Roborock Saros Z70 - ten z robotycznym ramieniem (test)

Roborock Saros Z70 ma być przede wszystkim świetnym odkurzaczem o ekstremalnie niskiej wysokości, ze skuteczną funkcją mopowania. Oczy całego świata zwrócone są jednak na inną jego funkcję – robotyczne ramię, po raz pierwszy zastosowane w odkurzaczu autonomicznym.

Lech Okoń (LuiN)
-1
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Roborock Saros Z70 - ten z robotycznym ramieniem (test)

Pięcioosiowe ramię mechaniczne OmniGrip, ma rozwiązać odwieczny problem… konieczności sprzątania, zanim zacznie sprzątać robot. Producent obiecuje, że Z70 samodzielnie podniesie skarpetki, papierki, zabawki, a nawet kapcie, dzięki czemu sprzątanie stanie się w pełni zautomatyzowane. Przekonajmy się, ile w tym prawdy... i nie czekajmy do z tym do końca tekstu.

Dalsza część tekstu pod wideo

Robotyczne ramię — co to cacko potrafi?

Roborock Saros Z70 - ten z robotycznym ramieniem (test)

Roborock Saros Z70 to pierwszy na świecie masowo produkowany robot sprzątający wyposażony w zmechanizowane, pięcioosiowe ramię OmniGrip. Ramię to wysuwa się z górnej części robota i składa się, gdy nie jest używane, zajmując jedynie 10% objętości całego urządzenia, co pozwoliło zachować ultracienką konstrukcję (7,98 cm wysokości). Ramię jest wyposażone w kamerę oraz czujniki, które współpracują z systemem StarSight 2.0, odpowiadającym za zaawansowaną nawigację, rozpoznawanie przeszkód i mapowanie przestrzeni.

Roborock Saros Z70 - ten z robotycznym ramieniem (test)

Ramię Sarosa Z70 potrafi podnieść i przenieść przedmioty o masie do 300 gramów, takie jak skarpetki, kapcie, papierowe śmieci czy drobne zabawki. Odkurzacz rozpoznaje określone typy przedmiotów (obecnie głównie tkaniny, zmięte papiery i wybrane rodzaje obuwia), a lista obsługiwanych obiektów ma być sukcesywnie rozszerzana przez aktualizacje oprogramowania.

Roborock Saros Z70 - ten z robotycznym ramieniem (test)

Po pierwszym przejeździe sprzątającym robot identyfikuje przeszkody, a następnie wraca, by je usunąć i posprzątać wcześniej niedostępne miejsca. Może też odłożyć zebrane przedmioty do wyznaczonych przez użytkownika stref (np. kosz na pranie, miejsce na buty). Nie jest więc to tak, że robot natychmiast zacznie usuwać przeszkody, tylko musimy cierpliwie poczekać, aż zakończy sprzątanie, by zabrał się do operowania ramieniem.

Roborock Saros Z70 - ten z robotycznym ramieniem (test)
Dobrze widzicie, kamera jest nawet w tym miejscu

Istnieje też możliwość ręcznego sterowania ramieniem przez aplikację, z podglądem z kamery umieszczonej na ramieniu. Co warto podkreślić, ramię wyposażone jest w czujniki zapobiegające przytrzaśnięciu (np. przez dziecko lub zwierzę), a także przycisk awaryjnego zatrzymania na obudowie robota.

Roborock Saros Z70 - ten z robotycznym ramieniem (test)

Ramię w ramię z odkurzaczem, czyli testy praktyczne

I tyle z teorii... w praktyce wygląda to tak, że ramię działa z różną skutecznością. Przy obsłudze rozpoznawalnych obiektów (np. skarpetek, papierów) skuteczność podnoszenia i odkładania to takie 4 na 5 prób. Gdy jednak w grę wchodzą buty czy nietypowe zabawki, czasem odkurzacz poddaje się zupełnie (np. wykrywając cięższe adidasy) czy też jest zwyczajnie nieskuteczny, z pozytywnym wynikiem góra 2-3 na 5 prób.

