Jak donosi redakcja Kotaku aktualnym "hitem" w przypadku amerykańskiej kinematografii jest Sydney Sweeney, znana między innymi z tegorocznego filmu "Madame Web" czy nieco starszego serialu "Euforia". Nie chodzi jednak o prywatne życie aktorki czy jej najnowsze dzieła, a... jej piersi.
W ostatnim wydaniu "Saturday Night Live" Sydney zasłynęła ze swojego nad wyraz odważnego dekoltu. Dla części osób był to dowód na odwagę aktorki, a inni po prostu chcą bliżej przyjrzeć się atutom Amerykanki. Nie byłby to temat dla Telepolis, gdyby nie fakt, że sytuację postanowili wykorzystać cyberprzestępcy.
Jednym z popularniejszych tagów na platformie X (daw. Twitter) jest "Sydney Sweeney leak", który ma rzekomo obejmować "sex-taśmę aktorki". W rzeczywistości jednak wszystkie linki albo wprost prowadzą do zainfekowanego archiwum z malware, albo przerzucają odwiedzającego między stronami z reklamami.
Nie jest to pierwsza tego typu sytuacja. Podobnie wyglądało to wcześniej np. z materiałami z Taylor Swift stworzonymi z pomocą technologii deep-fake. W jej przypadku źródłem również była platforma X, która od czasu przejęcia przez Elona Muska zmaga się z problemem botów, scamów i innych oszustw.
Jakie jest rozwiązanie tego problemu? Ze strony X - lepsza moderacja treści, która będzie szybciej (w ogóle?) reagować. W przypadku użytkowników zaleca się szukać tego typu materiałów na poświęconych temu i sprawdzonych stronach jak PornHub, Redtube czy Xvideos. Albo zwykłe użycie wyobraźni...
Zobacz: Potwór w kieszeni. Kiedyś sci-fi, dziś rutyna Kowalskiego i Nowaka
Zobacz: Zmień to ustawienie. Komputer będzie chłodniejszy nawet o 16°C
Źródło zdjęć: SNL
Źródło tekstu: Kotaku, oprac. własne