"Mamo, to mój nowy numer". Popularne oszustwo w nieco innej odsłonie

Policjanci biją na alarm i apelują o ostrożność w kontaktach na komunikatorach internetowych. Do świdnickiej komendy zgłosiła się kobieta, która padła ofiarą oszustwa i straciła pokaźną sumę pieniędzy.

Anna Kopeć (AnnaKo)
2
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
"Mamo, to mój nowy numer". Popularne oszustwo w nieco innej odsłonie

"Mamo, to mój nowy numer"

A wszystko zaczęło się od tego, że na komunikatorze WhatsApp 69-latka otrzymała wiadomość o następującej treści: "Mamo, telefon mi wpadł do toalety i nie działa. To mój nowy numer". Kobieta była święcie przekonana, że koresponduje z własnym synem i nie podejrzewając żadnego podstępu brnęła w rozmowę dalej.

Dalsza część tekstu pod wideo

W krótkim czasie nadawca poprosił o przelanie 4400 zł na nowy telefon. Po wykonaniu przelewu pojawiła się kolejna prośba, tym razem na rzekomy rachunek za laptopa.

relacjonuje przebieg zdarzenia asp. Magdalena Ząbek, oficer prasowy KPP Świdnica.

69-latka przelewała pieniądze, tak jak prosił rzekomy syn. Tłumaczył wydatki tym, że jest w trakcie budowy domu i planuje zagraniczne wakacje. Pretekstów było sporo. Ale w końcu poprosił on o przelew, który opiewał na 12 tysięcy złotych i znacznie przekraczał limity transakcyjne kobiety. Aby go zrealizować, 69-latka postanowiła nawet osobiście udać się do banku, aby zwiększyć limity. W międzyczasie, fałszywy syn wyłudził od "matki" login oraz hasło dostępu do bankowości elektronicznej, a także danych do karty płatniczej. Nie było to trudne, bo kobieta ufała mu i wykonywała prośby. O tym, że padła ofiarą oszustwa dowiedziała się dopiero wtedy, gdy prawdziwy syn skontaktował się z nią ze swojego dotychczasowego numeru.

Policja przypomina, zawsze warto weryfikować tożsamość nadawcy, szczególnie tego w potrzebie finansowej. Najlepiej zrobić to dzwoniąc do niego osobiście.