Nie zawsze też ramię trafia z samym przedmiotem do pojemnika, upuszczając go obok. Najbardziej kuriozalna okazała się u mnie próba podniesienia piłeczki golfowej, gdy ta w ogóle nie została uchwycona przez szczypce, a mimo to robot przejechał ostentacyjnie z pustą łapką przez całe pomieszczenie, by później upuścić niewidzialną piłkę 20 cm obok pojemnika.

Roborock Saros Z70 - ten z robotycznym ramieniem (test)

W skrócie jest to, na razie bardziej „proof of concept”, czyli udowodnienie, że coś da się w ogóle z robić niż faktycznie działająca funkcja. Robi ona duże wrażenie, szczególnie gdy działa, a my oglądamy ten spektakl wygodnie z sofy. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że szybciej będzie zebrać te 2 skarpetki i papierek przed włączeniem odkurzania.

I pewnie słowem podsumowania powiedziałbym, że to wszystko jest bez sensu, gdyby nie fakt, że nieustannie łapałem się na szoku. Chociaż odruchowo usuwałem wszystkie obiekty z podłogi, od czasu do czasu nowy Roborock zaskakiwał mnie tą dumną paradą przez środek pokoju. Bo oto cud techniki z przyszłego stulecia pręży muskuły na parkiecie, niosąc papierek do kosza. No i za każdym razem stałem jak wryty, kibicując w duchu „dasz radę maleńki”.

Roborock Saros Z70 - ten z robotycznym ramieniem (test)

Roborock zapowiada regularne aktualizacje oprogramowania, które mają poprawić rozpoznawanie obiektów, obsługę nowych typów przedmiotów (np. sportowych butów) oraz precyzję działania.

A jak on odkurza?

Roborock Saros Z70 - ten z robotycznym ramieniem (test)

Saros Z70 może pochwalić się imponującą deklarowaną mocą ssania 22 000 Pa. Niestety, parametry na papierze nie przekładają się na realną skuteczność. W testach praktycznych robot uzyskuje wyniki jedynie przeciętne lub wręcz poniżej średniej w kluczowych kategoriach: głębokie czyszczenie dywanów, zbieranie sierści oraz usuwanie zabrudzeń z trudno dostępnych szczelin. Producent ma lepsze pod tym względem odkurzacze w swojej ofercie.

Roborock Saros Z70 - ten z robotycznym ramieniem (test)
Pojemnik jest mały i nie ma prefiltra dla filtra HEPA

Nowy, pojedynczy wałek z gumowymi wypustkami miał zapobiegać plątaniu włosów, ale w praktyce często łapał większe drobiny, które blokowały kanał ssący. W efekcie robot wymagał częstego ręcznego czyszczenia wałka i pojemnika na kurz (tutaj niechronione lamele filtra HEPA łatwo zatykają się drobnym pyłem), co zupełnie mija się z ideą automatyzacji sprzątania. Dodatkowo pojemnik na kurz ma zaledwie 180 ml – to najmniejsza pojemność na rynku, co oznacza konieczność częstego opróżniania, zwłaszcza w większych domach.

Roborock Saros Z70 - ten z robotycznym ramieniem (test)
Ta szczotka automatycznie przecina włosy, skutecznie zapobiegając ich splątywaniu

W codziennym użytkowaniu Saros Z70 dobrze radzi sobie z kurzem, pyłem i drobnymi śmieciami na twardych podłogach, ale już większe okruchy, kawałki jedzenia czy fragmenty zabawek potrafi rozrzucać, zamiast zbierać. Odkurzanie dywanów jest poprawne, ale nie wybitne – robot radzi sobie z powierzchownym brudem, ale nie wyciąga głęboko wbitych zanieczyszczeń.

Roborock Saros Z70 - ten z robotycznym ramieniem (test)
Szczotka boczna jest bardzo nietypowa - potrafi się nawet zupełnie schować do środka

Mopowanie topowe jak na 2024 rok, ale mamy już 2025

Mopowanie to zdecydowanie mocniejsza strona Z70. Robot wyposażono w dwa obrotowe pady mopujące, które mogą być automatycznie podnoszone na dywanach (aż do 22 mm) oraz odstawiane w stacji bazowej, by nie rozprowadzać wilgoci na niepożądanych powierzchniach. W testach usuwania zaschniętych plam Saros Z70 zachwyca zarówno skutecznością, jak i brakiem kałuży wody za sobą

Roborock Saros Z70 - ten z robotycznym ramieniem (test)
Jeden z mopów wysuwa się na bok, by docierać do zakamarków

Na plus należy zaliczyć także funkcję rozsuwanego mopa, który dociera do krawędzi i narożników, oraz rzecz jasna automatyczne mycie i suszenie padów w stacji dokującej. Mopowanie codziennych zabrudzeń (kurz, lekkie plamy) jest bardzo dobre, a robot potrafi wracać na szczególnie zabrudzone miejsca, by je doczyścić, ale wymaga to uprzedniej aktywacji tej funkcji w ustawieniach.

Roborock Saros Z70 - ten z robotycznym ramieniem (test)
Stacja dokująca jest niewielka - króluje minimalizm i elegancja.

Niestety, pojawiają się też istotne zastrzeżenia. Po pierwsze, robot nie zawsze poprawnie realizuje cykl mopowania – zdarza się, że po podniesieniu mopów nie wraca do ich użycia, mimo ustawienia odpowiedniego trybu w aplikacji. Po drugie, choć mopy dobrze radzą sobie z typowymi zabrudzeniami, większe rozlane płyny (np. cała szklanka mleka) są dla Z70 wyzwaniem – zamiast zebrać ciecz, robot potrafi ją rozmazać. No i po trzecie, lekkie zamieszanie może robić też czujnik powierzchni, który np. ciemniejszy fragment parkietu wykrywał u mnie jako dywan i uparcie go nie mopował.

Roborock Saros Z70 - ten z robotycznym ramieniem (test)
Pojemniki na czystą wodę i ścieki są łatwo dostępne, ale w uchwytach zbiera się kurz (brakuje dodatkowej pokrywy)

W sieci pojawiają się też doniesienia, że niektóre egzemplarze wykazują problemy z czujnikami poziomu wody, co prowadzi do przerw w pracy mopa, ale tego problemu nie zauważyłem w testowym egzemplarzu.

Roborock Saros Z70 - ten z robotycznym ramieniem (test)
Płynu do podłóg nie ma w zestawie, już na start czeka nas kosztowny zakup

Z przeszkodami jest... nieidealnie

Mimo deklaracji o zaawansowanym systemie StarSight 2.0, Z70 nie bryluje w kategorii unikania przeszkód. Robot radzi sobie dobrze z dużymi obiektami na twardych podłogach, ale na dywanach potrafi wjeżdżać na zabawki czy inne przeszkody, a także przesuwać obiekty, które miał omijać. Zdarzają się też błędy w nawigacji przy meblach – np. regularne obijanie się o nogi stołów czy nawet zawieszenie się z robotycznym ramieniem na poprzecznej rurce.

Roborock Saros Z70 - ten z robotycznym ramieniem (test)
Odkurzacz wspomaga się dodatkową kamerą i czujnikami na górze obudowy

Tutaj jednak uspokoję, to obijanie mebli czy listew jest bardzo delikatne, a sprężynujący zderzak wyklucza jakieś uszkodzenia. Nie zmienia to jednak faktu, że rezygnacja wieżyczki nawigacyjnej na górze urządzenia zdaje się nieco utrudniać pracę robotowi.

Roborock Saros Z70 - ten z robotycznym ramieniem (test)
Jedyny odkurzacz z takim akcesorium - pojemnik do odkładania przedmiotów

Aplikacja — powiem krótko, najlepsza na rynku, choć jeszcze do dopieszczenia

Aplikacja Roborock dla Saros Z70 to kompleksowe narzędzie, które nie tylko pozwala w pełni wykorzystać możliwości robota (w tym unikalnego ramienia OmniGrip), ale też zautomatyzować i spersonalizować sprzątanie oraz zadbać o bezpieczeństwo i monitoring domu.

Aplikacja jest rozbudowana i oferuje ogromną liczbę opcji personalizacji – od mapowania wielopiętrowego, przez wirtualne bariery, po harmonogramy sprzątania i zarządzanie strefami. Niestety, mnogość ustawień sprawia, że nowi użytkownicy mogą poczuć się wręcz przytłoczeni – znalezienie niektórych funkcji wymaga przeklikania się przez wiele zakładek i menu. Ale już po kilku dniach wszystko jest jasne i ze zdziwieniem zauważamy, o jak wielu rzeczach producent pomyślał.

To, czego nie odnajdziemy to tryb odkurzanie z późniejszym mopowaniem. Zdziwił mnie jego brak, bo taka kolejność sprzątania wydaje się logiczna. Zamiast tego znajdziemy tutaj Smart Plan AI uczący się przestrzeni i dostosowujący do niej, tryb jednoczesnego odkurzania i mopowania oraz oddzielne odkurzanie lub mopowanie. Każdy z tych trybów można spersonalizować, wybierając moc ssania, ilość wody, gęstość trasy, liczbę cykli czy nawet wzorzec, w którym odkurzacz sprząta wzdłuż kierunku podłogi.

Możemy też zdecydować, czy ma być uruchamiane automatyczne ponowne mopowanie przy większych zabrudzeniach, intensywność i sposób pracy szczotki bocznej oraz wysuwanego mopa, zachowanie na dywanach (np. automatyczne odczepianie mopów), wybrać częstotliwość prania mopów (np. co pomieszczenie albo w zadanym czasie), czy nawet czas ich suszenia (2, 3 lub 4 godziny).

Największą innowacją Z70 jest obsługa ramienia OmniGrip, które można aktywować zarówno automatycznie, jak i manualnie z poziomu aplikacji. Zdalne sterowanie ramieniem działa zaskakująco dobrze – użytkownik widzi obraz z kamery na ramieniu i może precyzyjnie manewrować chwytakiem. Jednak automatyzacja pozostawia wiele do życzenia: lista obsługiwanych przedmiotów jest bardzo krótka, a skuteczność podnoszenia i odkładania obiektów wymaga jeszcze optymalizacji. Manualny tryb bywa powolny i wymaga cierpliwości, a system potrafi zgłaszać błędy (np. „obiekt w punkcie zacisku”), co wymaga resetowania urządzenia (przyciskiem resetu i włącznikiem na obudowie).

Możemy aktywować zarówno kamerę na boku odkurzacza, jak i tą ukrytą w samym ramieniu

Aplikacja Roborock oferuje funkcje monitoringu (podgląd z kamer), wirtualnego asystenta głosowego („Hello Rocky”) oraz możliwość zdalnego patrolowania domu. Te opcje są ciekawe, ale nie zawsze działają płynnie – np. komunikaty głosowe powtarzają się do znudzenia („Remote viewing active”), a niektórych powiadomień nie da się wyłączyć. Integracja z innymi systemami smart home jest ograniczona do podstawowych funkcji, a obsługa standardu Matter dopiero jest wdrażana.

Pomimo jednak mojego narzekania, to wciąż najbardziej dopieszczona aplikacja do zarządzania robotem sprzątającym na rynku. Wygląda pięknie, ma prawdziwy ogrom funkcji i pozwala na spersonalizowanie sprzątania jak żadna inna.

A konkurencja? Nie śpi. Sprawdzam Roborocka porównawczo

Roborock Saros Z70 jest jednym z najdroższych odkurzaczy automatycznych na rynku, a choć konkurenci nie mogą pochwalić się robotycznym ramieniem, czy aż tak niską wysokością wynoszącą poniżej 8 cm, mają też swoje istotne atuty. W pewnym momencie w mieszkaniu miałem zarówno Roborocka Saros Z70, jak i Dreame X50 Ultra oraz Narwal Freo Z10 Ultra. I nie ma tutaj jednego zwycięzcy.

Roborock Saros Z70 - ten z robotycznym ramieniem (test)

Najdelikatniejszy dla mebli, najszybciej i najpewniej poruszający się oraz zawsze trafiający do stacji dokującej okazał się Narwal. Względem swoich kolegów niemal driftował w drodze do stacji. Drugie miejsce zajmuje w tej kategorii Dreame X50 Ultra, tymczasem Roborock, pozbawiony wieżyczki z czujnikami na rzecz niższego profilu, zarówno potrafił uparcie stukać w meble i inne przeszkody, jak i krążyć po salonie w poszukiwaniu stacji.

Roborock Saros Z70 - ten z robotycznym ramieniem (test)

Pod względem zbierania drobin przy listwach podłogowych czy wymiatania ich spod mebli pierwsze miejsce należy się Dreame X50 Ultra z podwójnymi zmiotkami, w dodatku z jedną na wysuwanym ramieniu. Długie, podwójne zmiotki i system ściągania z nich włosów zaskakująco dobrze sprawują się u Narwala, choć nie pogardziłbym wysuwanym ramieniem — miejsce zatem drugie. Natomiast pojedyncza, dość leniwie pracująca zmiotka Roborocka nie zachwyciła mnie, a po pełnym cyklu sprzątania zdarzało się, że widziałem jeszcze jakieś drobiny śmieci przy nodze sofy czy w innych zakamarkach... i wysyłałem Dreame na poprawki; skuteczne poprawki, warto dodać.

Roborock Saros Z70 - ten z robotycznym ramieniem (test)
Dreame X50 Ultra - cecha charakterystyczna to chowana wieżyczka nawigacyjna

Nie dało się też odczuć żadnej przewagi w teoretycznie większej mocy ssącej Roborocka, w praktyce najlepiej u mnie działał Dreame, a i Narwal jakoś nie ustępował Sarosowi Z70, szczególnie przy głębokim czyszczeniu dywanów. Trzeba to jasno powiedzieć — ani rozmiar zbiornika na kurz (180 ml), ani też faktyczna, a nie deklarowana moc ssania nie są topowe. Jest wciąż bardzo dobrze, ale do ideału mamy jeszcze trochę.

Z kolei królem mopowania zdecydowanie jest Narwal, który potężnie dociska grubymi mopami podłogę, dodatkowo elektrolizuje wodę, a gdy jego czujniki „spostrzegą” duże zabrudzenie wody, po mopowaniu wraca na miejsce i doczyszcza (grzebiąc mocniej w ustawieniach znajdziemy tę funkcję też w Roborocku). Najrównomierniej czyści on też parkiety i płytki, a jego trójkątne mopy okazują się doskonałe w doczyszczaniu nóg krzeseł czy listew.

Roborock Saros Z70 - ten z robotycznym ramieniem (test)
Narwal Freo Z10 Ultra - innowator precyzji i mopowania

Roborock i Dreame biją się tutaj o drugie miejsce, idąc łeb w łeb. Oba roboty mają problem z dużą ilością wody na początku cyklu i potem z ledwo muskaniem wilgotnymi padami, więc musiałem im ustawiać tryby z dużym zużyciem wody, by mieć jakikolwiek efekt umycia, a nie tylko przetarcia podłogi. Oba pobierają automatycznie płyn i piorą pady w 80 stopniach i w ostatecznym rozrachunku na korzyść Roborocka działa właściwie tylko brak wady Dreame, które to potrafi pozostawiać za sobą pojedyncze krople wody, gdy wraca do stacji.

W przypadku sprzątania hybrydowego, ostatni jest tym razem Narwal, który niestety nie potrafi zostawiać swoich mopów w stacji, w przeciwieństwie do konkurentów, a podnoszenie mopów o 12 mm nie ratuje sytuacji w przypadku dywanów z długim włosiem. Dreame potrafi podnieść pady o 10,5 mm, ale też w razie czego zostawić je w stacji i po nie wrócić tylko na czas mopowania. Roborock podnosi mopy o aż 22 mm, dzięki czemu przeważnie nie musi pozbywać się ich na czas odkurzania i może jednocześnie odkurzać oraz zmywać podłogi.

Gdy chodzi o podnoszenie całego robota i pokonywanie progów, każdy producent zrobił to inaczej. 3 cm próg pokonywał bez trudu każdy z robotów. Dreame musiał przy tym wyciągać dodatkowe nóżki (potrafi przemknąć przez nawet 6 cm wzniesienia), na „tylnych łapkach” zdawał się też stawać Roborock, podnosząc wysoko swój przód (do 4 cm), a Narwal, choć w teorii nie umiał (do 2 cm) i tak sprytnie przechodził przez próg, nie robiąc hałasu.

Zakres pracy kół w Roborock Saros Z70 może imponować:

Ostatnia kwestia to wysokość robotów, która — co tu dużo mówić — jest bardzo ważna. Złotym standardem jest obecnie prześwit 10 cm pod meblami, ale tam 11 cm Narwal nie wjedzie i może mieć też problem z docieraniem pod głębokie cokoły szafek kuchennych. Dreame potrafi „kucnąć” do 8,9 cm, za sprawą obniżanej wieżyczki z lidarem, z kolei Roborock ma w najniższym trybie zaledwie 7,98 cm wysokości, więc przemknie nawet pod sofami z zaledwie 8 cm luką do podłogi, jak i ogarnie wymuszany przez IKEA standard kuchennych cokołów 8 cm.

Każdy z tych trzech robotów jest totalnie górną półką, ale w zależności od potrzeb danego gospodarstwa, zwycięzca może być inny. Ideał absolutny powstałby z połączenia odkurzania przez Dreame, niskiego profilu, designu i bajerów Roborocka oraz zmywania podłóg przez Narwala.

Podsumowanie

Roborock Saros Z70, statystycznie rzecz biorąc, raczej nie jest odkurzaczem dla Ciebie. W końcu nie każdy z nas jest majętnym koneserem najnowszych technologii, którego stać na sprzęt godny maksymalisty pod względem specyfikacji, a do tego ubrany w dojrzałą, minimalistyczną elegancję i jeszcze z tak zaskakującym twistem, jak robotyczne ramię wyjeżdżające z pleców urządzenia.

Nowy Roborock jest jak podróż w przyszłość, to konceptualna wizja tego, jak mogą wyglądać domowe roboty przyszłości, zrealizowana przy tym bez większego szwanku dla sedna sprawy, czyli komfortu sprzątania.

Roborock Saros Z70 - ten z robotycznym ramieniem (test)

Oczywiście zawsze można się do czegoś przyczepić czy tłumaczyć, że nasz maluszek za ułamek ceny dojedzie do Biedronki równie skutecznie, jak Ferrari. Ale to na Ferrari Enzo będą wszyscy patrzeć — z zapartym tchem i tą samą zazdrością, co na Roborocka Saros Z70.

Roborock Saros Z70 - ten z robotycznym ramieniem (test)
On tylko czeka, by wszystko pozbierać

Czy wyobrażam sobie teraz sprzątanie bez robotycznego ramienia w Sarosie Z70? Jeszcze jak. Ale mój podziw dla Roborocka absolutnie nie przygasł. Szanuję, że firma inwestuje krocie w R&D i ma odwagę wychodzić poza wszelkie szablony. Z70 musi jeszcze wiele się nauczyć i uczy się nieustannie, patrząc na liczne aktualizacje. Roborockowi nikt natomiast nie odbierze tego, że był pierwszy.

Roborock Saros Z70 - ten z robotycznym ramieniem (test)

Kalkulując na chłodno i biorąc pod uwagę, co by dużo nie mówić, bardzo wysoką cenę, powinienem dać 7/10. Gdy jednak jakaś firma sprowadza mi do domu rozwiązania prosto z Gwiezdnych Wojen czy innego Matriksa, to co ja mogę? 9/10 za to, że Roborock ma odwagę marzyć.

Roborock Saros Z70 - ten z robotycznym ramieniem: 9/10
plusy
  • Innowacyjne robotyczne ramię
  • Wyjątkowo niska wysokość 7,98 cm
  • Obrotowe, wysuwane pady mopujące
  • Dezynfekcja mopów (80 stopni) i ciche suszenie
  • Automatyczne uzupełnianie wody i detergentu
  • Łatwo pokonuje progi
  • Najlepsza aplikacja do zarządzania robotem
  • Atrakcyjny, solidny design
  • Integracja z Alexa, Google Assistant, własny asystent głosowy, zapowiadane wsparcie Matter
  • Stale aktualizowane oprogramowanie
minusy
  • Ramię często nie radzi sobie z prawidłowym podnoszeniem i odkładaniem przedmiotów
  • Deklarowana moc 22 000 Pa nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości
  • Problemy z nawigacją i pukaniem w meble
  • Pojedyncza zmiotka
  • Sporadyczne błędy z podnoszeniem mopów
  • Cena