DAJ CYNK

Fallacher: ważniejsze jest dbanie o klientów niż walka z konkurencją

Witold Tomaszewski

Wywiady

Nowy prezes Orange Polska urzęduje w alejach Jerozolimskich od początku maja. Jean-Francois Fallacher zdążył już zapoznać się z firmą i udzielić pierwszego wywiadu TELEPOLIS.PL.

Nowy prezes Orange Polska urzęduje w alejach Jerozolimskich od początku maja. Jean-Francois Fallacher zdążył już zapoznać się z firmą i udzielić pierwszego wywiadu TELEPOLIS.PL.

Zobacz: Jean-François Fallacher nowym prezesem Orange Polska.

Jakie są różnice pomiędzy rynkiem telekomunikacyjnym w Rumunii, z której Pan przychodzi, a w Polsce?

Przede wszystkim różnica jest w wielkości. Polski rynek jest niemal trzy razy większy pod względem wartości. Nad Wisłą rynek jest równie, a może nawet i bardziej konkurencyjny, z czterema operatorami komórkowymi podobnej wielkości. W Rumunii też jest czterech graczy, ale najmłodszy jest wyraźnie mniejszy od pozostałych. Na rynku rumuńskim jest duże rozdrobnienie operatorów stacjonarnych. Ale popyt na usługi telekomunikacyjne w obu krajach jest taki sam.

A różnice na poziomie marketingowym?

Odpowiem: i tak, i nie. W Rumunii działają globalne marki: Vodafone, T-Mobile, Orange. Podobnie jest w Polsce. Z jednej strony mamy globalne strategie, z drugiej dostosowujemy działania marketingowe do lokalnego rynku.

Jaki jest pański "bilans otwarcia" w Polsce?

Polska nie jest dla mnie nowym rynkiem, bo w latach 2005-2009, pracowałem jako konsultant dla jednej ze spółek Grupy Orange - Sofrecom. Bywałem kilka razy w roku. Polska jest krajem podobnym do Europy Zachodniej, szczególnie Warszawa, która ma bardzo rozwiniętą infrastrukturę. W Rumunii jeszcze tak nie jest.

Poza Warszawą nie jest już tak różowo...

W każdym kraju jest różnica pomiędzy stolicą i kilkoma dużymi miastami, a pozostałą częścią kraju. Tak jest w Rumunii, tak jest i we Francji.

Z jakiej spuścizny Bruno Duthoit jest Pan najbardziej zadowolony?

Po pierwsze mamy największą w kraju bazę klientów. Po drugie, świetną ekipę mądrych i znających się na biznesie pracowników. Orange to nie tylko technologia, ale ludzie - ci w obsłudze klientów czy ekipach technicznych. Po trzecie, duże inwestycje w sieć stacjonarną FTTH i mobilną 4G/LTE, dokonane w ostatnich latach i zaplanowane na kolejne, które zaspokoją rosnące oczekiwania klientów zwłaszcza na transmisję danych. Światłowody i konwergencja usług to dla nas priorytety. Nie można też zapomnieć o postępie w obsłudze klientów i większej satysfakcji z usług Orange.

A kiedy będzie widać pierwszy "odcisk" pańskich decyzji w firmie?

Orange Polska to duża firma, nie da się jej zmienić w dwa miesiące. W Rumunii byłem 5 lat i udało się przywrócić firmę do wzrostów, ale nie stało od razu. Co do Polski jestem optymistą, pomimo bardzo dużej konkurencji.

Czyli jest Pan raczej fajterem...?

Można tak powiedzieć, ale dla mnie ważniejsze jest dbanie o klientów, niż walka z konkurencją. To klucz do sukcesu.

Czy pasywne elementy sieci takie, jak maszty czy sieć miedziana, to ważne aktywa dla operatora? Może Orange rozważa oddanie ich w zarządzanie zewnętrznej firmie albo może nawet ich sprzedaż?

W tym momencie nie mamy takich planów. W Polsce sieć i infrastruktura są dla nas kluczowymi aktywami, która pozwalają na dostarczanie klientom usług wysokiej jakości.

Orange ma internet stacjonarny i mobilny, ma telefonię stacjonarną i mobilną, telewizję, chmurę, prąd, usługi bankowe... Można te usługi pakietować na wiele różnych sposobów. Czy postrzega Pan to, jako Waszą przewagę nad konkurencją? Czy w najbliższych latach sprawi to, że ciężej będzie z Wami konkurować na rynku?

Mamy czterech równorzędnych graczy komórkowych. Ale to prawda, że mnogość usług to nasza przewaga, która pozwala dostarczać klientom lepszą i pełniejszą ofertę. Ale to nie jest tak, że nie mając np. stacjonarnego ramienia będzie się wykluczonym z rynku. Jeden z naszych konkurentów w takich warunkach radzi sobie doskonale.

Boi się Pan Netfliksa, który pokazał bardzo dobre statystyki płacących użytkowników po wejściu na nasz rynek?

Dlaczego mam się bać?

Żeby nie stać się "głupią rurą"?

Dla każdego jest miejsce na rynku i szanujemy każdą konkurencję. Mamy teraz taką ewolucję-rewolucję w oglądaniu telewizji. Ale tego typu serwisy nie mogą istnieć bez dobrych usług dostępu do Internetu. Dlatego bardziej się uzupełniamy niż konkurujemy.

W moim biurze pracuje 100 osób, mamy łącze symetryczne 80 Mb/s. W czasie pracy wiele osób słucha muzyki w streamingu, np. z YouTube, a wszystko działa dobrze. Orange reklamuje się z prędkościami 300 czy 600 Mb/s. Po co?

To oczywiste, że dla komfortu korzystania! Oczywiście możemy zastanawiać się i dyskutować na ten temat, ale proszę pamiętać, że ruch w naszej sieci podwaja się, co roku. Światłowody zapewniają najwyższą wygodę i stabilność działania. To przyszłościowe rozwiązanie już dziś w bardzo dobrej cenie.

Dziękuję za rozmowę.

(wywiad autoryzowany)

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News