Pracownica jednego z banków na warszawskiej Woli usłyszała już 27 zarzutów, za które grozi jej nawet 10 lat więzienia – donosi PAP.
Mówią, że okazja czyni złodzieja i jeśli ktoś w ten pogląd powątpiewa, to właśnie ma silny bodziec, by opinię zrewidować. Oskarżona była zatrudniona w jednym z banków w Warszawie na Woli, w charakterze doradcy finansowego, czytamy w relacji.
Wykorzystując możliwość wglądu do cudzych kont i przeprowadzania na nich operacji, 29-letnia kobieta zdefraudowała przynajmniej 170 tys. zł, a zdaniem stołecznej policji sprawa jest jeszcze rozwojowa. Niewykluczone więc, że funkcjonariusze doliczą się kolejnych przestępstw.
Żadna z ofiar nie była przypadkowa. Zdaniem stróżów prawa, oszustka celowo wybierała osoby starsze i schorowane, po czym zdobywała ich zaufanie. Wielu spośród okradzionych nie miało pojęcia, że ich oszczędności zniknęły. Niczego nieświadomi, dziękowali doradczyni za pomoc, kontynuując współpracę.
Zobacz: Jak okraść bankomat? Otóż dość łatwo
Kobieta tymczasem logowała się na kolejnych kontach i zlecała przelewy na własny rachunek. Jako że nie łamała żadnych zabezpieczeń, a po prostu nadużywała uprawnień, automatyczne systemy bezpieczeństwa zadziałać nie mogły. Skoro nie zorientowali się zaś sami poszkodowani, na trop oszustwa natrafił dopiero wydział do walki z przestępczością gospodarczą.
Była już pracownica banku została zatrzymana. Postawiono jej 27 zarzutów kradzieży z włamaniem, za co w Polsce grozi nawet 10 lat pozbawienia wolności.
Niestety, co pokazuje niniejszy przypadek, bezpieczne prowadzenie bankowości nie zawsze sprowadza się do uważania na crackerów. Zagrożenie może nadejść z wewnątrz instytucji, przed czym żadna zapora nie ochroni. Mimo wszystko, warto przypomnieć, zwłaszcza seniorom, aby swoje finanse kontrolowali na bieżąco i nie ufali w tej materii bezrefleksyjnie żadnym obcym osobom.
Źródło zdjęć: Unsplash (Łukasz Radziejewski)
Źródło tekstu: PAP, cashless