Nowy nr 1 Netflixa. Skandynawski serial ogląda się jednym tchem
Zadebiutował w czwartek, a już zaledwie po jednym dniu, wylądował na pierwszym miejscu najchętniej oglądanych seriali Netflixa. “La Palma” przykuwa do ekranu na kilka ładnych godzin.

"La Palma" kiedy wakacje na Kanarach stają się koszmarem
"La Palma" - skandynawski serial jest na ten moment numerem 1 w Polsce na Netflixie. Zaledwie dzień po tym jak zadebiutował na platformie, stał się hitem. Czy faktycznie tak bardzo lubimy filmy katastroficzne? Warto wspomnieć, że serial jest jak najbardziej na czasie, bowiem jego akcja rozgrywa się w trakcie przygotowań do świąt Bożego Narodzenia.
Serial "La Palma" to norweska produkcja, która wciąga nas w dramatyczną opowieść o pozornie szczęśliwej rodzinie na idealnych wakacjach. Niestety, rajska sceneria Wysp Kanaryjskich szybko traci cechy sielanki i właściwie już od pierwszego kadru czuć narastającą atmosferę grozy. Wakacyjna sielanka szybko ustępuje miejsca napięciu i wszyscy zdajemy sobie sprawę, że nadchodzi wielka i nieuchronna katastrofa. Już pierwsza scena serialu wgniata widza w fotel.



O czym jest serial "La Palma"?
Można powiedzieć, że o nadchodzącym tsunami. Norweska rodzina przybywa do malowniczego hotelu na Wyspach Kanaryjskich w sam raz, aby spędzić tam Boże Narodzenie. Niestety, ich spokojny wypoczynek zostaje szybko zakłócony, kiedy tylko grupa naukowców dokonuje odkrycia, że do wyspy zbliża się - tsunami. Wkrótce rozpocznie się walka bohaterów o przetrwanie. I to na naszych oczach. Osobiste konflikty i rodzinne niesnaski splatają się z potęgą natury. I mimo, że niektóre sceny wydają się być lekko "naciągane" ( szczególnie jeśli chodzi o córkę Sarę), to nie zmienia to faktu, że serial ogląda się z zapartym tchem.
Film z pewnością spodoba się fanom polskiego serialu "Wielka woda".
Serial dostępny na Netflixie od 12 grudnia.