Do siedziby TELEPOLIS.PL przyjechał Hunter Abbot, aby zaprezentować nową linię produktów swojej firmy. Uzbrojony był w ogromną, ważącą 30 kg tajemniczą walizkę. Znany kierowca rajdowy i prezes firmy AlcoSense zaskoczył nas swoją wizytą. Cel odwiedzin? Prezentacja alkomatów, które są ponoć lepsze od konkurencji, a w dodatku mają polskojęzyczne menu.
Dlaczego alkomaty?
Alkomaty nie są może głównym nurtem tematycznym TELEPOLIS.PL, ale sami musicie przyznać, że taki gadżet przydać może się właściwie każdemu. I to nie tylko do zabawy, lecz przede wszystkim do unikania sytuacji niebezpiecznych. Myślę, że znajdzie się wiele osób, które miały zbliżone do mojego podejście do tematu alkomatów - alkomat to alkomat. W końcu nie trzeba wiele filozofii żeby sprawdzić, czy ktoś jest wystarczająco mocno pod wpływem alkoholu na tyle, żeby nie był w stanie prowadzić samochodu. Prezentacja bardzo skutecznie wyprowadziła mnie z błędu i idealnie pasuje tutaj porównanie Huntera Abbotta - Fiat 500 i Ferrari F430. Oba mają silniki benzynowe. Oba jeżdżą. A dlaczego jeżdżą inaczej? Bo choć zasada działania ich silników jest taka sama, to różnią się one od siebie przede wszystkim mocą i rozmiarem.
Jazda pod wpływem alkoholu nadal jest poważnym problemem, a wypadki powodowane przez pijanych kierowców każdego roku zbierają straszne żniwo. A nawet jeśli uda się uniknąć wypadków, to wiele osób traci prawo jazdy z tego powodu. Przynajmniej części takich sytuacji można uniknąć korzystając z alkomatu. Te najtańsze, kupowane często za grosze na stacjach benzynowych, bywają zawodne. Co różni je od alkomatów AlcoSense?
Bo rozmiar ma znaczenie
Profesjonalny alkomat o wartości 60 tys. zł
Na początek trochę teorii. Najważniejszą częścią alkomatu jest umieszczony w nim czujnik - sensor. I tutaj idealnie pasuje alegoria silników samochodowych. Sprawdza się to też np. w przypadku aparatów - im większy sensor, tym lepsze zdjęcia. W przypadku alkomatów, im większy sensor, tym dokładniejszy pomiar. Do tego też dochodzi jego jakość. Proste alkomaty są wyposażone w sensory półprzewodnikowe. Znajdziemy je w najtańszych urządzeniach. Ich działanie może być zakłócone np. poprzez rodzaj spożytego przed pomiarem jedzenia. Alkomaty AlcoSense są wyposażone w sensor elektrochemiczny, taki sam jaki jest stosowany w alkomatach policyjnych. Istnieją jeszcze sensory spektrofotometryczne, wykorzystywane w drogich, dużych alkomatach stacjonarnych.
Skoro już wiemy jaki mamy sensor, o co chodzi z tym rozmiarem? Alkomaty policyjne mają zazwyczaj sensor o powierzchni 200 mm kwadratowych. Identyczną powierzchnię ma sensor najdroższego modelu AlcoSense o nazwie Ultra. Dzięki temu jest on w stanie zarejestrować równie dokładny pomiar. W modelach Pro i Excel sensor jest mniejszy i ma powierzchnię odpowiednio 121 i 64 mm kwadratowych.
O alkomatach słów kilka
Oprócz sensorów, alkomaty AlcoSense wyróżnia kilka innych rzeczy. Pierwszą jest certyfikat ISO13485. Oznacza on, że urządzenia są zgodne z Systemem Zarządzania Jakością dla Wyrobów Medycznych. W skrócie można je uznać za wyroby medyczne, czego o większości alkomatów na rynku nie można powiedzieć.
Druga kwestia, jak się okazuje bardzo ważna. Jaka jest różnica w tym, w jakim kraju używamy alkomatu? W końcu dmuchamy tak samo, alkohol ma tę samą moc... Prawda? Nieprawda. Tego też nie wiedziałem. Oczywiste jest, że każdy kraj ma własny, dopuszczalny poziom alkoholu w organizmie. Nie każdy natomiast wie, że każdy kraj ma zupełnie inne normy pomiaru. Dlatego też alkomat kupiony w Polsce, po przekroczeniu granicy staje się bezużyteczny. Międzynarodowi kierowcy mogą mieć przez to problemy. Droższe alkomaty AlcoSense (Pro i Ultra) mają wgraną bazę pomiarów dla kilkudziesięciu krajów, w tym wszystkich państw Europy. Dzięki temu możemy dostosować pomiar do norm danego kraju. W przypadku najtańszego modelu Excel limity trzeba wprowadzić ręcznie.
Rzecz kolejna, najważniejsza - dokładność pomiaru. Większość alkomatów dostępnych na rynku ma wpisany margines błędu, zawsze w zakresie plus-minus. Oznacza to, że mogą zarówno wynik zawyżyć, jak i zaniżyć. Im dłużej go używamy, tym bardziej spada dokładność pomiaru, a wynik może być jeszcze bardziej zaniżony. A to rodzi potencjalne ryzyko. Alkomaty AlcoSense są tak stworzone, że wynik mogą tylko i wyłącznie zawyżyć. Nawet po roku użytkowania, kiedy zbliża się czas kalibracji urządzeń i ich dokładność również spadnie, wynik i tak nie będzie zaniżany. Zawyżony - jak najbardziej może się tak zdarzyć.
Więcej ciekawostek na temat alkomatów i samego ich działania zaprezentujemy już niedługo przy okazji ich recenzji.
Co kryje pancerna walizka Huntera?
Gdyby tylko Hunter Abbott powiedział mi, że w walizce ma pocisk przeciwpancerny - uwierzyłbym! Ogromna, potężna, 30-kilogramowa konstrukcja robiła potężne wrażenie. A co kryło się w jej wnętrzu? Przede wszystkim gwóźdź programu - profesjonalny alkomat o wartości 60 tys. zł. Do tego osprzęt wyglądający jak świeżo wyniesiony ze szkolnej pracowni chemicznej. Jak się okazało, dziwnie wyglądające urządzenia miały zastąpić... nas.
Pokazanie możliwości alkomatów na żywym organizmie wprowadziłoby losowość pomiaru. Człowiek, siłą rzeczy, nie dmuchnie tak samo kilka razy z rzędu. Nie wydmucha tej samej ilości powietrza, z takim samym ciśnieniem. Do tego - nie wydmucha tego samego powietrza. Z każdym wdechem wciągamy różne cuda fruwające w otoczeniu, a to wpływa na pomiar stężenia alkoholu w organizmie. Dlatego też człowiek został zastąpiony maszyną. W naczyniach znajdowała się mieszanina wody i etanolu. Następnie została odpowiednio podgrzana i za pomocą czegoś w rodzaju sprężarki, odpowiednio "upite" powietrze było z nich wydmuchiwane wprost do ustnika alkomatu.
AlcoSense vs alkomat za 60 tys. zł
Po odpowiednim podgrzaniu naczyń przyszedł czas pomiaru. Profesjonalny alkomat wskazał wynik 0,195 mg/L, czyli według polskiej normy około 0,40 promila. Alkomaty AlcoSense wskazały odpowiednio: