancji i niskiej jakości kodu programistycznego platform ecommerce. Od kilku miesięcy o wyciekach kodów źródłowych oraz danych można przeczytać w sieci. Wymienione sklepy internetowe i platformy ecommerce wiedzą o wyciekach, nie były zainterestowane współpracą. Dotychczas żadne dane nie zostały przeze mnie opublikowane i zamierzam to zmienić.

- pisze szantażysta.

Klienci, którzy otrzymali e-maila, w większości przypadków informują, że zamówione produkty zgadzają się z tym, co rzeczywiście kupili w wybranych sklepach. Potwierdzają to też nasi czytelnicy. Od jednego z nich otrzymaliśmy powyższy zrzut ekranu z treścią e-maila.

Z kolei inni twierdzą, że lista nie jest w pełni precyzyjna i znajdują się na niej też nieprawidłowe produkty. Nie zmienia to faktu, że haker prawdopodobnie jest w posiadaniu danych i zamierza za ich pomocą szantażować klientów sex-shopów.

Rozumiem, że część osób może się wstydzić tego, co kupili w sex-shopie, ale pamiętajcie, że mamy 2024 rok. Korzystanie z tego typu sklepów nie powinno być tematem tabu. Nie ma w tym nic złego, ani tym bardziej pruderyjnego. Pod żadnym pozorem nie płaćcie też okupu. Po pierwsze, bo nie macie pewności, że szantażysta dotrzyma słowa. Po drugie, bo nie wiadomo, czy tylko jedna osoba jest w posiadaniu tych danych.

Zobacz: ZUS usprawni kontrole Polaków. Stawia na technologiczny oręż
Zobacz: Dynamiczne taryfy prądu. Operatorzy wprowadzili zaporowe ceny

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock

Źródło tekstu: Niebezpiecznik